Posłowie Kukiz‘15 proponują zlikwidowanie podatku akcyzowego na używane samochody. Wstępnie projekt popiera nawet marszałek Senatu. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Ale może mamy dobry moment na dyskusję o obniżeniu innego podatku, dużo dotkliwszego dla każdego Polaka – akcyzy na paliwo.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kukiz‘15 przeciwko akcyzie na samochody. Klub przygotował projekt likwidujący opłatę
Politycy Kukiza argumentują, że Polska jest jedynym krajem Unii Europejskiej, który nakłada akcyzę na używane auta. Dlatego też podobno coraz więcej firm rejestruje swoją flotę w np. Czechach. Kukizowcy powołują się tu na przeprowadzone przez siebie konsultacje – twardych danych brak. Twierdzą też, że zniesienie tego podatku zaowocuje większym dostępem obywateli do nowszych, bezpieczniejszych i bardziej ekologicznych pojazdów.
Czy faktycznie? Mam pewne wątpliwości, bo obniżenie ceny np. 10-letniego auta (o pojemności silnika poniżej 2000 m3) sprowadzonego z Zachodu o ok. 2-3 tys. zł (a tyle w takim przypadku ma wynosić akcyza, jeśli wejdą w życie najnowsze zmiany, które już są w Sejmie – o czym za chwilę) nie spowoduje, że zainteresowany jego kupnem natychmiast pobiegnie do salonu, by rozważyć kupno nowego samochodu. Istnieje też niebezpieczeństwo, że zupełna likwidacja akcyzy spowodowałaby jeszcze większy zalew polskich dróg „starymi trupami” z zagranicy. Może trzeba to po prostu na spokojnie przeanalizować.
Ale może warto nieco zmienić kierunek zmian, dążąc do zmniejszenia obciążeń fiskalnych dla kierowców.
W Sejmie jest już senacki projekt (przyjęty w grudniu przez Izbę Wyższą) zmian w akcyzie na używane samochody. Jest i… go nie ma. Bo nie wiedzieć czemu jego pierwsze czytanie wypadło z porządku obrad. Pierwotnie nowe stawki miały zacząć obowiązywać od 1 stycznia, później termin przesunięto na luty. Zakładając że posłowie jednak zajmą się projektem i szybko go przyjmą, a prezydent podpisze – akcyza wg nowych taryf będzie wprowadzona najszybciej w kwietniu. A może – po roku prac parlamentarnych i przepychanek pomiędzy senatorami a Ministerstwem Finansów – żadnych zmian jednak nie będzie?
Na pewno mamy dobry moment na dyskusję o akcyzie. Odwieczną dyskusję. W 2000 r. Kazik Staszewski melorecytował w „Czterech pokojach”:
Na przykład w cenie benzyny 70% to podatek na utrzymanie tej hydry nienasyconej, ich dzieci, żon i matek i właściwie kto wódki nie pije ten jest wywrotowcem tak świadomie uszczuplającym dochody państwa - bezideowcem
Alkohol, tytoń i prąd muszą być obłożone akcyzą – wymagają tego przepisy unijne i są skrupulatnie pilnowane – przed dwoma tygodniami Komisja Europejska pozwała nawet Grecję do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej za obniżenie akcyzy na dwa trunki – Tsipouro oraz Tsikoudià.
Ale już to czy, oraz ile, państwo pobiera akcyzy za samochody czy paliwa, to już wewnętrzna sprawa rządu.
Załóżmy, że na stacji cena benzyny bezołowiowej wynosi 5 zł (zbliża się do tej granicy – w niektórych województwach średnia już wynosi 4,9). Akcyza to 1,54 zł – a zatem ponad 30 proc.
Sytuacja wymarzona dla każdego kierowcy to oczywiście zdjęcie wszelkich podatków z paliw – wtedy płacilibyśmy o połowę mniej! To oczywiście nierealne. Ale nie widzę powodów, dla których nie można by dziś rozpocząć stopniowego obniżania akcyzy.
Każdy tego typu ruch – wbrew obawom rządzących – zwykle zwiększa wpływy do budżetu. W drugą stronę jest analogicznie. Pamiętają Państwo, jak w 2014 r. rząd PO podnosił akcyzę na alkohol (o 15 proc.)? Liczył, że w budżecie będzie dodatkowych 800 mln zł. I miał 800 mln, ale w plecy… Dodatkowo zapewne powiększyła się alkoholowa szara strefa.
Dziś resort premiera Morawieckiego przekonuje, że w wyniku wprowadzenia tzw. pakietu paliwowego (1 sierpnia ub.r.) wzrosła sprzedaż paliw i wzrosły wpływy z akcyzy (szczegółowych danych jeszcze nie ma, ale do lipca było to ok. 3 proc., a od sierpnia – 8 proc.). Czas na pójście krok dalej i obniżenie horrendalnych podatków.
Eksperci rynku paliw powtarzają jak mantrę, że im tańsza benzyna, tym ludzie chętniej ją kupują. A co jeszcze za tym idzie? Niższa cena paliwa, to niższe ceny wszystkiego, bo obniżają się wszelkie koszty transportu. To też więcej pieniędzy w portfelach Polaków. Pieniędzy, które nie będą leżały w skarpetach, a wrócą na rynek i popracują – przynosząc większe wpływy z VAT (uszczelnionego) i w ogóle rozkręcając gospodarkę. Dadzą „efekt 500+” tylko w większej skali…
A zatem: odwagi, Panie Premierze!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/329590-kukiz15-chce-skasowania-akcyzy-na-uzywane-auta-a-moze-pojsc-w-inna-strone-i-zaczac-obnizac-akcyze-na-paliwa