Był plan włączenia kopalń KHW do PGG. Był on nawet chwalony. Problem, w tym że wszystko się opóźnia, a Ministerstwo koncentruje się na utrzymaniu pokrętnego przekazu.
Pomysł był prosty: skoro w Polsce mamy kopalnie, w których wydobywa się węgiel energetyczny oraz te z surowcem koksującym można je pogrupować względem rodzaju wydobywanego węgla. Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW) wzięłaby koksujące, a Polska Grupa Górnicza (PGG) energetyczne. Oczywiście plan dotyczy jedynie jednostek należących do spółek zależnych od Skarbu Państwa oraz nie znajdujących się w zarządzaniu żadnej z grup energetycznych. Niemniej to zdecydowana większość rynku.
Pomysł ten znalazł aprobatę wśród ekspertów. Janusz Steinhoff, w latach 1997-2001 minister gospodarki i wicepremier, w wywiadzie dla portalu wnp.pl mówił: “Uważam, że w tym przypadku może się pojawić efekt synergii. Nie ma sensu utrzymywać Katowickiego Holdingu Węglowego jako samodzielnego bytu i nadal mnożyć koszty zarządzania, czy administracji.”
Unikanie mnożenia kosztów administracyjnych w praktyce oznacza wyeliminowanie konkurencji, która zawsze - nawet jeśli pomiędzy spółkami pod kuratelą SP - działa na korzyść, potencjalnych uczestników rynku oraz konsumentów końcowych.
Na tę ewentualną zmianę należy patrzeć przez pryzmat rynku węgla energetycznego. W tym przypadku PGG zyskuje dominującą pozycję w kraju. To rodzi ryzyko, że będzie tej pozycji nadużywać
— tłumaczy Aleksander Śniegocki, kierownik projektu energia i klimat w think-tanku WISE Europa.
Na to minister Tobiszowski ma swoją odpowiedź. Jego zdaniem konkurencja pomiędzy firmami handlującymi węglem była niezdrowa i wyniszczająca. W opinii sekretarza stanu w ME spółki węglowe obniżały ceny sprzedaży bez równoległego podnoszenia efektywności wydobycia, co sprawiało, że jeszcze bardziej się pogrążały.
Na pierwszym etapie cała operacja rozbija się o dwa zakłady znajdujące się w KHW tj. Staszic połączony z Murcki i Wesoła z Mysłowice. To jedyne przyszłościowe filary spółki.
W Holdingu pozostaje jeszcze kopalnia Wujek, mająca zmienić się w centrum szkoleniowe oraz Wieczorek, gdzie niebawem wydobycie zostanie zakończone. Problemem jest oczywiście zadłużenie spółki. Zobowiązania względem kooperantów (dostawców materiałów, czy świadczących usługi) zdaniem Tobiszowskiego wynosi 600 mln zł. Zdaniem źródeł “Dziennika Gazety Prawnej” mogą one wynosić nawet 1 mld zł.
Drugim rodzajem zobowiązań są te względem banków posiadających obligacje. Tu wymagalność miała miejsce 1 września, czyli gdyby nie nastąpiła wola porozumienia ze strony instytucji KHW byłaby bankrutem. Holding winny jest PKO BP, BNP Paribas, BZ WBK i niemieckiemu DZ Bank 1,2 mld zł.
Warunkiem porozumienia był plan naprawczy, na który strony dały sobie czas do grudnia. “DGP” dzisiaj ujawniła, że ME chce prolongaty deadline’u o miesiąc.
A negocjowania terminu można było uniknąć. 15 listopada ministerstwo miało się spotkać z wyżej wymienionymi instytucjami, aby przedstawić im koncepcje włączenia rokujących kopalń KHW do PGG. Znowu powołując się na źródła “DGP” wiemy, że do spotkania najprawdopodobniej nie doszło.
Przejdźmy do praktyki
Warto zadać sobie pytanie: czemu służyć ma to połączenie? Jeśli miałoby to przyspieszyć konieczne reformy, zwiększyć tempo procesów restrukturyzacyjnych to jest to zasadne, niemniej gwarancji, że tak się stanie nie mamy
— wyraża obawę Śniegocki.
Póki co, w zakresie przyspieszenia reform w górnictwie, podejrzenia możemy mieć dokładnie odwrotne. Od jakiegoś czasu ME zamiast na działaniach koncentruje się na słowach i polityce.
Grzegorz Tobiszowski walczy z terminem “zamykanie kopalń”. Nie chodzi o to, że nie planuje ich zamykać, bo przecież innego wyjścia nie ma, tylko o to, że od swoich przeciwników politycznych słyszy, że “zamyka kopalnie dokładnie tak, jak robili to poprzednicy”. A PiS przecież nie zamyka kopalń dokładnie tak, jak poprzednicy, tylko inaczej, w związku z tym nie można mówić, że zamykają kopalnie. Przekombinowane? Oczywiście, tym bardziej, że okres kampanii wyborczej już się skończył i warto zmienić zarówno postępowanie, jak i narrację z politycznej na odpowiedzialną.
Do grona wojowników o pokrętną terminologię dołączył Piotr Naimski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Otóż minister Naimski, w wywiadzie dla financialobserver.eu (anglojęzyczna wersja portalu Obserwator Finansowy) uznał, że rząd PiS nie przeprowadza restrukturyzacji tylko transformację, bo restrukturyzacja kojarzy się z redukcją miejsc pracy, a przecież nie ma konieczności nikogo zwalniać.
Oczywiście, że nie ma, bo są pakiety osłonowe: program dobrowolnych odejść, wcześniejsze emerytury, jednorazowe odprawy, albo przeniesienie pracowników z pracy w jednej kopalni do drugiej. Ale nie zmienia to faktu, że z nierentownymi kopalniami trzeba będzie coś zrobić. A przecież na to minister Tobiszowski ma pomysły i to - w opinii ekspertów - całkiem niezłe. Kopalnie Wujek chce wykorzystać na cele edukacyjno-szkoleniowe, a przestrzeń po Krupińskim pod centrum logistyczne, które jest Jastrzębskiej Spółce Węglowej (JSW) potrzebne.
Wróćmy jednak do coraz bardziej oddalającej się wizji stworzenia dwóch wyspecjalizowanych w konkretnych rodzajach węgla spółek. Pomysł ten nie jest pozbawiony ryzyka. Aleksander Śniegocki zwraca uwagę na typowe dla fuzji zagrożenia. Mariaże firm często kończą się porażką. Tutaj oczywiście sprawę ułatwia fakt, że obie spółki zależą od SP, natomiast nadal należy liczyć się z klęską.
Fuzja niesie za sobą ryzyko chociażby w postaci łączenia dwóch różnych kultur organizacyjnych. W każdej z tych spółek są odmienne układy zbiorowe, inne nieformalne ustalenia ze związkami zawodowymi, różne wysokości płac. W KHW pensje są niższe niż w PGG. Pytanie, w którą stronę rząd planuje to wyrównać
— zastanawia się ekspert WISE Europa.
Zanim jednak w praktyce dojdzie do połączenia muszą zostać spełnione wymogi formalne. Zgodę na operacje muszą wyrazić instytucje krajowe - Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta oraz stowarzyszeniowe - Komisja Europejska. Z Urzędem powinno pójść gładko, a ostatnią notyfikację Komisji ws. górnictwa można traktować jako dobrą wróżbę. Ale aby plan Grzegorza Tobiszowskiego w pełni się ziścił JSW musiałaby przejąć kopalnie spółki Węglokoks Kraj, czyli zespoloną jednostkę Boberek-Piekary. To kolejny proces łączenia obarczony ryzykiem. Warto zatem zakasać rękawy, bo pracy jest sporo.
A może jest lepszy pomysł?
Rząd nie ma wyjścia. Restrukturyzacja w sektorze górnictwa węgla kamiennego musi zostać przeprowadzona. Nie ma bowiem żadnych perspektyw na utrzymanie status quo. Nie znaczy to jednak, że wybrana przez Ministerstwo droga jest jedynym wyjściem. Przecież zaangażowanie rządu nie jest konieczne do życia jakiejkolwiek branży.
- >Prywatyzacja byłaby o tyle dobrym wyjściem, że komercyjny właściciel zawsze ma bodźce do szybkiej restrukturyzacji w kryzysie i pilnowania kosztów w okresie dobrej koniunktury
-
- zwraca uwagę Aleksander Śniegocki.
-
Ze strony rządu mogą być to tylko działania powierzchowne, mające dać zapas “tlenu” jedynie na jakiś czas. W dalszej perspektywie to właśnie głęboka restrukturyzacja jest bezpieczniejszym rozwiązaniem. Wynika to z tego, że jeśli dana kopalnia pracuje cały czas w sposób efektywny, bez przerostów zatrudnienia, oferując racjonalne wynagrodzenia, to ma większe szanse na przetrwanie kryzysu niż taka, w której rozdmuchano koszty w trakcie rynkowego boomu. Mamy tutaj przykład kopalni Bogdanka, która dobrze radzi sobie nawet w okresie dekoniunktury
- — tłumaczy.
Problemem prywatyzacji jest brak aprobaty społecznej dla tego typu rozwiązania, pomimo tego że w praktyce rządowa interwencja też nie jest pozbawiona wad i kosztów.
-
- >Żaden prywatny inwestor nie zgodziłby się na restrukturyzacje typu “zero plus”. Tu zachodzi poważna dysproporcja, ponieważ wkładamy bardzo duży kapitał w spółkę, aby ta mogła przeprowadzić restrukturyzację, a nie mamy perspektywy zysków. Pamiętajmy także o aspekcie bezpieczeństwa. “Zero plus” w momencie kolejnego kryzysu branży może zmienić się na duży minus. Skutkiem będzie likwidacją jeszcze większej liczby kopalni
- — obrazuje Śniegocki.
Ale i prywatyzacja nie jest pozbawiona ryzyka. Dawid Salamądry, dyrektor działu analiz rynku węgla w spółce Energomix, na antenie Polskiego Radia 24, wskazywał na aspekty związane z bezpieczeństwem surowcowym, które w tym przypadku bezpośrednio wpływa na bezpieczeństwo energetyczne. Powołując się na przykład Czech widać, że prywatny inwestor łatwo może zamknąć przedsiębiorstwo nie przynoszące mu satysfakcjonujących zysków. Wtedy kraj zdany jest na import surowca, co - nawet jeśli okresowo bardziej rentowne - charakteryzuje się niższym poziomem bezpieczeństwa dostaw.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/316327-kombinacje-gornicze
Komentarze
Liczba komentarzy: 13