Chiny, Rosja, UE, USA – USA znowu w roli lidera? Czy... może Niemcy?

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Przez rynki finansowe przetacza się fala umiarkowanych spadków, wywołana gorszymi niż oczekiwano danymi z Chin. Otóż, chińska produkcja przemysłowa wzrosła w sierpniu w najniższym tempie od 2008 roku, tj jedynie o… 6, 9% w stosunku do tego samego okresu rok wcześniej.

Skąd zatem pesymizm, bo przecież w tuskowym państwie bylibyśmy zadowoleni skoro rośnie. Problem w tym, że władze komunistycznych Chin wyznaczają ambitne cele wzrostu PKB, które powinny być przekraczane. A tu mimo miliardów juanów pompowanych nieustannie w gospodarkę wzrost siada! Spadają też ceny na rynku nieruchomości. Rosną napięcia w systemie bankowym kontrolowanym przez państwo. A bankowość „cienia”, czyli lichwa, coraz śmielej wyciąga rękę po coraz to wyższe procenty. Tak właśnie pęcznieją w Chinach coraz szybciej złe długi.

Idąc na zachód, rubel przebił właśnie historyczne dno po raz kolejny - dziś trzeba zapłacić za dolara ponad 38 rubli – 16 % więcej niż na początku bieżącego roku. Słabość rubla wynika, poza sankcjami przyjętymi przez UE pod koniec zeszłego tygodnia, przede wszystkim ze spadających cen ropy naftowej na rynkach w Nowym Jorku i Londynie. Europejski „brent” kosztuje od rana nieco więcej niż 96 dolarów za baryłkę, podczas gdy amerykański „WTI” jedynie 91 dolarów za baryłkę. Dla Rosji to zapowiedź długotrwałych kłopotów finansowych. Gdy „brent” i „ural” są poniżej setki, rosyjski budżet z nadwyżki przeskakuje w deficyt – wtedy też Rosja zmuszona jest ruszyć po pożyczki na międzynarodowych rynkach. Co jednak, gdy chętnych na zakup rosyjskiego długu nie uwidzisz i rząd jak i bank centralny, chcąc nie chcąc, odwołują kolejną aukcję po aukcji? Podwyżka stóp procentowych? Poprzednie, o 2,5% w krótkim czasie nie dały pożądanego efektu. Rubel dalej leci w dół, ciągnąc za sobą giełdę w Moskwie. Co robi Putin? Bierze przykład z Donalda Tuska i bezczelnie w najlepsze sięga po pieniądze zgromadzone w funduszach emerytalnych, by ratować budżet i podupadłe przemysłowe molochy… W taki sposób Rosnieft, rosyjski gigant i eksporter ropy naftowej otrzyma od państwa pomoc sięgającą 42 miliardów dolarów. Tak, tak, zamiatanie pod dywan afer finansowych, grabienie emerytalnego grosza to niewątpliwie wkład premiera Tuska do europejskiej demokracji, z którego czerpie Putin.

Gdzie zatem szukać liderów? Podczas, gdy gospodarka USA wzrosła blisko 5% w drugim kwartale, to PKB Unii Europejskiej oscyluje wokoło zera, z Włochami w recesji i Francją w przewlekłej stagnacji. Dodatkowo, amerykański FED wygasza z miesiąca na miesiąc dodruk dolara, gdy Europejski Bank Centralny (EBC) zaczyna największą w swojej historii operację „kreacji” nowiutkich euro. Nic zatem dziwnego, że wartość euro znacznie spadła w stosunku do dolara (1,29 dolara za euro) i… z biegiem czasu będzie dalej szła w dół.

I w tej sytuacji, „czarnym koniem” światowej gospodarki stają się… Niemcy. Przyjrzyjmy się ich gospodarce. Nie sposób powstrzymać się od spostrzeżenia, jak przewrotne w wymowie mogą okazać się dane statystyczne. Otóż, te same Niemcy, których PKB spadł o 0,2% w II kwartale tego roku, w sierpniu osiągają historyczny rekord w wielkości eksportu - ponad 100 miliardów euro, przy imporcie na poziomie 75 miliardów euro i rekordowym miesięcznej nadwyżce 25 miliardów euro. Pierwszy też raz od 45 lat niemiecki Bundestag zatwierdza w zeszłym tygodniu budżet państwa z nadwyżką! A wszystko to w sytuacji, gdzie silna niemiecka gospodarka, „skrywa się” za słabnącym euro. Doprawdy, przyszłość Niemiec wydaje się świetlana, gdyby nie drobne ale. No, właśnie zakupy niemieckich towarów przez klientów z Francji, Włoch, czy Hiszpanii dokonywane są tak naprawdę za euro, które Bundesbank pożycza bankom centralnym krajów importerów. Wg. Banku Rozliczeń Międzynarodowych banki centralne eurostrefy winne są Bundesbankowi już blisko bilion euro. Ile jeszcze czasu utrzyma się w Unii Europejskiej i strefie euro nierównowaga, gdy jeden kraj osiąga znakomite wyniki gospodarcze kosztem wszystkich innych? Gdy Niemcy pozostają jedynym beneficjentem olbrzymiej nadwyżki w handlu zagranicznym, podczas gdy wszystkie inne kraje strefy euro i UE doświadczają zabójczego deficytu w wymianie, no właśnie z Niemcami.

Tak, na dłuższą metę wygląda na to, że USA wróci do roli lidera światowej gospodarki. Głównym atutem Ameryki pozostanie tania energia, wynikająca ze wzrostu rodzimego wydobycia gazu i ropy naftowej. Są też zagrożenia i potencjalne błędy, jak choćby oddanie pola Rosji w Europie Środkowej i Wschodniej. Czy też wyczekująca postawa w tym regionie.

Więcej TUTAJ

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.