Popłynie giełda, popłynie i OFE, a wtedy zagra się w giełdową ruletkę oszczędnościami klientów banków

fot.gieldabiznesu.com.pl
fot.gieldabiznesu.com.pl

Handel złudzeniami i obłędna wręcz spekulacja na światowych giełdach, oparta na dopalaczach pustego, świeżo drukowanego pieniądza i praktycznie ujemne, realne stopy procentowe doszły już do ściany.

Zbliża się krach na rynkach, który zapowiadają zarówno nobliści jak i praktycy w tym znani inwestorzy  i spekulanci giełdowi. Guru spekulacji na światowych giełdach G. Soros postawił już ponad 2 mld dolarów w ” zakładzie” o to, że rynek amerykańskich akcji już wkrótce się zawali. Według tych zapowiedzi nadciąga giełdowy krach znacznie poważniejszy niż ten z 2007 -2008 roku. Mimo, że indeksy giełdowe  w wielu krajach nadal rosną, to ceny spółek są napompowane jak wielkie balony i znacząco przeszacowane.

A przecież globalny popyt na towary i surowce słabnie, gospodarki Chin i Eurostrefy hamują, spadają ceny ropy naftowej  i wrze na całym świecie. Równie słabo wygląda sytuacja na GPW w Warszawie - brakuje bowiem nowego paliwa, nowych naiwnych z wielką kasą, zwłaszcza po rządowym skoku na OFE.

Jak to swego czasu stwierdził prezes NBP M. Belka ” giełda jest dla frajerów” tyle, że chodzi o frajerów z dużymi pieniędzmi, a takimi byli potencjalni polscy emeryci, którzy dopompowywali na rynek giełdowy w Polsce systematycznie kilkadziesiąt miliardów złotych. Jeśli popłyną światowe giełdy popłynie i giełda warszawska, a wtedy 2,5 mln naiwnych, którzy postanowili jednak pozostać w OFE, zostaną zrobieni w konia po raz wtóry.

Tym bardziej, że te 2,5 mln optymistów z OFE de facto i tak pozostało w ZUS-ie, bo na 10 lat przed emeryturą i tak tam trafią w ramach suwaka, emerytury wypłacać im będzie ZUS o ile w ogóle będą jakieś pieniądze. Dodatkowo emerytury z nowego systemu będą niższe od tych ze starego systemu o ok. 1200 zł, część zaś OFE sama się zlikwiduje lub sprzeda  w ramach tzw. konsolidacji II Filara.

Już po obecnych wynikach dużych giełdowych spółek z udziałem Skarbu Państwa na GPW widać wyraźnie, że jest coraz gorzej, a ich wyniki na koniec roku jak i dywidendy mogą okazać się bardzo marne. Druga połowa roku dla małych i średnich spółek będzie jeszcze gorsza choć już dziś ledwo przędą.

Oczywiście fajnie było szaleć cudzymi pieniędzmi - polskich emerytów na giełdzie- bo były gwarancje  i bezpieczeństwo. Obecne 3 mld zł nowych składek od tych, którzy pozostali  w OFE może nie wystarczyć. Ci którzy ciągle jeszcze wierzą w cuda D. Tuska, nie zapewnią dalszej płynności na warszawskiej giełdzie. Tym bardziej, że trzeba się liczyć jeszcze z dodatkową wyprzedażą akcji wielu spółek zwłaszcza przez te OFE, które znikną z polskiego rynku po ich przejęciu przez silniejszych graczy. Jak widać sztuczne wspomaganie rynku giełdowego w Polsce wyczerpuje się .

Nic więc dziwnego, że przedstawiciele obecnego rządu, lobby bankowe i giełdowi beneficjenci wpadli na nowy, genialny choć bardzo niebezpieczny pomysł, dopływu świeżej gotówki na rynek giełdowy. Vice MSP W. Kowalczyk wraz ze środowiskiem bankowym, szefostwem giełdy i co szczególnie zdumiewające Komisją Nadzoru Finansowego (KNF) chcą by banki działające w Polsce bezpośrednio, bez pośrednictwa swych biur maklerskich czy funduszy inwestycyjnych mogły sobie poszaleć na GPW, inwestując co by nie mówić w końcu - oszczędnościami swych klientów.

Wszystko to podobno tylko po to, by zwiększyć płynność  i poszerzyć bazę inwestorów na polskiej giełdzie. To bardzo ryzykowny, a wręcz niebezpieczny pomysł dla polskich ciułaczy, by zagraniczne przecież w większości na polskim rynku banki- mogły pójść na całość i jeszcze bardziej niż dotychczas spekulowały oszczędnościami polskich klientów.

Tym bardziej, że przecież już dziś banki bez żadnych problemów mogą inwestować na GPW przez swe własne biura maklerskie czy fundusze inwestycyjne. Stąd być może obecna krucjata i presja obecnej władzy, a zwłaszcza KNF-u przeciwko polskim spółdzielniom finansowym czyli SKOK-om i usilne wcielanie ich do banków. Być może chodzi właśnie o to, by co bardziej przezorni klienci banków, które ruszą wielką ławą na giełdę, by pospekulować ich oszczędnościami, nie mieli żadnej alternatywy trzymania swoich pieniędzy. Według Vice MSP W. Kowalczyka podobno „banki mają zdolność absorbowania ryzyka i zarządzania nim” .

Czyżby wysocy urzędnicy rządu premiera D. Tuska i tak „pryncypialni” w trosce o stabilność polskiego rynku finansowego urzędnicy KNF-u zapomnieli jak to było z zarządzaniem ryzykiem w banku Lehman Br , w greckich czy cypryjskich bankach, a ostatnio w bankach w Bułgarii czy wreszcie portugalskim Banku Espirito Santo. Podobno MSP jest już po słowie z KNF-em i trwają intensywne prace nad zmianą ustawy o bankach. Ciekawe choć niezbyt zaskakujące, że w tym przypadku polski nadzór finansowy- KNF, nie widzi jakoś ogromnego zagrożenia dla ponad- 550 mld zł bankowych oszczędności Polaków.

Co się stanie z tymi miliardami lokat i depozytów polskich ciułaczy hurtowo inwestowanych na giełdzie, gdy giełdowy krach na światowych rynkach stanie się faktem ?Czyżby kolejnymi owieczkami do strzyżenia nad Wisłą po klientach OFE, mieli stać się drobni bankowi ciułacze?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.