Kataklizm finansowy na Boże Narodzenie? "W przeciągu pięciu dni handlu już i tak niskie ceny ropy poleciały niczym kamień w dół o kolejne 14 proc."

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
freeimages.com
freeimages.com

Świat wchodzi właśnie w kolejną fazę kryzysu, który uderza bezpośrednio w realną gospodarkę. I choć ceny ropy naftowej spadły o 70 proc. w stosunku do czerwca 2014 roku, to jednak wydarzenia ostatniego tygodnia mogą przyprawić o zawrót głowy.

W przeciągu pięciu dni handlu już i tak niskie ceny ropy poleciały niczym kamień w dół o kolejne 14 proc. Zamarł praktycznie rynek obligacji w krajach wschodzących oraz rynek obligacji śmieciowych w USA. Giełdy od Tokio po Nowy Jork zanotowały poważne straty. Ceny surowców i kopalin notuję kilkunastoletnie minima. Tonę rudy żelaza można kupić za niepełna 40 dolarów, a tonę węgla za 47 dolarów. W pierwszym przypadku ponad czterokrotnie taniej niż kilkanaście miesięcy temu, w drugim trzykrotnie taniej… Miarą tego co się dzieje w światowej gospodarce niech będzie przykład Anglo-American, spółki wydobywczej, która ogłosiła właśnie redukcję zatrudnienia ze 135 tysięcy do 50 tysięcy pracowników… Ta ikona światowego górnictwa, która przez dziesięciolecia budowała potęgę dzierżąc monopol na wydobycie diamentów, stoi teraz na krawędzi bankructwa.

Tymczasem partie opozycyjne i media mainstreamu w Polsce uparcie kreują i podgrzewają spór wokół Trybunału Konstytucyjnego, dążąc do zaostrzenia sytuacji politycznej. W swej narracji straszą nie tylko zagrożeniem demokracji, ale może przede wszystkim osłabieniem złotego i pogorszeniem stanu gospodarki, dając tym samym do zrozumienia, że rządy Prawa i Sprawiedliwości uderzą Polaków po kieszeni. Przypominamy zatem, że za władzy PO-PSL zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło w ciągu ośmiu lat w dwójnasób, z czego jedna trzecia to dług zaciągnięty w walutach obcych. Doszło przy tym do niezliczonych afer gospodarczych i nadużyć oraz nagannej wyprzedaży za bezcen majątku narodowego. Trudno zatem o bardziej kłamliwą propagandę, gdy kraj wchodzi w czas próby związanej z kolejną odsłoną kryzysu światowego. Czynią tak po trosze z niewiedzy, zaślepienia, a przede wszystkim z głupoty, bo piłują uparcie gałąź, na której sami siedzą. Zamiast wspólnoty i jedności w trudnej sytuacji dążą do obarczenia młodej władzy własnymi błędami ze strachu, że te wyjdą na światło dzienne.

Nadchodzący tydzień zapowiada się nie mniej burzliwie, gdyż już w środę amerykański bank centralny (FED) może ogłosić pierwszą od niemal dziesięciu lat podwyżkę krótkoterminowych stóp procentowych. Cena długów zaciągniętych w dolarach znacząco wzrośnie. A że poza USA świat zobowiązał się do spłaty 9 bilionów dolarów, takie nowe wyższe obciążenie kosztem kredytów i obligacji może okazać się dla wielu nie do udźwignięcia. Zagrożone będą budżety państw i istnienie wielu firm, szczególnie w gospodarkach wschodzących Chin, Brazylii, Rosji, Indonezji, Malezji i wielu, wielu innych. Kraje te już teraz bronią wartości lokalnych walut. Przykładowo: Chiny w listopadzie spieniężyły 87 miliardów w obligacjach USA ze swoich rezerw, skupując chińskie juany. Podobnie Japonia broni wartość jena, chroniąc własne korporacje zadłużone w dolarach amerykańskich.

Niestety i Polskę wystawiono na niebezpieczeństwo. Z kilku względów. Po pierwsze: z powodu wysokiego zadłużenie Skarbu Państwa w obcych walutach. Po drugie: zagraniczny kapitał, który przeważa w naszej gospodarce, zwłaszcza w sektorze bankowym, może ograniczyć działalność czy dostępność finansowania, powodując dodatkowy proporcjonalny wzrost obciążenia kosztami długu. Po trzecie: system bankowy wystawiony szczególnie mocno na ekspozycję do obcych walut tworzy ryzyko systemowe stabilności systemu finansowego całego państwa. W sektorze bankowym mamy do czynienia, według słów szefa NBP Marka Belki, z tykającą bombą w postaci kredytów hipotecznych indeksowanych do franka szwajcarskiego.

W ciągu minionych kilku tygodni złoty osłabił się do franka szwajcarskiego o kilkanaście groszy do poziomu 4,03 złotego za franka. Po decyzji FED złoty będzie dalej tracił wartość w stosunku do głównych walut, choć już musimy płacić aż 4,35 za euro i 3,97 za dolara. W tej sytuacji należałoby spodziewać się ścisłej współpracy między rządem a instytucjami państwa, jak Narodowy Bank Polski i Komisja Nadzoru Finansowego.

Czy w obliczu wspólnego zagrożenia instytucje te staną na wysokości zadania czy też przerzucą winę na nowo powołany rząd, jak czynią sędziowie Trybunału Konstytucyjnego przy wsparciu opozycji?

Czytaj również:

Finansowy armagedon na Boże Narodzenie?

Rosja Putina na krawędzi gospodarczej przepaści. Centralny Bank Rosji już teraz mówi o przewartościowanym rublu.

Jerzy Bielewicz, Ryszard Czarnecki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych