Łęski: Tupet Jakubiaka, czyli „pożar ugaszony”. Przewodniczący KNF próbuje uniknąć odpowiedzialności za aferę polisolokat

Fot. PAP/Szymański
Fot. PAP/Szymański

Urzędnik państwowy, który starannie unika mediów i który jest współodpowiedzialny za potężne nadużycia na rynku usług ubezpieczeniowych, ni z tego ni z owego oznajmia w „Rzeczpospolitej”, że „polisolokaty są elementem politycznej gry”, bo politycy wreszcie się obudzili i domagają się respektowania interesów milionów klientów. Trudno o większą bezczelność, ale też trudno się dziwić, bo owym urzędnikiem jest Andrzej Jakubiak, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego.

Odpowiedzialność Jakubiaka i kierowanej przez niego KNF za dopuszczenie na polski rynek toksycznych polis z ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi nie ulega najmniejszej wątpliwości.

Odpowiedzialność KNF

Wbrew temu, co twierdzi Andrzej Jakubiak, Komisja nadzoru Finansowego ma obowiązek dbać o interesy ubezpieczonych. Tak obowiązki Komisji definiuje bardzo dokładnie ustawa o nadzorze ubezpieczeniowym. Komisja nie zadbała o te interesy, co łatwo można sprawdzić obserwując narastającą aferę „polisolokatową”, dziesiątki wygranych procesów, milionowe roszczenia, interwencje UOKiK i Rzecznika Finansowego. Niemal dwa lata temu byłem autorem doniesienia do prokuratury, które zarzucało Andrzejowi Jakubiakowi karalne zaniedbanie ustawowych obowiązków. Prokuratura jednak nie była badaniem tej odpowiedzialności zainteresowana i bez badania sprawę zamknęła.

Przewodniczący Komisji, wiedząc doskonale o narastających lawinowo nieprawidłowościach, nie wydała zaleceń (a miał takie prawo), które powstrzymałyby grabienie klientów przez „ubezpieczycieli”. Wręcz przeciwnie, publicznie bronił interesów firm stając po ich stronie w procesach sądowych.

O co chodzi z tymi „polisolokatami”?

Te udawane polisy w praktyce niczego nie ubezpieczają. Składki, które wpłacają klienci nie są bowiem przeznaczane na pokrycie jakiegokolwiek ryzyka, a używane do często niejasnych gier na rynku finansowym. Ryzyko „inwestycji” całkowicie obciąża klienta i jego kieszeń. Tymczasem firmy ubezpieczeniowe mają zagwarantowany stały dochód, bez większego wysiłku: biorą za pośrednictwo niezależnie od tego czy klient zarabia czy traci. Nic dziwnego, że kiedy klient wreszcie połapie się jak to wszystko działa, zazwyczaj chce zrezygnować z takiej niby – polisy. Wtedy firma „za karę” konfiskuje mu oszczędności.

Tego rodzaju toksyczne produkty finansowe wielkie firmy trenowały najpierw na Zachodzie. Tam dostały po łapach i przyszły ze swoimi wynalazkami do Polski. Dołączyli do nich rodzimi amatorzy szybkiego zysku i interesy zaczęły się kręcić na niebywałą skalę. Dziś na rynku ubezpieczeń na życie połowa polis to właśnie takie wynalazki (polisolokaty).

Komisja Nadzoru Finansowego nie zapobiegła tej pladze, chociaż mogła. Teraz Andrzej Jakubiak wymienia długą listę działań i dokumentów, które wyprodukowała Komisja, rzekomo walcząc z patologiami. Problem jest tylko jeden: nic z tego nie wyszło. Miliony Polaków zostały przy milczącej zgodzie wkręcone w finansową pułapkę. Wielu z nich to ludzie, którzy w polisolokatach utopili dorobek życia, zabezpieczenie na emeryturę i wszystkie oszczędności. Ale Andrzej Jakubiak nie ma sobie nic do zarzucenia, tak jakby ostatnich kilka lat zajmował się handlem nieruchomościami, a nie szefowaniem kluczowej instytucji nadzoru nad rynkiem ubezpieczeniowym.

Sprawa załatwiona?

W wywiadzie pada zabawne stwierdzenie dziennikarza „zatem pożar od pół roku ugaszony”, czemu skrzętnie potakuje przewodniczący KNF. To oczywiście kłamstwo. Miliony Polaków nadal mają pieniądze uwięzione w „polisolokatach”. Nadal mogą je odzyskać tylko po procesie sądowym, który trwa lata i kosztuje. Nowa ustawa zabezpiecza tylko nowych klientów (i to niezbyt dobrze), a ugody zawarte z firmami przez UOKiK dotyczą niewielkiej liczby umów, jakie zostały zawarte. Ogromna większość klientów nadal jest przez państwo pozostawiona na lodzie. Próbę wyegzekwowania ich praw poprzez parlament przewodniczący Jakubiak nazywa „polityczną grą”.
Naprawdę trzeba mieć tupet i poczucie bezkarności.

Jacek Łęski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych