Trwają prace nad zniesieniem zakazu reklamowania cydru - alkoholu z jabłek

jemylokalnie.pl
jemylokalnie.pl

Ministerstwo gospodarki chce umożliwić reklamowanie cydru. Mogłoby to pomóc sadownikom po tym, jak Rosja nałożyła embargo na import polskich jabłek.

Przepisy dotyczące reklamy wyrobów z procentami znajdują się w ustawie o wychowaniu w trzeźwości. Generalnie zabrania ona jakiejkolwiek reklamy alkoholu, ale ustanawia jeden wyjątek - piwo. Producenci innych niskoalkoholowych napojów od dawna przekonują, że to niesprawiedliwe i należałoby te regulacje zmienić, ale niechętnie na to patrzyło ministerstwo zdrowia. Teraz po nałożeniu przez Rosję embarga m.in. na polskie jabłka temat wraca.

Kluczowe jest to, aby wzmocnić impulsy, jeśli chodzi o przemysł rolno-spożywczy i przetwórczy oraz pobudzić możliwości eksportowe. (…) To jest kwestia choćby odblokowania zakazu reklamowania napojów niskoalkoholowych z jabłka, dodatkowej promocji na Europę w tym obszarze. Pracujemy nad tym

— powiedział Piechociński przypominając, że prawo umożliwia reklamowanie piwa.

Piechociński chciałby, aby zakaz został zniesiony tak szybko, jak to możliwe.

Nadajemy tym rozwiązaniom priorytet na wczoraj

— podkreślił.

Zniesienie zakazu reklamy cydru popiera Polska Rada Winiarstwa.

Jest to wyrób, którego zawartość alkoholu zbliżona jest do piwa

— wyjaśniła Elżbieta Pawłowska, dyrektor z Polskiej Rady Winiarstwa. Jej zdaniem moment na zniesienie zakazu jest dobry.

Te jabłka, które nie pójdą na eksport, mogą być zagospodarowane w postaci cydru. Jeśli pojawi się możliwość reklamy, to w formie napoju owoce mogą trafić na eksport. Na rynku jest miejsce zarówno dla piwa, jak i dla cydru

— zaznaczyła.

Jak powiedziała, w ubiegłym roku wyprodukowano w Polsce 2 mln litrów cydru, w pierwszej połowie 2014 r. już 7-8 mln litrów.

Gdyby reklama była dozwolona, produkcja byłaby jeszcze wyższa. Zwiększyłyby się też możliwości eksportu cydru i jego promocji na rynkach zagranicznych

— zaznaczyła.

Prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski podkreśla z kolei, że jego związek złożył już stosowny projekt ustawy, która będzie regulowała reklamowanie cydru, tak jak to ma miejsce w przypadku piwa.

Uważamy, że te produkty są bardzo zbliżone do siebie, mają tę samą grupę konsumentów, prawie ten sam proces technologiczny. Różnią się tylko możliwością reklamowania. Jeden i drugi nie działa na wzrost alkoholizmu w Polsce, wręcz przeciwnie. Byłoby więc dobrze, aby polskie społeczeństwo zachęcić do tego produktu poprzez działania reklamowe, tak aby częściej sięgać po cydr, niż po alkohole mocne. Jest to dla nas, sadowników, pewna szansa na zagospodarowanie jabłek

— uważa. Jak dodał, jest pozytywna decyzja w tej sprawie ministerstwa rolnictwa, ale „niestety” negatywna ministra zdrowia. Chce jednak namawiać resort zdrowia, aby zmienił zdanie.

Również wiceprzewodnicząca komisji zdrowia Beata Małecka Libera (PO) uważa, że nie ma podstaw do tego, by utrzymywać zakaz reklamowania cydru. Jak podkreśliła w rozmowie z PAP, zawsze lepiej jest edukować w sprawach dotyczących konsekwencji spożywania alkoholu niż mnożyć zakazy.

Moim zdaniem lepiej sięgnąć po szklaneczkę piwa, czy takiego niskoprocentowego alkoholu, niż po wódkę

— podkreśliła.

Mniej entuzjastyczny jest jednak wiceszef sejmowej komisji gospodarki Antoni Mężydło.

Czytałem opinię eksperta, który twierdzi, że w ogóle alkoholu nie powinno się reklamować, bo jest szkodliwy dla zdrowia

— powiedział Mężydło. Przyznał, że ze względu na podobną procentową zawartość alkoholu do piwa oba napoje powinny być objęte podobnymi przepisami, ale jego zdaniem lepiej byłoby ograniczyć możliwości reklamowania piwa.

Janusz Piechociński chce powołania zespołu antykryzysowego, który będzie się zajmował konsekwencjami gospodarczymi kryzysu na Ukrainie. Jak poinformował, w tym roku nasz eksport do tego kraju może spaść o 40 proc., a do Rosji o 20 proc.

Na posiedzeniu rządu postawię potrzebę powołania zespołu antykryzysowego w relacjach gospodarczych z poradzieckim wschodem

— powiedział Piechociński.

Wniosek w tej sprawie na zostać złożony jeszcze podczas wtorkowych obrad Rady Ministrów. W skład zespołu miałoby wejść kilku wiceministrów, a na jego czele miałby stać szef resortu gospodarki.

Wicepremier zwrócił uwagę, że polskie przedsiębiorstwa będą ponosić straty w wyniku nałożonych w zeszłym tygodniu sankcji unijnych na Rosję. Ze względu na dobro firm nie chciał jednak mówić, które dokładnie mogą być dotknięte tą sytuacją.

Europa wprowadziła zakaz handlu towarami specjalnego przeznaczenia, czy innowacyjnymi. Otóż w strukturze polskiego eksportu do Rosji takie produkty też występują

— zaznaczył Piechociński.

Widać wyraźnie, że będziemy mieli do czynienia z dłuższą wojną handlowo-polityczną niż dotąd można było się spodziewać

— dodał.

Piechociński uważa, że kryzys na wschodzie Europy będzie miał bardzo duży wpływ na polskie PKB w tym roku. Szacuje, że wzrost PKB będzie przez to niższy o 0,5-0,6 pkt proc. niż mógłby być.

Gdyby nie sytuacja na Ukrainie wzrost PKB w Polsce wynosiłby w tym roku 3,5 pkt proc., eksport sięgnąłby 170 mld dolarów, odnotowalibyśmy też nadwyżkę handlową. Miejmy świadomość, że spór wokół Ukrainy może spowodować, że nie będziemy mieli ożywienia gospodarczego w Europie

— ocenił.

Jak dodał, według szacunków jego resortu eksport z Polski na Ukrainę spadnie w tym roku o ponad 40 proc., a do Rosji o 20 proc.

Zaznaczył, że polskie firmy zarówno w Rosji jak i na Ukrainie sygnalizują załamywanie się marży, niski popyt, a także problemy związane ze spadkami hrywny i rubla. Piechociński mówił, że jeśli chodzi o AGD, meble, okna i stolarkę, to polskie firmy sprzedające te towary na Ukrainę odnotowują zmniejszenie sprzedaży od 30 do 60 proc.

Według szacunków MG na rynku ukraińskim i rosyjskim działa ok. 150 dużych polskich przedsiębiorstw.

Część z tych firm już poniosła potężne straty

— podkreślił Piechociński.

Do tego dochodzi jeszcze nałożone w zeszłym tygodniu rosyjskie embargo na polskie owoce i warzywa. Zakaz dotyczy - oprócz świeżych jabłek - także gruszek, wiśni, czereśni, nektaryn, śliwek i wszystkich odmian kapusty (w tym białej, pekińskiej, czerwonej, brukselki, brokułów, kalafiorów).

Piechociński poinformował, że w 2013 r. eksport tych produktów do Rosji wyniósł 432 mln dol. Było to ponad 54 proc. naszego eksportu w tym sektorze w ogóle.

Rosja była dla nas dominującym odbiorcą narodowym

— zwrócił uwagę minister gospodarki.

W ciągu pierwszych 5 miesięcy tego roku wyeksportowaliśmy do Rosji warzywa i owoce za ponad 200 mln dol. Zdaniem Piechocińskiego świadczy to o tym, że nasze firmy już zaczęły przeorientowywać kierunki eksportu. Według niego przez rosyjskie embargo straty w tym roku w tym asortymencie sięgną 200 mln dol. (jeśli rosyjski zakaz się utrzyma).

Szef MG szacuje, że jeśli Rosjanie rozszerzą embarga na polską żywność, to nasze straty mogą w tym roku wynieść „nie mniej niż 700 mln dol.” Poinformował, że problemy mają już np. wysyłający do Rosji mrożone grzyby. Marcowe dane GUS wskazują, że w 2013 r. Polska uplasowała na rynku rosyjskim towary o wartości 10,80 mld USD, natomiast na rynku ukraińskim 5,72 mld USD.

Slaw/ PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.