Kto walczy na poprzedniej wojnie, przegra obecną i przyszłe. Dotyczy to również wojen ekonomicznych, politycznych i technologicznych

Fot. Freeimages.com
Fot. Freeimages.com

Minął nas światowy szok naftowy i wojna morska lub wszechstronna w Zatoce Perskiej. Powinno być jedno i drugie – wypierając wszystkie inne sprawy z przestrzeni medialnej i politycznej – a nie było nic.

Cena ropy należy do globalnych zmiennych strategicznych. Zależy od okoliczności gospodarczych, politycznych, militarnych i technologicznych – i jednocześnie sama na te okoliczności wpływa. Wysoka cena ropy między innymi wzmacnia Rosję, w tym jej zdolność do częściowej odbudowy imperium i supermocarstwa – a niska cena ropy przyczyniła się do ostatniej zmiany władzy w Rosji, gdy w 2000 roku Władimir Putin przejął prezydenturę od Borysa Jelcyna.

Od poprzednich światowych szoków naftowych – które były – powszechnie przyjęto założenie, że wybuch lub groźba wojny w regionie Zatoki Perskiej, albo rewolucji w jednym z państw regionu, musi wywołać nagły i ostry wzrost ceny ropy. Zwłaszcza gdy grozi zamknięcie Cieśniny Ormuz, łączącej Zatokę Perską z Oceanem Indyjskim i całym światem. Jeśli tankowce przestaną transportować ropę z największego skupiska pól naftowych świata do największych odbiorców świata w Europie, Ameryce Północnej i Azji Południowej i Wschodniej, załamie się światowa gospodarka, cywilizacja materialna i ład polityczny. Na najmniejszy sygnał ostrzegawczy – na przykład incydent wojskowy w Cieśninie Ormuz – wszyscy powinni kupować ropę na zapas, z przezorności lub dla zysku ze spekulacji. Tyle lekcji historii.

W końcu 2015 roku irańska marynarka wojenna przeprowadziła pośrodku Cieśniny Ormuz próbne strzelanie rakietami bojowymi w odległości niecałej mili morskiej od konwoju amerykańskich i francuskich okrętów wojennych, włącznie z amerykańskim lotniskowcem o napędzie atomowym. Lecz ropa na światowym rynku nie zdrożała – przeciwnie, trwał głęboki spadek ceny, który zaczął się po wybuchu wojny Rosji z Ukrainą w 2014 roku.

Potem na początku 2016 roku łodzie patrolowe amerykańskiej marynarki wojennej wpłynęły na irańskie wody terytorialne wokół wyspy pośrodku Zatoki Perskiej. Zostały na kilkadziesiąt godzin zatrzymane wraz z załogami przez irańskich Strażników Rewolucji. W Stanach Zjednoczonych odżyło dramatyczne wspomnienie przetrzymywania amerykańskich zakładników przez Iran podczas Rewolucji Islamskiej. Ówczesny kryzys pomógł Partii Republikańskiej przejąć Biały Dom od Partii Demokratycznej. Lecz teraz cena ropy, zamiast wzlecieć pod niebo, znów spadła jeszcze głębiej – poniżej jednej trzeciej poziomu sprzed walk na Krymie i w Donbasie (to odpowiednio około 30 dolarów i ponad 100 dolarów za baryłkę – w zaokrągleniu 159 litrów). Iran, państwa arabskie nad Zatoką Perską, tak zwane Państwo Islamskie oraz Rosja nie zyskały. Większość Europy, Stany Zjednoczone, Indie, Chiny i Japonia zaoszczędziły.

Świat się zmienił. USA są jednocześnie największym konsumentem i największym producentem ropy. Do pierwszej piątki największych producentów należy tylko jedno państwo regionu Zatoki Perskiej – Arabia Saudyjska. Chiny stały się drugim konsumentem, ale zarazem czwartym producentem, większym od między innymi Iranu, Iraku i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Grono wielkich producentów i eksporterów ropy powiększyło się o kraje Czarnej Afryki (na południe od Sahary), Azji Środkowej i Ameryki Łacińskiej. Bardzo wzrosło wykorzystanie odnawialnych źródeł energii. W Azji szybko rozwija się energetyka atomowa.

Świat zmienia się coraz szybciej. Lekcje historii nie wystarczają. Prawdopodobne są coraz liczniejsze niespodzianki i zaskoczenia strategiczne: gospodarcze, polityczne, wojskowe i inne. Kto – dosłownie lub w przenośni – walczy na poprzedniej wojnie, lub do poprzedniej wojny się przygotowuje, ten wojny obecne i następne już przegrał.

CZYTAJ TEŻ: Nikt nigdy nigdzie nie robił tego, co Chiny dziś na Morzu Południowochińskim. Największy spór terytorialny świata i ryzyko III wojny światowej

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.