„Także po zamknięciu ostatniej kopalni węgla kamiennego w 2018 roku Niemcy będą potrzebować tego paliwa. Węgiel jeszcze długo będzie niezbędny w energetyce i hutnictwie” – twierdzi portal „Deutsche Welle”.
Jak przypomina portal „ostatnia niemiecka kopalnia węgla kamiennego ma zostać zamknięta w 2018 roku”.
Ale to nie oznacza wcale rozstania się RFN z „czarnym złotem”. Rodzimy węgiel zostanie zastąpiony importowanym i będzie jeszcze długo służyć jako paliwo w elektrowniach. Jest to konieczne, ponieważ zgodnie z założeniami niemieckiej transformacji energetycznej w roku 2022 zostanie wyłączona z sieci ostatnia elektrownia atomowa, a z energii odnawialnej uzyskuje się obecnie tylko 31 procent prądu elektrycznego. Węgiel będzie więc wciąż potrzebny
—wyjaśnia „DW”. Jak wyjaśnia Franz-Josef Wodopia, prezes Stowarzyszenia Importerów Węgla, import tego surowca wynosi obecnie 55 mln ton rocznie.
Dwie trzecie z tej liczby przeznacza się na paliwo w elektrowniach, a jedna trzecia idzie potrzeby hutnictwa. Dochodzi do tego jeszcze trochę na potrzeby rynku opałowego
—mówi Wodopia. W 2016 r. Niemcy wydobyły zaledwie 3,8 mln ton węgla kamiennego. Do zasilania elektrowni węglowych służy więc węgiel z importu. W 2015 roku na ten cel przeznaczono około 36,5 mln ton. A skąd Niemcy importują węgiel? W każdym razie nie z Polski.
Jak twierdzi „Deutsche Welle” obecnie czołówkę dostawców węgla energetycznego na rynek niemiecki tworzą Rosja (15 mln ton), Kolumbia (ok. 10 mln ton) i USA, skąd pochodzi kolejne 6 mln ton czarnego złota. Najwięcej węgla koksującego Niemcy sprowadzają z Rosji i USA. Jest on wykorzystywany głównie w przemyśle stalowym. Zwykły węgiel kamienny nie nadaje się do produkcji żelaza i stali i wymaga uszlachetnienia.
Światowy handel węglem ocenia się na ok. 1,1 mld ton (2016). Niemieckie Stowarzyszenie Importerów Węgla wychodzi z założenia, że w pierwszej połowie XXI wieku utrzyma się on na tym poziomie. Odnosi się to też do Niemiec, które będą nabywać wspomnianą wcześniej ilość węgla kamiennego mimo transformacji energetycznej nastawionej na stale rosnący udział energii odnawialnych w produkcji prądu.
40 procent węgla kamiennego w dalszym ciągu przeznacza się do wytwarzania prądu i ten stan rzeczy utrzyma się także po wyłączeniu z sieci ostatniej niemieckiej elektrowni atomowej w roku 2022. Można wręcz powiedzieć, że się dodatkowo ustabilizuje, ponieważ - jak wyjaśnia Franz-Josef Wodopia - „energie odnawialne, z uwagi na ich charakterystykę, nie są w stanie zastąpić produkowanego przez 24 godziny na dobę prądu z elektrowni atomowych”.
Zapotrzebowanie na węgiel koksujący wzrośnie i jego cena pójdzie w górę. Jest on po prostu niezbędny w przemyśle stalowym i żadna transformacja energetyczna tego nie zmieni. Wniosek? Żadne państwo przemysłowe nie obędzie się bez węgla, a Niemcy, mistrz świata w eksporcie, jest nań wręcz skazany w szczególny sposób
—podsumowuje „Deutsche Welle”. W Polsce obecnie około 80 procent energii produkujemy z węgla kamiennego i brunatnego, 13 procent pochodzi ze źródeł odnawialnych takich jak wiatr i biomasa, natomiast zaledwie kilka procent z gazu ziemnego.
Polska jest drugim w Europie i pierwszym w UE producentem węgla kamiennego, niemniej jednak od 2008 r. byliśmy importerem tego paliwa netto - to oznacza, że przywoziliśmy z zagranicy więcej tego surowca niż wywoziliśmy. Importowaliśmy węgiel m.in. właśnie z Rosji.
Dotychczasowe próby przygotowania regulacji mających ograniczyć lub zablokować import rosyjskiego węgla do Polski okazały się nieskuteczne, m.in. dlatego, że wymagałoby to wprowadzenia jednolitych unijnych przepisów (choćby karnych ceł), a na to nie godzą się inne państwa UE, w tym Niemcy.
W 2015 r. ponownie zostaliśmy eksporterem netto węgla kamiennego. Ale nie dzięki Niemcom. Nasz zachodni sąsiad miał być ratunkiem dla pogrążonych w kłopotach finansowych polskich kopalń. Resort gospodarki snuł plany skokowego zwiększenia sprzedaży do Niemiec, które coraz więcej tego surowca sprowadzają z zagranicy. Rzeczywistość okazała się zgoła inna – Niemcy, owszem, zwiększyli import czarnego paliwa, ale nie polskiego, tylko rosyjskiego.
Tak właśnie wygląda europejska solidarność w praktyce.
Przeczytaj więcej na portalu Deutsche Welle
Ryb, Deutsche Welle, forsal.pl, PAP
-
„Zacząć jeszcze raz” - o wizycie w Polsce kanclerz Niemiec i wspólnych interesach polsko-niemieckich w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”, dostępnym w sprzedaży od 13 lutego, także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/327324-za-odra-pada-mit-zielonej-energii-niemcy-nie-obejda-sie-bez-wegla-zamiast-z-polski-importuja-go-jednak-z-rosji-usa-i-kolumbii