Janusz Szewczak: No i po balu. Premierze! Kto wpuścił z powrotem do Polski kryzys?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
KPRM
KPRM

Wygląda na to, że w drugiej połowie roku polska gospodarka będzie, nie tylko jeszcze bardziej zwalniać, ale może wręcz stanąć dęba. Zamiast hucznie zapowiadanego ożywienia gospodarczego czeka nas raczej ostre hamowanie polskiej gospodarki i nowe problemy finansowe. Mimo propagandowych zaklęć z początków tego roku licznych analityków bankowych, publicystek ekonomicznych z GW i gości studia TVN-24, jak i podobnie entuzjastycznie nastawionych niektórych członków RPP, którzy wzrost polskiego PKB w 2014r. szacowali na poziomie 3,8-4 proc. w II-im kw. tego roku był on niższy niż  w I-m kw. i wyniósł zaledwie 3,2 proc.

Zespół prof. J.Hausnera przewidywał nawet wzrost PKB w okolicach 5 proc. Zapowiada się, że III-im i IV-m kw. 2014 r. z polskim PKB będzie jeszcze gorzej, bo dojdą jeszcze skutki blokady handlowej na Wschód i równie negatywne skutki powracającej recesji w krajach strefy euro, zwłaszcza w Niemczech, Francji i Włoszech, gdzie sporo eksportujemy. Będą też gigantyczne problemy ze skonstruowaniem budżetu państwa na 2015 r. Z powodu zaś deflacji - czyli spadku cen, a nie przewidywanej przez NFZ inflacji w tym roku na poziomie 2,4 proc. również tegorocznemu budżetowi może zabraknąć co najmniej kilka miliardów złotych. Najprawdopodobniej strefę euro czeka powrót recesji, Polska zaś może się okazać drugą Japonią, którą czekać będzie stagnacja i stracona dekada.

Chciałoby się zapytać premiera Tuska jak i v-ce premiera J.Piechocińskiego kto wpuścił z powrotem do Polski kryzys? Czyżby jednak zbyt głośno, ale skutecznie łomotał do naszych drzwi i tylko głucha władza tego nie słyszała. Niech rządowych propagandystów „zielonej wyspy” nie uspokajają zapewnienia red. GW P.Maciejewicz, zaklinającej polską rzeczywistość gospodarczą, przecież nie od dziś, że „nie ma szoku i bez paniki z tym spowolnieniem”. Według mediów głównego nurtu polska gospodarka nadal pędzi, tylko trochę wolniej, ot taki ślimak, tylko chwilowo bez dopalaczy. Nawet żywności, butów i odzieży w II-im kw. tego roku Polacy kupowali mniej, i to głównie dlatego, że w portfelach większości Kowalskich - hula wiatr. A, miało być już tak pięknie, tyle tylko, że rządowi eksperci zasadniczo pomylili się co do rozwoju wypadków i zlekceważyli wpływ kryzysu na wschodzie Ukrainy, który może pomniejszyć polski PKB nawet o ok. 1 proc. Fatalnie pomylono się, co do poziomu inflacji, bo zamiast 2,4 proc. inflacji mamy 0,2 proc. deflacji. GUS-ki spadek cen jest głównie na papierze - statystycznie - a, nie dlatego, że wszystko potaniało, ale głównie dlatego, że na razie nie było urzędowych podwyżek cen, a ceny w handlu i koszty utrzymania doszły do tak wysokich, rozbójniczych poziomów, że coraz większą liczbę Polaków nie stać jednocześnie na wydatki, konsumpcję i opłacanie świadczeń.

Podstawową żywność i leki trzeba kupić, z reszty trzeba zrezygnować lub zadłużyć się zaciągając kredyty - stąd tak znaczący wzrost udzielanych kredytów konsumpcyjnych w I-ej połowie tego roku ( 37,7mld zł ). To nie jest oczywiście dowód większej zamożności Polaków, to raczej dowód dalszego ubożenia i pogłębiających się problemów finansowych polskich rodzin. Żyjemy jeszcze bardziej na kredyt, choć jesteśmy jednym z najbardziej zadłużonych narodów w Unii gdy idzie o kredyty konsumpcyjne. Trzeba się modlić, by polski PKB w III-im i IV-m kw. nie spadł poniżej 2,5 proc., bo już jest źle, a może być zdecydowanie gorzej, albowiem eksportowe ciosy mogą przyjść z obu stron - zarówno z Zachodu, jak i Wschodu. Ten malejący wzrost PKB w II-im kw. b.r., gasnąca produkcja przemysłowa i niewielki wzrost sprzedaży detalicznej, to ewidentne sygnały ochłodzenia w polskiej gospodarce.

Obyśmy na przełomie 2014/ 2015 nie doczekali się prawdziwego mrozu, mocno podrasowane ożywienie gospodarcze na papierze, jakie obserwowaliśmy w I-m kw. tego roku i to głównie w mediach ma się nijak do obecnej rzeczywistości gospodarczej, a zwłaszcza do rosnących zagrożeń. Jeśli RPP szybko i zdecydowanie nie obniży stóp procentowych polska gospodarka może zostać dorżnięta, a nawet niewielki wzrost okazać się bardzo wątpliwy. A, wtedy „taśmowy” deal prezesa NBP M.Belki i MSW B.Sienkiewicza trzeba będzie wprowadzić w życie.

Na razie zapomnijmy o pędzącym ożywieniu gospodarczym.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych