Prezydent Rudy Śląskiej: "Nie chcemy dialogu przez telewizję". NASZ WYWIAD

fot. PAP/Andrzej Grygiel
fot. PAP/Andrzej Grygiel

Nie chcemy rządowych pieniędzy na żywienie dzieci, u nas rodziny chcą same utrzymywać swoje dzieci. Pozwólcie ludziom pracować i godnie zarabiać

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Grażyna Dziedzic, prezydent Rudy Śląskiej, w której mieści się jedna z kopalń, przeznaczonych do likwidacji. Razem z trójką włodarzy innych górniczych miast, skierowała do premier Kopacz list z propozycjami ratowania górnictwa. (Rozmawiamy, w czasie, gdy trwają jeszcze negocjacje związkowców z przedstawicielami rządu.)

ZOBACZWNIEŻ:Rząd likwiduje górnictwo, samorządowcy mają gotowy program dla Śląska

wPolityce.pl: Pani prezydent, na czym polegały państwa propozycje dotyczące ratowania górnictwa?

Grażyna Dziedzic: Na prośbę marszałka województwa Śląskiego spotkaliśmy się i przygotowaliśmy kilka wytycznych, które chcielibyśmy aby ten program zawierał. Pani premier mówiła o specjalnej strefie ekonomicznej. Tyle, że zgodnie z obowiązującym prawem nie można takiej strefy stworzyć. Ustaliliśmy jakie powinny być ewentualne ulgi podatkowe, ale takie nie obciążające miasta. My i tak ponosimy wystarczająco duże obciążenia. Ważną sprawą są ulgi od podatku VAT i regularne wypłacanie tych zwrotów. Jedna z naszych spółek czeka już 2,5 roku.

Jakie skutki dla Rudy Śląskiej miałoby ewentualne zamknięcie kopalń?

Mamy 3 kopalnie Kompanii Węglowej, a jedna, kopalnia „Ruch-Śląsk” należy do Holdingu Węglowego. U nas jest przemysł ciężki i dzięki temu jest niski poziom bezrobocia, 7,8%. W chwili obecnej nie wiemy ile osób straciłoby pracę. Wiemy, że 300 firm obsługuje Kopalnię „Pokój” i też nie wiemy jakie skutki w tych firmach wywoła ewentualna likwidacja tej kopalni. To są informacje, które samorządy powinny otrzymać, ale my takich danych nie dostaliśmy.

Czy ktokolwiek poinformował samorządy o nadchodzących zmianach i ustawie, która ma zlikwidować kopalnie?

O tym, że kopalnia „Pokój” ma zostać zlikwidowana, dowiedziałam się z mediów. Mam jeszcze z końca września pismo od ówczesnego prezesa Kompanii Węglowej, z którego jasno widać, że nie będą likwidowane żadne kopalnie i nikt nie straci pracy. Oczywiście miały być dobrowolne odejścia, przejścia na wcześniejszą emeryturę, czyli naturalny sposób zmniejszenia zatrudnienia. W październiku pani prezydent Zabrza, Małgorzata Mańka-Szulik otrzymała podobne pismo. I nagle dowiadujemy się z wypowiedzi pani premier, że cztery kopalnie zostaną zlikwidowane. W tym jedna, nasza, z Rudy Śląskiej. Nikt nie był o tym poinformowany. Ani ja, ani związki zawodowe. Mam dobre stosunki ze związkami zawodowymi. Gdyby oni otrzymali taką informację, na pewno by ona do mnie dotarła. Nasza czwórka, prezydenci miast górniczych, jesteśmy zgodni, że powinna powstać strategia energetyczna. Restrukturyzacja górnictwa powinna objąć wszystkie spółki oraz Holding Węglowy. A nie jedną Kompanię, to nie rozwiąże problemu.

Czy ktokolwiek zareagował na państwa plan?

Udało się prezydentowi Bytomia namówić, aby delegacja rządowa zaczęła rozmowy ze związkami zawodowymi. Domagaliśmy się tego spotkania. Na pasku w telewizji można było przeczytać, że będą rozmowy z samorządowcami. Tyle, że nikt do nas nie wysłał zaproszenia. W pół do dwunastej dowiedzieliśmy się, że mamy być o pierwszej  na rozmowach w urzędzie wojewody. Nic z tych rozmów nie wynikło. Dowiedzieliśmy się np., że kopalnia „Pokój” nie ma pokładów. A nie jest to prawda. Że nie ma programów naprawczych, co też nie jest prawdą. Chcieliśmy się dowiedzieć o programie osłonowym dla mieszkańców. Problem likwidacji górnictwa dotknie nie tylko górnictwa, to wpłynie też na handel, usługi i inne sfery. Na ten problem należy patrzeć szerzej. Lepiej jest ratować miejsca pracy, niż później korzystać z pomocy społecznej. Przez 15 lat byłam dyrektorem MOPS-u i zdaje sobie sprawę ile kosztuje przywrócenie na rynek pracy ludzi długotrwale bezrobotnych. Ze strony rządowej nie było żadnych propozycji. Nie dowiedzieliśmy się kompletnie nic. To, że zmiany są potrzebne, wiemy wszyscy. Ale nie można ich robić w ten sposób. Niepotrzebne były te niepokoje społeczne.

Czego oczekujecie od strony rządowej?

Chcemy być traktowani jak partnerzy. Nie chcemy dialogu przez telewizję. Rozumiemy powagę sytuacji, ale to nie my do niej doprowadziliśmy. Od 8 lat rządzi Platforma i był czas na zmiany. Zamiast uchwalać ustawę z dnia na dzień, można było się do tego przygotować wspólnie.

Co można zrobić aby pomóc polskiemu górnictwu?

My walczymy o miejsca pracy. Chcemy zmian w górnictwie, które obniżą koszty. Mamy zbyt dużo pracowników w Kompanii Węglowej. Chodzi tu o pracowników Kompanii Węglowej, w dyrekcji. Chcemy przejąć cześć mienia pogórniczego. Gdyby miasta miały te tereny, już byśmy rozpoczęli inwestycje i dochody dla miasta by się zwiększyły, a koszty Kompanii Węglowej by się zmniejszyły. Do tego typu rozwiązań wciąż się przygotowujemy, tylko zajmuje to zbyt dużo czasu. Potrzebujemy szybszych ścieżek reagowania dla tych rozwiązań. To może spowodować, że kopalnie będą rentowne. Podatek VAT dla górnictwa to 23% i mówi się nam, że to Unia Europejska ustaliła taki poziom. To proszę mi powiedzieć dlaczego Niemcy płacą 19%? Na górnictwo nałożone jest ponad 30 różnych podatków, w tym samych górniczych jest 9. Za jedną tonę węgla płacimy ok. 100 złotych podatku. Chce aby moje miasto nie zostało zdegradowane. Nie chcemy rządowych pieniędzy na żywienie dzieci, u nas rodziny chcą same utrzymywać swoje dzieci. Pozwólcie ludziom pracować i godnie zarabiać.

Jak Pani reaguje na ataki na górników?

Chce się nas skłócić z cała Polską. Pokazuje się ile to można wybudować szkół za pieniądze, które zabierze się z górnictwa. Usłyszałam, że górnicy zarabiają 6700 zł brutto. Po tej informacji, na mojej stronie na Facebooku górnicy zaczęli wklejać zdjęcia swoich pasków z wypłatami. Nie wiem skąd wzięto te sumy. Oni nie chcą trzynastek, czy czternastek. Oni chcą godnie żyć i zarabiać.

Praca kopalń opiera się na wielu elementach. Chociażby to, że wiele rzeczy użytku codziennego, których górnicy używają w czasie pracy jest produkowane poza Śląskiem. Upadek górnictwa wpłynie na całą Polskę.

Staramy się szukać nowych rozwiązań. Tworzymy nowe miejsca pracy, chcemy przekwalifikować pracowników. Ludzie też są do tego chętni. Ale na to potrzeba czasu. A rząd nam go nie daje. Nie można stosować tak drastycznych środków. Serce mi pęka kiedy słyszę o problemach rodzin górniczych, o kobietach, które straciły mężów, a mają na utrzymaniu dzieci. A minister pracy jako przykład rozwiązania pokazuje sytuacje z zakładami samochodowymi w Tychach. To są dwa różne światy i nie da się tego tak po prostu porównać. Wszystkie problemy można rozwiązać, ale nie w ten sposób. Strajków, protestów, niepokoju społecznego można było uniknąć. Górnicy i pracownicy kopalń to naprawdę uczciwi ludzie. Nie ma im czego zazdrościć. A na pewno nie ich ciężkiej pracy.

Rozmawiał Tomasz Karpowicz

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.