Lidl w Polsce finansowany przez IFC i EBOR, czyli rzecz o „międzynarodowym" kapitale

Fot. Wikimedia Commons/Betty Longbottom
Fot. Wikimedia Commons/Betty Longbottom

International Finance Corporation (IFC), ramię World Banku (Bank Światowy) od 2004 roku finansuje ekspansję w Europie Środkowo-Wschodniej supermarketów i discountów - Lidla i Kauflanda, należących do bajońsko bogatej niemieckiej rodziny Schwarz. Od tego czasu IFC przeznaczył na wsparcie konkretnych projektów niemieckich sieci w naszym rejonie razem 350 milionów dolarów. Od 2010 roku również Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR) wsparł ekspansję Lidla Kauflanda na wschód. Przez ostatnie lata kredyty z EBOR na ten cel osiągnęły astronomicznej kwoty 500 milionów dolarów. Oczywiście, przy całym ogromie finansowania wyrażonego liczbami, to jednak tylko i wyłącznie wierzchołek góry lodowej… Pieniądze z IFC i EBOR uwiarygodniły konkretne projekty. Były swoistym zaczynem. Każdy dolar z IFC i EBOR przyciąga 4 do 5 dolarów z banków komercyjnych. Można więc śmiało powiedzieć, że rodzina Schwarzów uzyskała razem ponad 3 miliardy dolarów kapitału na agresywną ekspansję swoich sieci na Wschód, nie ryzykując przy tym ani własnego grosza, posłużyła się bowiem pieniędzmi z kieszeni europejskich podatników, którzy solidarnie zrzucają się na kapitał EBOR.

O politykach, którzy udają głupa

Notabene, niektórzy nie muszą udawać, bo reklamowanie portugalskiej Biedronki przez polską premier Kopacz daleko wykracza poza… marny akt udawania, ona po prostu tak ma! Co jednak z przedstawicielami z namaszczenia rządu we władzach międzynarodowych instytucji finansowych? Gdy wymienimy ich nazwiska: Hanna Gronkiewicz-Walc, Jan Krzysztof Bielecki, Kazimierz Marcinkiewicz, a obecnie wiceminister finansów Artur Radziwiłł - odpowiedź nasuwa się sama: ci ludzie za nic mają nasze lokalne polskie interesy i gotowi byli się zaprzedać za marne srebrniki. Wiedzieć bowiem należy, że EBOR zatwierdza projekty jednomyślnie, a weto kraju, którego dany projekt dotyczy zwyczajnie zamyka dyskusję.

Zmieniają się sektory w zainteresowaniu „międzynarodowego” kapitału. W latach dziewięćdziesiątych były to banki i instytucje finansowe. Wystarczy wspomnieć prywatyzację Pekao SA. za pieniądze EBOR z inicjatywy Jana Krzysztofa Bieleckiego, ówczesnego dyrektora tej instytucji. W nagrodę za zasługi otrzymał prezesurę włoskiego już banku.

Jeszcze wcześniej, w okresie wysokich stóp procentowych namaszczenie z EBOR wystarczało, by stworzyć fundusz inwestycyjny, który za bezcen kupował na pniu osłabione wysokimi kosztami kredytu polskie firmy.

Te dywagacje prowadzą do pytania: „What’s next?”. Czy jeszcze można nam coś ukraść, czy można z czegoś jeszcze nas wywłaszczyć? Oczywiście, że tak? Chodzi o najwyższą stawkę: naszą gospodarczą i polityczną suwerenność. Czy gra polityków w głupa będzie w najlepsze trwać? Bo nie o retorykę tu chodzi, a o odważne i zdecydowane decyzje w sferze prawa, podatków oraz uczciwej konkurencji lokalnego biznesu z wielkim kapitałem międzynarodowych koncernów należących do konkretnych ludzi. W przypadku Lidla - do niemieckiej rodziny Schwarz.

Dostrzec problem

Echa pożyczek z IFC i EBOR dla Lidla przeszła bez echa w prasie mainstreamu. W Niezależnej.pl i GPC temat zauważa Ryszard Czarnecki. Odnośne artykuły ukazały się również wGospodarce.pl czy wPolityce.pl. Burzy w mediach, poza odosobnionymi głosami, jednak brak. Może dlatego, że temat stary jak polska transformacja. Czy ciągle będziemy płacić frycowe za naszą prostoduszność i grę w głupa rządzących polityków? Czy może nadszedł czas, że wspólny narodowy interes, to coś, co będzie łączyć, nie dzielić.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.