Z „Pindolino” w XXI wiek. Przedwojenny rozkład jazdy obnaża stan PKP i w konsekwencji naszego kraju...

Fot. youtube.com
Fot. youtube.com

Ponieważ zima już za pasem, to wraz z nią wielkimi krokami zbliża się grudzień. Grudzień to ważny miesiąc dla Platformy Obywatelskiej. Ważny nie dlatego, że wejdą w życie jakieś reformy, tylko ma mieć miejsce przygotowywane już od dawna wydarzenie propagandowe.

Pierwszy kurs pociągu Pendolino z pasażerami. Pendolino to „dziecko” byłego ministra infrastruktury Sławomira Nowaka zwanego od stylu w jakim się nosi Lolo Pindolo. Złote enfant terrible PO z gdańskiego blokowiska. Stąd i jego pociąg, którego każdy skład wart jest 20 mln euro (zakupiono ich na razie 20 za łączną kwotę 6,8 mld złotych, z której ¾ zapłaci polski podatnik), ludzie nazwali już „Pindolino”. Przykład „Pindolino” niczym lustro odbija prawdziwą twarz partii rządzącej wraz z jej całym nieudacznictwem pokrytym grubą warstwą propagandowego pudru.

Najpierw miała miejsce Wielka Inauguracja jeszcze za rządów miłościwie panującego nam premiera Donalda Tuska. Pod szczytnym hasłem „Z ziemi włoskiej do Polski” 12 sierpnia w samo południe na wrocławski Dworzec Główny wjechał pierwszy błękitno-srebrny skład zespołowy prosto z fabryki „Alstom”. Był TVN, TVP i cała reszta „Propaganda Kompanie” Platformy Obywatelskiej. Lolo Pindolo, Schetyna i Grabarczyk rozdawali wszem i wobec szerokie uśmiechy, a tłumy żurnalistów i zgromadzonych na peronie rodzin kolejarskich odwdzięczały się tym samym. Pindolino lokomotywą postępu, „parowozem dziejów III RP”.

Mijały miesiące i … czar prysł. Wyszła na jaw prawda o tej kolejnej „udanej” inwestycji. Prawda na tyle brutalna, że grudniowy termin uruchomienia pociągu jest poważnie zagrożony. Okazało się bowiem, że hiperdrogi skład, który normalnie jest w stanie kursować z prędkością 250 km/h, większość z tras w III RP pokona z prędkością poniżej 160 km/h (nie brak odcinków, na których prędkość spadnie poniżej 80 km/h). W materiałach dla sejmowej komisji infrastruktury kolejarze przyznali w dodatku, że w grudniu 2014 r. nie zakończą się wszystkie prace na linii do Gdańska. Mieszkam pod Gdańskiem od 2005 roku i prawie przez cały ten czas trwa remont torów do Warszawy. W związku z tym zagrożona jest psychologiczna bariera, którą miał pokonać Pindolino mianowicie, żeby przejazd ze stolicy do Trójmiasta trwał poniżej 3 godzin. Może być 2.59, byle nie więcej.

Chyba nic z tego, choć żyjemy w XXI wieku. Tym bardziej, że PKP nie uzyskało jeszcze certyfikatu bezpieczeństwa dopuszczającego do osiągania przez „Pindolino” „zawrotnej” jak na dzisiejsze czasy prędkości … 160 km/godz. Jest jeszcze dziewięć zastrzeżeń, o których można przeczytać w fachowych mediach i które uniemożliwią wyjazd na tory flagowej inwestycji Platformy w grudniu tego roku.

Ponad 75 lat nie mieliśmy dotacji z Unii Europejskiej, Polska po I Wojnie Światowej była jeszcze bardziej zniszczona niż po ostatniej, a mimo to pociągi kursowały czasem szybciej niż dziś. Przedwojenny rozkład jazdy obnaża stan PKP i w konsekwencji naszego kraju po ćwierć wieku rządów III RP. Oto wybrane przykłady porównań wybranych najszybszych połączeń kolejowych z ’39 roku i czasów przejazdów za komuny oraz obecnie. Miłej lektury:

Warszawa Centralna – Białystok 1939 – 2.04 godz., „za komuny” - 2.35, dziś - 2.43

Warszawa Centralna – Bydgoszcz Gł. 1939 - 3.53 godz., „za komuny” – 3.15, dziś – 2.05 (jedno, średnio 3.30)

Warszawa Centralna - Łódź Kaliska 1939 – 1.26 godz., „za komuny” – 1.30, dziś – 1,59 ( średnio 2.30)

Warszawa Centralna - Gdańsk Gł. 1939 - 6.09 godz. (3 granice), „za komuny” 3.20, dziś 4.09 (średnio 4.50) Pendolino 3 godz.

Warszawa Centralna – Kraków Gł. (przez Kielce przed wojną nie było Centralnej Magistrali Kolejowej) 1939 – 4.00 godz. „za komuny” – 5.20, dziś – 5.22

Życzymy Państwu przyjemnej podróży – PKP.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.