Od wtorku kiedy to minister Maciej Łopiński z Kancelarii Prezydenta i prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) Adam Glapiński przedstawili opinii publicznej projekt tzw. ustawy frankowej, „przyjazne” prezydentowi media, opozycja i sami tzw. frankowicze, twierdzą, że wycofał się on ze zobowiązań, które zaciągnął w kampanii wyborczej wobec tego środowiska.
Emocjom samych tzw. frankowiczów się nie dziwię, liczyli na szybkie i ostateczne rozwiązanie ich problemów związanych z zaciągniętymi tzw. kredytami frankowymi, natomiast wszystko na to wskazuje, że niestety będzie to musiało trochę potrwać.
Krytyce przez „przyjazne” prezydentowi media i opozycję dziwię się w dwójnasób, ponieważ z jednej strony przez blisko 8 lat jakoś im wszystkim nie przeszkadzało, że 700 tysięcy rodzin, które zaciągnęły tzw. kredyty frankowe „płacze i je spłaca”, z drugiej sprzeciwiali się ich przewalutowaniu, ponieważ miało to zdestabilizować system bankowy.
Platforma zresztą w końcówce poprzedniej kadencji wręcz w tej sprawie została „złapana za rękę”, przygotowała bowiem projekt ustawy w którym koszty przewalutowania chciała rozłożyć po 50 proc. na banki i kredytobiorców, ale po awanturze jakie urządził jej kierownictwu Związek Banków Polskich, wycofała się z uchwalenia tej ustawy tuż przed jej ostatecznym głosowaniem w III czytaniu.
Przypomnijmy tylko, że Kancelaria prezydenta, wsparta przez nowo wybranego prezesa NBP Adama Glapińskiego, zaprezentowała we wtorek projekt tzw. ustawy frankowej, który ogranicza się tylko do rozwiązania sprawy tzw. spreadów czyli różnicy pomiędzy kursem kupna, a kursem sprzedaży waluty, ustalanych w zasadzie dowolnie przez poszczególne banki udzielające tzw. kredytów frankowych.
Koszty tych operacji ponosili w całości kredytobiorcy teraz ustawa ma pozwalać bankom na zastosowanie do tych wyliczeń ówczesnych średnich kursów kupna bądź sprzedaży danej waluty stosowanych przez NBP z możliwością pobrania opłaty ale tylko w wysokości do 0,5 proc. odchylenia od wspomnianego kursu.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Od wtorku kiedy to minister Maciej Łopiński z Kancelarii Prezydenta i prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) Adam Glapiński przedstawili opinii publicznej projekt tzw. ustawy frankowej, „przyjazne” prezydentowi media, opozycja i sami tzw. frankowicze, twierdzą, że wycofał się on ze zobowiązań, które zaciągnął w kampanii wyborczej wobec tego środowiska.
Emocjom samych tzw. frankowiczów się nie dziwię, liczyli na szybkie i ostateczne rozwiązanie ich problemów związanych z zaciągniętymi tzw. kredytami frankowymi, natomiast wszystko na to wskazuje, że niestety będzie to musiało trochę potrwać.
Krytyce przez „przyjazne” prezydentowi media i opozycję dziwię się w dwójnasób, ponieważ z jednej strony przez blisko 8 lat jakoś im wszystkim nie przeszkadzało, że 700 tysięcy rodzin, które zaciągnęły tzw. kredyty frankowe „płacze i je spłaca”, z drugiej sprzeciwiali się ich przewalutowaniu, ponieważ miało to zdestabilizować system bankowy.
Platforma zresztą w końcówce poprzedniej kadencji wręcz w tej sprawie została „złapana za rękę”, przygotowała bowiem projekt ustawy w którym koszty przewalutowania chciała rozłożyć po 50 proc. na banki i kredytobiorców, ale po awanturze jakie urządził jej kierownictwu Związek Banków Polskich, wycofała się z uchwalenia tej ustawy tuż przed jej ostatecznym głosowaniem w III czytaniu.
Przypomnijmy tylko, że Kancelaria prezydenta, wsparta przez nowo wybranego prezesa NBP Adama Glapińskiego, zaprezentowała we wtorek projekt tzw. ustawy frankowej, który ogranicza się tylko do rozwiązania sprawy tzw. spreadów czyli różnicy pomiędzy kursem kupna, a kursem sprzedaży waluty, ustalanych w zasadzie dowolnie przez poszczególne banki udzielające tzw. kredytów frankowych.
Koszty tych operacji ponosili w całości kredytobiorcy teraz ustawa ma pozwalać bankom na zastosowanie do tych wyliczeń ówczesnych średnich kursów kupna bądź sprzedaży danej waluty stosowanych przez NBP z możliwością pobrania opłaty ale tylko w wysokości do 0,5 proc. odchylenia od wspomnianego kursu.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/303307-prezydent-nie-wycofuje-sie-z-zobowiazan-wobec-tzw-frankowiczow