Zdecydowana większość będących w powszechnym obiegu twierdzeń dotyczących tej umowy jest nieprawdziwa.
Przez lata umową o zniesieniu większości ograniczeń dla przepływu gospodarczego pomiędzy Unią Europejską, a Kanadą nikt się nie interesował. Nic dziwnego – rynek kanadyjski liczy 36 mln obywateli, co względem 510 mln mieszkańców UE stanowi kilka procent. Z wyliczeń wynika, że wymiana handlowa z krajem ze stolicą w Ottawie wpłynie na zwiększenie unijnego PKB o ok. 0,03 proc.
No cóż, skala potencjalnych korzyści płynących z wejścia w życie CETA nie pozwala wiązać z paktem nadziei na cywilizacyjny skok, niemniej przedstawiciele wielu biznesów będą mogli rozwinąć skrzydła po drugiej stronie Atlantyku. Naturalnie, ci ostrzą sobie na to zęby, ale nie ma w tym nic złego. Traktat nie powinien wzbudzać zastrzeżeń. Większość argumentów podnoszonych przez oponentów CETA to albo zagrożenia płynące z otwarcia relacji ze Stanami Zjednoczonymi albo zarzuty względem trybu negocjowania paktu TTIP.
CETA to nie TTIP
Proces wypracowania porozumienia z Kanadą rozpoczął się w 2009 roku, a zakończył w sierpniu 2 lata temu. Do momentu, kiedy nie rozpętał się medialny szum wokół TTIP nikt traktatem CETA nie był zainteresowany. W Polsce „moda na CETA” rozpoczęła się kilka tygodni temu. W tamtym momencie osób, które jakkolwiek były zainteresowane przebiegiem negocjacyjnym umowy z Kanadą pewnie było kilka w całym kraju. Wielu ekspertów interesowało się TTIP i pytani o CETA opowiadali o przypadkach kontraktu ze Stanami Zjednoczonym. To sprawiło, że umowa z Kanadą obrosła w mity.
Wiele nieporozumień w debacie publicznej wynika z mieszania dwóch umów tj. TTIP i CETA
– uważa Wojciech Talko z dyrekcji generalnej ds. handlu Komisji Europejskiej, która zajmuje się m.in. negocjowaniem aktów handlowych w imieniu krajów członkowskich.
Wszystkie umowy handlowe negocjowane są na podstawie mandatu, czyli dyrektyw negocjacyjnych, w którym wszystkie kraje członkowskie dają jasny sygnał Komisji jakie warunki ma w ich imieniu negocjować, a na co bezwzględnie ma się nie zgadzać
– opowiada.
Umowę negocjują tylko urzędnicy Komisji Europejskiej – wspólny handel to kompetencja tego organu. Wojciech Talko wskazuje jednak, że na każdym etapie prowadzenia rozmów rządy poszczególnych krajów mają dostęp do wszystkich informacji oraz są aktywną stroną przy wypracowywaniu stanowiska UE.
Procedura wygląda tak: jeżeli mamy jakąś propozycję to wysyłamy ją najpierw do rządów, następnie zbieramy komentarze, po czym wysyłam wersję poprawioną i jeśli jest akceptacja większości, przedstawiamy to Kanadyjczykom, czy w przypadku TTIP Amerykanom
– tłumaczy Talko.
W przypadku TTIP, co więcej, po każdej rundzie negocjacyjnej publikujemy je na naszej stronie
– dodaje.
Wchodząc na stronę internetową Komisji Europejskiej możemy znaleźć wszystkie informacje na temat efektów rund negocjacyjnych umowy TTIP.
Komisja nie tylko porozumiewa się z gabinetami poszczególnych państw mejlowo. Na miejscu, w Brukseli też nic nie odbywa się bez udziału przedstawicieli rządów ze stolic państw członkowskich.
My jesteśmy cały czas kontrolowani przez rządy – dzieli się doświadczeniem Wojciech Talko.
Co tydzień widujemy się z przedstawicielami polskiego przedstawicielstwa przy Komisji Europejskiej ze specjalistami ds. handlu i oni przekazują nam wytyczne Rady Ministrów, albo my im przedstawiamy swoje propozycje
– opowiada.
Przez 5 lat trwania negocjacji polski rząd, podobnie jak każdy inny gabinet kraju zrzeszonego w Unii, otrzymywał informacje na temat prowadzonych rozmów. Czy warszawscy parlamentarzyści dostawali efekty prac do wglądu, czy odbywały się debaty na ten temat?
Nie wiem jak było 7 lat temu, ale wiem, że już w poprzedniej kadencji sejm utworzył specjalną podkomisję ds. TTIP i CETA. W różnych krajach to wygląda inaczej, np. w Niemczech parlamentarzyści mają szeroki dostęp do dokumentów negocjacyjnych. Natomiast, będąc szczerym myślę, że na początku negocjacji CETA, 7 lat temu, niewiele osób się tym interesowało
– wyraża opinię Wojciech Talko.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zdecydowana większość będących w powszechnym obiegu twierdzeń dotyczących tej umowy jest nieprawdziwa.
Przez lata umową o zniesieniu większości ograniczeń dla przepływu gospodarczego pomiędzy Unią Europejską, a Kanadą nikt się nie interesował. Nic dziwnego – rynek kanadyjski liczy 36 mln obywateli, co względem 510 mln mieszkańców UE stanowi kilka procent. Z wyliczeń wynika, że wymiana handlowa z krajem ze stolicą w Ottawie wpłynie na zwiększenie unijnego PKB o ok. 0,03 proc.
No cóż, skala potencjalnych korzyści płynących z wejścia w życie CETA nie pozwala wiązać z paktem nadziei na cywilizacyjny skok, niemniej przedstawiciele wielu biznesów będą mogli rozwinąć skrzydła po drugiej stronie Atlantyku. Naturalnie, ci ostrzą sobie na to zęby, ale nie ma w tym nic złego. Traktat nie powinien wzbudzać zastrzeżeń. Większość argumentów podnoszonych przez oponentów CETA to albo zagrożenia płynące z otwarcia relacji ze Stanami Zjednoczonymi albo zarzuty względem trybu negocjowania paktu TTIP.
CETA to nie TTIP
Proces wypracowania porozumienia z Kanadą rozpoczął się w 2009 roku, a zakończył w sierpniu 2 lata temu. Do momentu, kiedy nie rozpętał się medialny szum wokół TTIP nikt traktatem CETA nie był zainteresowany. W Polsce „moda na CETA” rozpoczęła się kilka tygodni temu. W tamtym momencie osób, które jakkolwiek były zainteresowane przebiegiem negocjacyjnym umowy z Kanadą pewnie było kilka w całym kraju. Wielu ekspertów interesowało się TTIP i pytani o CETA opowiadali o przypadkach kontraktu ze Stanami Zjednoczonym. To sprawiło, że umowa z Kanadą obrosła w mity.
Wiele nieporozumień w debacie publicznej wynika z mieszania dwóch umów tj. TTIP i CETA
– uważa Wojciech Talko z dyrekcji generalnej ds. handlu Komisji Europejskiej, która zajmuje się m.in. negocjowaniem aktów handlowych w imieniu krajów członkowskich.
Wszystkie umowy handlowe negocjowane są na podstawie mandatu, czyli dyrektyw negocjacyjnych, w którym wszystkie kraje członkowskie dają jasny sygnał Komisji jakie warunki ma w ich imieniu negocjować, a na co bezwzględnie ma się nie zgadzać
– opowiada.
Umowę negocjują tylko urzędnicy Komisji Europejskiej – wspólny handel to kompetencja tego organu. Wojciech Talko wskazuje jednak, że na każdym etapie prowadzenia rozmów rządy poszczególnych krajów mają dostęp do wszystkich informacji oraz są aktywną stroną przy wypracowywaniu stanowiska UE.
Procedura wygląda tak: jeżeli mamy jakąś propozycję to wysyłamy ją najpierw do rządów, następnie zbieramy komentarze, po czym wysyłam wersję poprawioną i jeśli jest akceptacja większości, przedstawiamy to Kanadyjczykom, czy w przypadku TTIP Amerykanom
– tłumaczy Talko.
W przypadku TTIP, co więcej, po każdej rundzie negocjacyjnej publikujemy je na naszej stronie
– dodaje.
Wchodząc na stronę internetową Komisji Europejskiej możemy znaleźć wszystkie informacje na temat efektów rund negocjacyjnych umowy TTIP.
Komisja nie tylko porozumiewa się z gabinetami poszczególnych państw mejlowo. Na miejscu, w Brukseli też nic nie odbywa się bez udziału przedstawicieli rządów ze stolic państw członkowskich.
My jesteśmy cały czas kontrolowani przez rządy – dzieli się doświadczeniem Wojciech Talko.
Co tydzień widujemy się z przedstawicielami polskiego przedstawicielstwa przy Komisji Europejskiej ze specjalistami ds. handlu i oni przekazują nam wytyczne Rady Ministrów, albo my im przedstawiamy swoje propozycje
– opowiada.
Przez 5 lat trwania negocjacji polski rząd, podobnie jak każdy inny gabinet kraju zrzeszonego w Unii, otrzymywał informacje na temat prowadzonych rozmów. Czy warszawscy parlamentarzyści dostawali efekty prac do wglądu, czy odbywały się debaty na ten temat?
Nie wiem jak było 7 lat temu, ale wiem, że już w poprzedniej kadencji sejm utworzył specjalną podkomisję ds. TTIP i CETA. W różnych krajach to wygląda inaczej, np. w Niemczech parlamentarzyści mają szeroki dostęp do dokumentów negocjacyjnych. Natomiast, będąc szczerym myślę, że na początku negocjacji CETA, 7 lat temu, niewiele osób się tym interesowało
– wyraża opinię Wojciech Talko.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/313298-mitologia-ceta-wokol-porozumienia-naroslo-nieprawdopodobnie-wiele-mitow-jaka-jest-prawda