Niezbędna repolonizacja banków w świetle prawa UE. Czy w Polsce zagraniczne banki pozostaną niczym święte krowy?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. freeimages.com
Fot. freeimages.com

Sytuacja w sektorze bankowym przekroczyła skalę absurdu. Z jednej strony banki działające w Polsce ogłaszają rekordowe historycznie zyski netto w skali sektora na poziomie 16,2 miliarda złotych, z drugiej zaś 11 spośród nich, które udzielały kredytów hipotecznych indeksowanych do franka (na ogólną sumę 155 miliardów złotych), może ponieść dziesiątki miliardów strat, jeśli szwajcarska waluta nadal umacniać się będzie do złotego.

Ta sprzeczność stawia pod znakiem zapytania wiarygodność sprawozdań finansowych banków, jakości audytu i zgodność ksiąg z wymogami międzynarodowych standardów księgowości. Jakość portfela „kredytów we frankach” gwałtownie pogorszyła się po niedawnej decyzji Szwajcarskiego Banku Narodowego o uwolnieniu powiązania franka do euro i skokowym osłabieniu złotówki. Poszkodowani „frankowicze” wyszli tysiącami na ulice.

Wczoraj Islandia ogłosiła decyzję, że nie pretenduje już do członkowska w UE. Co jeśli jutro ze strefą euro pożegna się Grecja? Czy za jej przykładem nie pójdą kraje nadmiernie zadłużone jak Włochy i Hiszpania? To scenariusz mniej prawdopodobny, ale nie można go całkiem i na zawsze wykluczyć. W każdej chwili może też zmaterializować się ryzyko eskalacji konfliktu militarnego między Rosją a Ukrainą… W takiej sytuacji rozbrojenie „tykającej bomby” (sic.! Marek Belka, prezes NBP), jaką bez wątpienia są kredyty indeksowane do franka wydawałoby się wymogiem chwili. Nie dla prezesów, gdyż jedenastu z nich straciłoby natychmiast pracę. No, może poza prezesem PKO BP, który jako jedno z rozwiązań widzi kredyty hipoteczne w złotych na stałą stopę (zgodnie z naszą propozycją, patrz Referencja 2). Ostałby się także ten, który ograniczy zobowiązania „frankowiczów” do wartości mieszkań na które wzięli kredyty (zgodnie z Dyrektywą UE, Ref. 1 i 3). Winę można darować i temu sprawcy, który widziałby przyszłość swego banku bez przywileju BTE (Ref. 5)… Miejscowi prezesi (tym bardziej zrzeszające ich ZBP) nie powinni być traktowani jak strona negocjacji. O wymogach kapitałowych i potrzebie dokapitalizowania spółek córek należy, bowiem rozmawiać z właścicielami – zagranicznymi centralami banków działających z Polsce. Należy też odwołać się do prawa i międzynarodowych standardów księgowości obowiązującego w UE.

Propozycje ZBP utworzenie „funduszy stabilizacji” w razie osłabienia złotego (30 proc. udziału Państwa) i funduszu restrukturyzacji kredytów (50 proc. udziału Państwa) nie sposób traktować z powagą. Dlaczego polski podatnik miałby płacić za błędy w zarządzaniu i nadzorze właścicielskim popełnione przez zagraniczne banki działające w Polsce? Bo przecież polscy klienci banków nie zyskają złamanego grosza na tych pomysłach lobby bankowego. Przeciwnie, ich zadłużenie i ryzyko niewypłacalności wzrośnie, gdyby skorzystali z „toksycznych dobrodziejstw” proponowanych przez ZBP, które w istocie rzeczy przerzucają zobowiązania sektora bankowego, ryzyko walutowe i ryzyko stóp procentowych na Skarb Państwa. Zgoda na propozycje ZBP niechybnie wywołałaby kolejną falę deprecjacji polskiej waluty. Można by mówić o piramidzie finansowej rodzaju „Amber Gold” w skali kraju… A tymczasem i bez propozycji ZBP amerykański watchdog informuje, że Polska po Rosji i Białorusi doświadcza największego nielegalnego drenażu kapitału spośród krajów europejskich (Ref. 7).

Dramatyczna sytuacja w sektorze bankowym (świadczą o niej daleko idące żądania ZBP), wymaga natychmiastowych decyzji dotyczących struktury właścicielskiej poszczególnych banków lub też o niezwłocznym dokapitalizowaniu ich przez zagraniczne centrale, zmian w Prawie Bankowym, czyli mówiąc wprost i bez ogródek repolonizacji od zaraz działających w Polsce banków. Skarb Państwa, NBP i BGK powinny brać pod rozwagę wariant przejęcia za przysłowiową złotówkę kontroli nad bankami zagrożonymi (wg stanowiska KNF) niewypłacalnością w razie przewalutowania „kredytów we frankach” po kursie z dnia podpisania umów. Po przewalutowaniu, dokapitalizować i upłynnić na GPW. Alternatywą pozostaje kontrolowana upadłość. Podobne rozwiązania sprawdziły się w USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii, Hiszpanii, Irlandii czy Islandii. Z korzyścią dla tych państw i ich obywateli. Czy w Polsce zagraniczne banki pozostaną niczym święte krowy, jakby nie było kryzysu światowego 2008 roku (Ref. 8) i toksycznych „kredytów” hipotecznych czy opcji walutowych?

Ryszard Czarnecki, Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego

Jerzy Bielewicz, prezes, Stowarzyszenie Sprawiedliwe Państwo Przejrzysty Rynek

Referencje:

1. Czy rząd PO-PSL dostosuje się do wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie dyrektywy o kredytach hipotecznych?

2. Frankowicze „nic się nie stało”‒ bezsilny rząd wystawia złotego na atak spekulacyjny

3. Kredyt hipoteczny spłacany do śmierci czyli Targ Niewolników. Propozycje rządu kontra propozycje UE

4. Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/17/UE z dnia 4 lutego 2014 r. w sprawie konsumenckich umów o kredyt związanych z nieruchomościami mieszkalnymi

5. PSL w butach lobby bankowego

6. Pełne uzasadnienie wyroku UOKiK wobec Banku Millennium

7. Illicit Financial Flows from Developing Countries: 2003-2012

8.Projekt Chopin – wciąż niewyjaśnione wątpliwości

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych