PiS wylicza kolejne błędy Sawickiego. "Nie podejmuje żadnych działań, by rolnicy nie musieli płacić kar przekroczone limity mleka"

fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

Prawo i Sprawiedliwość chce, by dopłaty bezpośrednie z UE były jak najszybciej wypłacane tym rolnikom, którzy zapłacili kary za przekroczone limity produkcji mleka. We wtorek do Sejmu wpłynie projekt dezyderatu w tej sprawie - poinformował w poniedziałek w Białymstoku poseł PiS Krzysztof Jurgiel.

Drugi projekt, który miałaby również przyjąć sejmowa Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi, ma dotyczyć uruchomienia interwencyjnego skupu masła oraz mleka w proszku, co ma poprawić sytuację na rynku mleka, gdzie spadają ceny skupu surowca - powiedział Jurgiel na konferencji prasowej w Białymstoku.

Powołując się na dane Agencji Rynku Rolnego PiS podaje, że podlascy rolnicy mają zapłacić ok. 47,1 mln zł kar za przekroczenie kwot mlecznych. Podlaskie to region słynący z produkcji mleka i jego przetwórstwa. Działają tu największe polskie mleczarnie. Według Jurgiela, z danych ARR na koniec sierpnia wynika, że w Podlaskiem produkowana jest jedna czwarta limitu produkcji określonego dla Polski.

Kwotę potwierdza podlaski oddział Agencji Rynku Rolnego. Dyrektor ARR w Białymstoku Wojciech Kasjanowicz powiedział PAP, że zgodnie z obowiązującymi przepisami kary płacą mleczarnie, a nie bezpośrednio rolnicy. Zakłady mleczarskie rozliczają się potem z rolnikami. W sprawie kar wydanych było w Podlaskiem prawie 10,8 tys. decyzji. Prawie wszystkie mleczarnie wpłaciły już pieniądze.

PiS zarzuca ministrowi rolnictwa Markowi Sawickiemu, że „nie podejmuje żadnych działań”, by rolnicy tych kar nie musieli płacić.

Reprezentuje - jak usłyszeliśmy - interesy polskich agrobiznesmenów, a nie rolników. Twierdzi, że to są frajerzy, że nie potrafią na rynku funkcjonować

— mówił Jurgiel. Dlatego - według PiS - aby pomóc rolnikom, unijne dopłaty bezpośrednie powinny trafiać w pierwszej kolejności do tych rolników, którzy zapłacili już kary za nadprodukcję mleka.

Prawie 2,2 tys. zł to wysokość kary jaką zapłacił już np. Zbigniew Dembowski, rolnik, działacz Podlaskiej Izby Rolniczej. Na konferencji prasowej powiedział, że „nie czuje się frajerem” zwiększając produkcję mleka, bo rolnicy przygotowują się do uwolnienia rynku mleka.

Czy ja jestem frajerem, że zwiększam produkcję, czy ja jestem frajerem, że funkcjonuję w rynku dobrze zorganizowanym, czy ja jestem frajerem, że spółdzielnia, do której należę obniża cenę jaką mi płaci za mleko też z powodów zewnętrznych, m.in. z powodu wojny na Ukrainie? Chciałbym oświadczyć, że frajerem się czuję tylko z tego powodu, że w pewnym momencie jako rolnik zaufałem temu ministrowi

— podkreślił Dembowski.

PiS chce też, by interwencyjny skup masła i mleka w ramach tzw. postulowanej przez mleczarnie „siatki bezpieczeństwa” odbył się, ale - jak mówił Jurgiel - „tylko w realnych cenach”. Podał, że miałoby to być 13 zł w przypadku masła, a nie jak proponuje rząd po 10 zł za kg i 10 zł w przypadku mleka w proszku, a nie - 9 zł.

PiS będzie się też domagać podjęcia działań na forum Komisji Europejskiej, by w związku z likwidacją kwot mlecznych po 2015 r., rolnicy nie musieli płacić kar za 2014/2015 r. Poseł zaznaczył, że produkcja mleka w Polsce wzrosła nie z winy rolników, tylko dlatego, że w 2003 r. były wynegocjowane zbyt małe limity produkcji.

PiS chce też również, by w związku ze zniesieniem kwot mlecznych, rząd wypracował program osłonowy dla małych gospodarstw zajmujących się produkcją mleka.

Myślę tutaj o gospodarstwach rzędu 15-20 do 40 hektarów

— podkreślił Jurgiel.

mc,PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.