Policyjne tarcze w obronie władz kopalni, gaz i okrzyki: „Złodzieje”. Gorący protest górników. ZDJĘCIA

Fot. Andrzej Grygiel / PAP
Fot. Andrzej Grygiel / PAP

Górnicy z sosnowieckiej kopalni Kazimierz-Juliusz, wspierani przez bliskich i związkowców z innych zakładów, manifestowali w Sosnowcu i Katowicach. Ta ostatnia czynna kopalnia w Zagłębiu Dąbrowskim ma zakończyć wydobycie na przełomie września i października.

Manifestanci żądali przedłużenia działania kopalni, a w razie gdyby to było niemożliwe – pisemnych gwarancji zatrudnienia w innych zakładach Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW), z zachowaniem dotychczasowych uprawnień i przejęciem przez pracodawcę zobowiązań wynikających ze stosunku pracy. Chcą też uregulowania kwestii mieszkań zakładowych.

Zamknięcie kopalni zarząd KHW tłumaczy wyczerpaniem dostępnych złóż. Zapewnia, że górnicy z Kazimierza-Juliusza - gdzie pracuje ok. tysiąca osób - znajdą pracę w innych kopalniach.

Manifestacja przy akompaniamencie werbli i trąbek, w huku wybuchających petard, wyruszyła rano sprzed kopalni Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu. Po kilku godzinach marszu manifestanci pojechali autokarami do Katowic, by demonstrować pod siedzibą KHW. „Złodzieje!” - krzyczeli.

Przemawiający przed siedzibą Holdingu szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz nazwał szefów spółki „kretynami i nieukami”. Ocenił, że tylko dzięki wspólnej walce związków zawodowych na Śląsku „udaje się normalnie, godnie żyć”.

Kazimierz-Juliusz to problem całego polskiego górnictwa

— argumentował Kolorz, który zagroził górniczym decydentom, że jeśli nie będą spełniali związkowych postulatów, będą „jak szczury kryjące się przed ludźmi wyławiani z każdego budynku każdej spółki węglowej”.

My nie walczymy z ekonomią, ale z bezdusznymi urzędnikami, którzy tą ekonomią się zasłaniają, którzy chcą zrobić majątek, a nas pozbawić wynagrodzeń i godności. Na to przyzwolenia nie będzie

— wykrzykiwał wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce Wacław Czerkawski. Jego zdaniem władze KHW chcą zlikwidować kopalnię „w sposób bandycki, z dnia na dzień, bo widzą tylko cyferki, a nie ludzi”. Wyraził obawę, że po likwidacji sosnowieckiej kopalni może dojść do zamykania innych zakładów górniczych. Podkreślił, że walczący o miejsca pracy górnicy nie dadzą się podzielić.

Szef Związku Zawodowego Sierpień Bogusław Ziętek zapowiedział, że środowa manifestacja jest tylko preludium protestów, jeśli „ci, którzy szkodzą polskiemu górnictwu (…) nie zaprzestaną swojej roboty”. Zarzucił władzom KHW, że kłamią mówiąc o gwarancjach zatrudnienia.

W tym budynku są kłamcy i oszuści

— krzyczał i dodał, że likwidując kopalnię, pracującym w niej górnikom i ich rodzinom „zabiera się całe życie”.

Pan Wojciech, który pracuje w kopalni Kazimierz-Juliusz, przyszedł na manifestację z ośmioletnim synem, wyposażonym w związkową trąbkę.

Chcę po prostu, żeby kopalnia była. Syn już chodzi do szkoły, ale go zwolniłem, bo trzeba walczyć. Ojciec musi mieć pracę, żeby syn miał wykształcenie

— mówił górnik. Tłumaczył synowi, dlaczego górnicy protestują. Protestujących górników i ich rodziny wsparli związkowcy z innych kopalń i zakładów pracy z całego regionu.

Dzisiaj oni, jutro to możemy być my

— mówili.

Choć podczas samej manifestacji było spokojnie, do incydentu doszło już po jej zakończeniu.

Grupa około 50 osób próbowała wtargnąć do siedziby KHW, zostali powstrzymani przez policjantów. Doszło do szarpaniny, podczas której funkcjonariusze użyli gazu. Zatrzymane zostały dwie osoby

-– powiedział PAP rzecznik katowickiej policji Jacek Pytel.

W sosnowieckiej kopalni wrze od kilku miesięcy, powodem są m.in. problemy z terminową wypłatą wynagrodzeń. Pierwotnie kopalnia miała działać dłużej, ale problemy geologiczne i trudna sytuacja finansowa przyśpieszyły tę decyzję. KHW tłumaczy ją wyczerpaniem złoża oraz narastaniem problemów związanych z opłacalnością i bezpieczeństwem resztkowego wydobycia. Aby nie pogłębiać strat, zdecydowano, że zamknięcie nastąpi z końcem września 2014 r. Miesięcznie do działalności operacyjnej kopalni trzeba dokładać 2-3 mln zł, a większość środków zajmują komornicy.

Kazimierz-Juliusz to spółka zależna KHW. Jego zarząd deklaruje, że wszyscy pracownicy znajdą pracę w innych zakładach Holdingu. Górnicy z Kazimierza-Juliusza chcą jednak gwarancji na piśmie dotyczących ich zatrudnienia, obawiają się też o los zakładowych mieszkań.

Decyzją o zakończeniu wydobycia w kopalni Kazimierz-Juliusz są zaskoczone władze Sosnowca. Według samorządowców, jeszcze kilka miesięcy temu zapewniano ich, że zakład nie zostanie zlikwidowany wcześniej niż w 2017 roku. W opinii prezydenta Sosnowca Kazimierza Górskiego, miasto powinno otrzymać zewnętrzną pomoc na zabezpieczenia wyrobiska po kopalni oraz zagospodarowanie i rewitalizację powierzchni.

W naszej ocenie cała dzielnica Kazimierza Górniczego (gdzie mieści się kopalnia - PAP) powinna zostać objęta programem rewitalizacji ze środków zewnętrznych. Odpowiedzialność za losy kolejnej dzielnicy górniczej nie może być spychana tylko i wyłącznie na barki miasta

— napisał Górski w oświadczeniu. Wyraził też zaniepokojenie sygnałami, że KHW może zaciągnąć kredyt pod zastaw mieszkań zakładowych kopalni. Według niego jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest zagwarantowanie górnikom możliwości wykupu mieszkań.

We wtorek wojewoda śląski Piotr Litwa zorganizował spotkanie poświęcone sytuacji pracowników sosnowieckiej kopalni. Wnioskowała o nie śląsko-dąbrowska „S”. Nie przyniosło ono znaczących ustaleń, termin kolejnego wyznaczono na poniedziałek. Uczestniczyli w nim członkowie Międzyzakładowego Sztabu Protestacyjno-Strajkowego w kopalni Kazimierz-Juliusz zrzeszającego górnicze związki zawodowe w tym zakładzie, a także przedstawiciele KHW.

PAP,mt

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.