Dwie nitki Nord Streamu. Czy finansowanie nowych nitek gazociągów nie idzie wbrew sankcjom ekonomicznym?

fot.PAP/EPA
fot.PAP/EPA

W zeszłym tygodniu światowe media skupiły uwagę na Grecji i negocjacjach z Unią Europejską, Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Komisją Europejską dotyczących spłat zadłużenia. Strony pozostawiły sobie osiem dni na dalsze negocjacje, by z końcem czerwca osiągnąć kolejne porozumienie, które nie rozwiąże problemu niewypłacalności Grecji, a odsunie go nieco w przyszłość. Jeśli tak się stanie, strony negocjacji kupią nieco czasu za cenę wiarygodności strefy euro i UE.

Tymczasem w piątek w zeszłym tygodniu przedstawiciele i premier rządu Grecji, którzy ponoć nie radzą sobie w negocjacjach z „Trojką”, czynią niebagatelną koncesję na rzecz Rosji Putina podczas Forum Ekonomicznego w St.Petersburgu. Godzą się na utworzenie joint venture z zamierzeniem budowy greckiego odcinka gazociągu „Turecki Potok”. Uczynili tak, choć wiedzą, że celem strategicznym projektu będzie wyeliminowanie tranzytu gazu przez Ukrainę, co Rosja zawczasu ogłosiła.

Jeszcze większą sensację przyniósł czwartek zeszłego tygodnia. Oto rosyjski Gazprom, holenderski Royal Dutch Shell, niemiecki E.ON i austriacki OMV wspólnie ogłaszają informację o budowie dwóch dodatkowych nitek Gazociągu Północnego (razem cztery z już istniejącymi) po dnie Morza Bałtyckiego. Ma to miejsce w czasie, gdy moce przesyłowe istniejących gazociągów z Rosji do UE wykorzystywane są w zaledwie 57 proc. Oba projekty docelowo pozwolą na import ponad 110 miliardów metrów sześciennych rosyjskiego gazu, eliminując praktycznie potrzebę przesyłu tego surowca przez terytorium Ukrainy i Białorusi, a także Europy Środkowej.

Oba projekty będą kosztować razem grubo ponad 25 miliardów euro. Przedstawione fakty każą zadać szereg pytań. Czy finansowanie nowych nitek gazociągów nie idzie wbrew sankcjom ekonomicznym ogłoszonym sześć miesięcy temu i przedłużonych o kolejnych sześć miesięcy wczoraj na szczycie UE? Bo przecież kroki wymierzone w największe rosyjskie banki miały ograniczyć ich zdolność finansowania takich właśnie strategicznych ‒ według Rosji Putina ‒ projektów gazowych. Czyżby Rosja zaniechała taktyki karania krnąbrnych sąsiadów przez zakręcanie kurków z gazem i ropą naftową? Czy dwa nowe projekty gazociągów nie uzależnią bardziej od rosyjskiego gazu? Co na to Komisja Europejska poza stałym stanowiskiem, że linie przesyłowe surowców energetycznych z Rosji muszą podlegać wymogom prawa UE? Czy wspólna europejska polityka energetyczna rzeczywiście istnieje?

Ryszard Czarnecki Jerzy Bielewicz

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.