Jak deklarują praktycy rynku rola państwa w wspieraniu eksportu jest kluczowa. Czego brakuje polskim strukturom?
Polskie firmy chcące podbijać rynki zagraniczne często spotykają się z barierami nie do przejścia. Najczęściej wynikają one z decyzji czysto politycznych, a nie potencjału ich produktów, czy stabilności finansowej firmy. Ot, chociażby przypadek Ursusa, który do czasu interwencji wicepremiera Mateusza Morawieckiego nie mógł sprzedawać swoich traktorów w Niemczech. Podczas podkarpackiego spotkania ludzi gospodarki odbył się panel na temat tego, w jaki sposób działać, aby polskie firmy mogły wychodzić śmiało na rynki zagraniczne.
Zdaniem prezesów polskich spółek, które mają duże doświadczenia w ekspansji poza granice na Odrze i Bugu, eksport zaczyna się w Polsce, bo to właśnie tutaj nasze firmy zdobywają doświadczenie. Niestety, bardzo często państwo nie daje im takich sposobności przy zamówieniach publicznych.
Dla mnie największym wyzwaniem było doświadczenie
— dzielił się Tomasz Zaboklicki, prezes zarządu spółki Pesa, zajmującej się produkcją taborów kolejowych.
Eksport zaczyna się w Polsce, najpierw tutaj musimy zdobyć doświadczenie, wygrywać przetargi, uczyć się. My do dzisiaj nie możemy startować w przetargach metra warszawskiego. Poza tym, nadal przetargi ustawiane są pod zagranicznych producentów. Aktualnie na 4 przetargi w miastach 3 są ustawione, tylko jeden jest uczciwy. Trudno się w takich warunkach rozwijać i trudno wychodzić za granicę
— konstatował.
Zaboklickiemu wtórował Adam Góral, prezes spółki Asseco, znanej z rozwiązań IT.
Jeśli nie będziemy wypracowywać doświadczenia w naszym kraju to prawdopodobieństwo, że zrobimy to w Niemczech, czy we Francji, jest niewielkie. Nie dlatego, że oni są przeciwko nam, tylko dlatego, że oni mają własne produkty do wspierania
— tłumaczył Góral.
Pomimo narzekań prezesów nie jest u nas tak źle. Polskie produkty są dobrej jakości, a nasi przedsiębiorcy kreatywni i zdeterminowani. Karol Zarajczyk chwalił się, że w ciągu 3 lat udało mu się na nowo stworzyć Ursusa. Na początku borykał się z problemami finansowymi, homologacyjnymi, a nawet lokalizacyjnymi. Zakłady produkcyjne musiały zostać z dnia na dzień przeniesione, a w księgach widniało mnóstwo wierzytelności. Parę lat później sytuacja jest zupełnie inna.
W tym roku Ursus był najczęściej kupowanym traktorem w Polsce. Po 20 latach i na wolnym rynku!
— opowiadał Zarajczyk.
Jak więc pociągnąć tych kreatywnych i śmiało realizujących swoje plany w kraju przedsiębiorców za granicę?
Przedsiębiorcy nie zastąpimy. Inicjatywa musi wyjść ze strony przedsiębiorcy — stwierdził Adam Góral.
Jednak przedsiębiorca, kiedy już znajdzie rynek, który chciałby zalać swoim produktem, musi mieć wsparcie ze strony dyplomacji.
Ja pamiętam, kiedy ambasador w jednym kraju powiedział mi: największym problemem na tym rynku jest to, że polskie produkty są nieznane. Pomyślałem sobie wtedy: chłopie, to co ty tutaj robisz?
— opowiadał Tomasz Zaboklicki.
Zadaniem ambasadora jest popularyzacja produktów gospodarki naszego kraju, w miejscu jego urzędowania. Ale także kojarzenie ze sobą potencjalnych kooperantów oraz tworzenie „dobrej atmosfery” dla wejścia polskich przedsiębiorców.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jak deklarują praktycy rynku rola państwa w wspieraniu eksportu jest kluczowa. Czego brakuje polskim strukturom?
Polskie firmy chcące podbijać rynki zagraniczne często spotykają się z barierami nie do przejścia. Najczęściej wynikają one z decyzji czysto politycznych, a nie potencjału ich produktów, czy stabilności finansowej firmy. Ot, chociażby przypadek Ursusa, który do czasu interwencji wicepremiera Mateusza Morawieckiego nie mógł sprzedawać swoich traktorów w Niemczech. Podczas podkarpackiego spotkania ludzi gospodarki odbył się panel na temat tego, w jaki sposób działać, aby polskie firmy mogły wychodzić śmiało na rynki zagraniczne.
Zdaniem prezesów polskich spółek, które mają duże doświadczenia w ekspansji poza granice na Odrze i Bugu, eksport zaczyna się w Polsce, bo to właśnie tutaj nasze firmy zdobywają doświadczenie. Niestety, bardzo często państwo nie daje im takich sposobności przy zamówieniach publicznych.
Dla mnie największym wyzwaniem było doświadczenie
— dzielił się Tomasz Zaboklicki, prezes zarządu spółki Pesa, zajmującej się produkcją taborów kolejowych.
Eksport zaczyna się w Polsce, najpierw tutaj musimy zdobyć doświadczenie, wygrywać przetargi, uczyć się. My do dzisiaj nie możemy startować w przetargach metra warszawskiego. Poza tym, nadal przetargi ustawiane są pod zagranicznych producentów. Aktualnie na 4 przetargi w miastach 3 są ustawione, tylko jeden jest uczciwy. Trudno się w takich warunkach rozwijać i trudno wychodzić za granicę
— konstatował.
Zaboklickiemu wtórował Adam Góral, prezes spółki Asseco, znanej z rozwiązań IT.
Jeśli nie będziemy wypracowywać doświadczenia w naszym kraju to prawdopodobieństwo, że zrobimy to w Niemczech, czy we Francji, jest niewielkie. Nie dlatego, że oni są przeciwko nam, tylko dlatego, że oni mają własne produkty do wspierania
— tłumaczył Góral.
Pomimo narzekań prezesów nie jest u nas tak źle. Polskie produkty są dobrej jakości, a nasi przedsiębiorcy kreatywni i zdeterminowani. Karol Zarajczyk chwalił się, że w ciągu 3 lat udało mu się na nowo stworzyć Ursusa. Na początku borykał się z problemami finansowymi, homologacyjnymi, a nawet lokalizacyjnymi. Zakłady produkcyjne musiały zostać z dnia na dzień przeniesione, a w księgach widniało mnóstwo wierzytelności. Parę lat później sytuacja jest zupełnie inna.
W tym roku Ursus był najczęściej kupowanym traktorem w Polsce. Po 20 latach i na wolnym rynku!
— opowiadał Zarajczyk.
Jak więc pociągnąć tych kreatywnych i śmiało realizujących swoje plany w kraju przedsiębiorców za granicę?
Przedsiębiorcy nie zastąpimy. Inicjatywa musi wyjść ze strony przedsiębiorcy — stwierdził Adam Góral.
Jednak przedsiębiorca, kiedy już znajdzie rynek, który chciałby zalać swoim produktem, musi mieć wsparcie ze strony dyplomacji.
Ja pamiętam, kiedy ambasador w jednym kraju powiedział mi: największym problemem na tym rynku jest to, że polskie produkty są nieznane. Pomyślałem sobie wtedy: chłopie, to co ty tutaj robisz?
— opowiadał Tomasz Zaboklicki.
Zadaniem ambasadora jest popularyzacja produktów gospodarki naszego kraju, w miejscu jego urzędowania. Ale także kojarzenie ze sobą potencjalnych kooperantów oraz tworzenie „dobrej atmosfery” dla wejścia polskich przedsiębiorców.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/315824-kongres-590-o-eksporcie-jak-zawojowac-swiat-w-jaki-sposob-dzialac-aby-polskie-firmy-mogly-smialo-wychodzic-na-rynki-zagraniczne?strona=1