O dwutlenek czy tlenek węgla tu chodzi? "Politpoprawni idioci produkują ideologiczne pseudonaukowe bzdury"

fot. World Development Indicators, Bank Światowy
fot. World Development Indicators, Bank Światowy

Bez względu na to jak rządowe przekaziory i funkcjonariusze opisują wyniki „szczytu klimatycznego” jedno jest pewne – humbug wszech czasów w postaci „efektu cieplarnianego” ma się dobrze i w końcu doprowadzi do marnego końca Europy, a w szczególności Polski.

Jest to typowy przykład dżina który wyrwał się z butelki. Coś co początkowo było ciekawostką stworzoną na potrzeby jednej czy drugiej konferencji naukowej, było pytaniem o przyczynę zmiany kilku wskaźników w długoletnich zapisach temperatur, po ubraniu w ramy ideologiczne i wydostaniu się z kręgów naukowych - spowodowało zwichrowanie cywilizacji europejskiej i rozwoju gospodarczego krajów Europy.

Dodatkowo okazało się, że te „badania klimatu” na które poszły ciężkie pieniądze z ONZ i innych agend międzynarodowych zostały przez „naukowców” z tych międzynarodowych instytutów od pogody sfałszowane, po to, żeby dostać nowe fundusze. Sprawa wypłynęła przy okazji afery Wikileaks. Trochę było o tym głośno, ale jakoś nie wpłynęło to na zmianę kursu w Unii Europejskiej. Ten humbug naukowy ma się dobrze, bo na walce z „ociepleniem klimatu” potężne lobbies zarabiają olbrzymią kasę – począwszy od oszukańczych naukowców, poprzez polityków, a skończywszy na lobby przemysłowym „zielonego przemysłu”. Niebagatelne są w tym interesy Niemiec, które wykorzystują ekologizm jako narzędzie dominacji gospodarczej i politycznej w regionie Europy Środkowej, a szczególnie w stosunku do Polski. Narzucenie Polsce restrykcji ekologicznych powoduje, że nigdy nie wyrwiemy się z „pułapki średniego dochodu” w której się znaleźliśmy.

Większość Polaków głosowała za przystąpieniem do Unii Europejskiej w nadziei, że instytucja ta spowoduje zmianę jakościową polskiego życia. Z jednej strony była nadzieja na transfery finansowe z Unii, z drugiej – na wymuszenie na polskiej biurokracji cywilizowanych norm prawnych, a z trzeciej – na swobodę przepływu dóbr, usług i ludzi. Dla mniej wyrobionych politycznie chodziło przede wszystkim o swobodę podróżowania bez wizy i osiedlania się na „Zachodzie” i sprowadzenie używanego samochodu. No i rolnikom o dopłaty.

Czy ktoś wtedy zdawał sobie sprawę z ideologii ekologizmu, która w UE już od dawna panowała, otoczona atmosferą tabu? Czy jakieś medium o tym pisało? Czy jako naród zdawaliśmy sobie sprawę w co się pakujemy? Nie, bo jako naród byliśmy jak dzieci we mgle. Obraz błyskotek z „Zachodu” i odbierająca godność niepewność jutra, nadzieja na zarobek w Irlandii czy w Anglii odebrała Polakom zdolność zadawania pytań. Doszła do tego usypiająca propaganda, łudząca autostradami i „pracą na Zachodzie”. Była nadzieja na transfery finansowe, które zmienią jakość życia w Polsce.

Istotnie – transfery finansowe do Polski od 2004 są chyba największe w historii świata, większe od całego Planu Marshalla dla odbudowującej się po wojnie Europy. Zaważyły one na rozwoju Polski – i to zarówno w pozytywnym jak i w negatywnym sensie. W pozytywnym – bo jakieś inwestycje infrastrukturalne zostały wykonane, zwłaszcza tam, gdzie do czynienia z tymi pieniędzmi miały samorządy. W negatywnym – bo poprzez niewłaściwe zarządzanie i brak nadzoru w ciągu ostatnich 7 lat praktycznie zniszczono lub upośledzono wiele sektorów gospodarki, jak chociażby drogownictwo albo sektor szkoleniowy. Znacząco spadła innowacyjność (co wykazały badania prof. Krzysztofa Rybińskiego) – a przecież miało być odwrotnie. Dlaczego tak się stało?

Ano dlatego, że w Polsce nie ma zarządzania strategicznego, a to co wypracowała minister Gęsicka zostało zniszczone przez troglodytów z PO. Ponieważ zwieńczeniem karier urzędników z tej partii mają być posady w Brukseli (jak to się stało w przypadku Tuska i Bieńkowskiej, a pewnie liczą na to wszyscy) nikt z nich nie będzie myślał o strategicznym interesie Polski. Będą przytakiwać nawet najbardziej absurdalnym pomysłom Niemiec. Z niemieckiego punktu widzenia pomysły te nie są absurdalne i mają bardzo konkretny cel – zatrzymanie konkurencyjności Polski na poziomie średniego rozwoju, czerpanie z taniej lecz wysoko wykwalifikowanej siły roboczej, utrzymanie Polski jako rynku zbytu dla gospodarki Niemiec. Ten „rozwój zależny” zaplanowany dla Polski będzie się utrzymywał, jeśli Polska będzie zarządzana przez „ludzi zależnych”, bez szemrania realizujących dyrektywy z Brukseli, a tak naprawdę z Berlina.

Elementem utrzymania „rozwoju zależnego” w Polsce jest właśnie ekologizm i walka z emisją dwutlenku węgla. Wymuszona na nas rezygnacja z podstawowej polskiej kopaliny energetycznej oczywiście spowoduje drastyczne podwyżki kosztów energii (dla odbiorców prywatnych i przemysłu) ponieważ węgiel trzeba będzie zastąpić innymi, droższymi źródłami. Problem w tym, że efektem będzie zamknięcie kopalni, zatrzymanie wydobycia, a to jest ruch tylko w jedną stronę. Nie da się zrobić akwarium z zupy rybnej. I gdyby się okazało, że powstaje nowa tania i wydajna technologia wykorzystująca węgiel, to tego węgla nie będzie skąd wziąć i możliwości rozwojowe Polski zostaną dodatkowo upośledzone. Zresztą technologie podziemnego zgazowywania węgla są już znane i możliwe do zastosowania. Spytać trzeba Pawlaka, Piechocińskiego, Pietrewicza i resztę tego towarzystwa, dlaczego nic się nie robi w tej sprawie.

Aby Polska mogła w jakiejś sensownej perspektywie osiągnąć poziom rozwoju gospodarczego Zachodniej Europy (mierzonego dochodemper capita) potrzebny jest w Polsce rozwój większy niż 5% przyrostu PKB rocznie przez dwadzieścia lat. W tej chwili przyrost wynosi ok. 3% lub mniej. Do tego dochodzi gigantyczne zadłużenie upośledzające możliwości rozwojowe kraju, chociażby w inwestycje. Zadłużenie podwojone przez mistrzów zarządzania z PO w ciągu 7 lat ich rządów.

Od 1960 roku udało się takim krajom jak: Japonia, Korea, Izrael, Irlandia, Hiszpania, Grecja, Portugalia, Hong Kong, Taiwan, Singapur, Gwinea Równikowa, Portoryko, Mauritius wyrwać z „pułapki średniego dochodu”.

Oznacza to, że ich wzrost gospodarczy przez kolejne lata wynosił więcej niż te średnie 3%. Co te kraje zrobiły, żeby się wyrwać z pułapki? Otóż, będąc na podobnym w swoim czasie, poziomie rozwoju jak Polska obecnie zwiększyły znacząco udział inwestycji w stosunku do PKB

  • Źródło: World Development Indicators, Bank Światowy; ; Analiza Roch Baranowski; średnia 10 lat od momentu osiągnięcia poziomu PKB na mieszkańca ok. USD 10 tys. (wartość 2005) Japonia: 1965; Hiszpania 1968; Irlandia i Grecja 1970; Portugalia 1985; Korea Poł. 1993; dla Polski: wartość z 2013 r.

W Polsce, jak widać, dzisiejszy poziom inwestycji jest daleko nie wystarczający do tego, żeby z pułapki średniego dochodu się wyrwać. Żeby to mogło się udać, żeby Polska była krajem w którym da się z satysfakcją żyć - potrzebne są inwestycje na poziomie 30% PKB, tak jak w wymienionych krajach. Mistrzowie zarządzania z PO doprowadzili do tego, że mimo gigantycznych transferów z Unii Europejskiej poziom inwestycji w Polsce maleje, zarówno w procentach jak i w liczbach bezwzględnych:

Żródło: GUS

W konsekwencji krzywa wzrostu PKB w Polsce jest spłaszczona, a powinna iść ostro w górę:

  • Źródło: Bank Światowy; Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju OECD; Analiza Roch Baranowski; wzrost od momentu osiągnięcia poziomu PKB na mieszkańca ok. USD 10 tys. (wartość 2005)L Japonia: 1965; Hiszpania 1968; Irlandia i Grecja 1970; Portugalia 1985; Korea Poł. 1993; dla Polski: Prognoza OECD

Jeśli zatem Polska rządzona przez PO-PSL i tym podobnych paputczików światowego ekologizmuzacznie realizować ten program, to nie tylko nie powstaną żadne inwestycje, które pozwoliłyby na zmianę sytuacji Polski, ale nastąpi regres, a oszczędności przedsiębiorstw, które mogłyby być przeznaczone  na inwestycje zostaną zjedzone przez koszty energii lub poszukiwanie możliwości przetrwania na zmienionym rynku.

Tak więc to, że premier Kopacz przywiozła tryumfalnie jakieś „darmowe dopłaty” znaczy dokładnie zero. Gra idzie o oto, żeby Polska się rozwijała, a obywatele mieli pracę, co oznacza, że trzeba w całości odrzucić to klimatyczne oszustwo. Stawką jest przyszłość Polski. I w sytuacji, gdy kraj się wyludnia, bo nie da się tu żyć, płace są głodowe, kraj jest zadłużony - zgoda rządzących na te warunki, niezawetowanie tego, jest po prostu działaniem na szkodę przyszłości Polski, w dodatku niosącym konsekwencje geopolityczne – uzależnienie od obcych dostawców surowców, przede wszystkim ZSRS Bis.

Dostosowywanie się do bzdur klimatycznych ma dla Polski skutki cywilizacyjne na miarę całych generacji i teraz powinniśmy wystawić rachunek – jaki jest bilans tego, że Polska dostosuje się do wymogów pseudonaukowej HIPOTEZY opartej na fałszerstwach danych IPCC, nie potwierdzonej w żaden sposób, lecz obwarowanej poprawnościowym tabu wykorzystywanym przez Niemcy dla uzyskania dominacji w Europie. Jaki jest ostateczny rachunek? Czy suma wszystkich transferów finansowych z Unii do Polski przez te wszystkie lata przeszłe i przyszłe (w perspektywie do roku 2030) nie jest i będzie NIŻSZA od wszystkich kosztów które poniesiemy przez dostosowanie się do tego ideologicznego szaleństwa?

Czy pozostawanie Polski przez dziesięciolecia w strefie już nie średnich, ale niskich dochodów i stracona szansa na rozwój, bezrobocie Polaków, poczucie beznadziei i wyludnienie Polski jest warte tego, że kilku ludzi dostanie posadę w Brukseli, a osoba o słabych kompetencjach intelektualnych nie wie na co się zgadza?

Politpoprawni idioci produkują ideologiczne pseudonaukowe bzdury, ludzie słabi na umyśle podpisują dokumenty i podejmują decyzje, spryciarze i przekręciarze zbijają fortuny na klimatycznym oszustwie.

Na Ziemi antropogeniczny dwutlenek węgla wynosi zaledwie – w zależności od szacunków – o d 1 do 3%. Jeden wybuch wulkanu czy roztapianie klatratów metanu w oceanach daje więcej gazów cieplarnianych niż cała działalność człowieka.

Polacy stracą pracę i będą drżeć o przyszłość – wszystko dlatego mózgi europejskich elit zaczadzone są oszukańczą ideologią, a urzędnicy z PO chcą załapać się do Brukseli.

Czad to tlenek węgla. I o ten gaz tu chodzi, a nie o poczciwy dwutlenek. Czas otworzyć okna, wywietrzyć czad fałszywej ideologii i publicznie powiedzieć, ze król jest nagi. A Kopaczowej wystawić rachunek. W tekście wykorzystałem fragmenty prezentacji Rocha Baranowskiego pt: „Czy Polska może wyrwać się z pułapki średniego rozwoju”, zaprezentowanej podczas konferencji w Krynicy we wrześniu br.

Zapraszam do wstępowania do Reduty Dobrego Imienia – Polskiej Ligi Przeciw Zniesławieniom. Formularz jest na stronie Reduty

Zapraszam także do składania podpisów pod petycją do Sejmu w sprawie uznania użycia sformułowania „polskie obozy koncentracyjne” za kłamstwo oświęcimskie. Formularz PDF do pobrania jest pod tym linkiem.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.