Gigantycznie droga reanimacja Unii: aż 2,5 bln euro poszło na ratowanie europejskich bankrutów

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Do czego można porównać koszty ratowania państw UE pogrążonych przez wielki kryzys? Na wyciąganie z przepaści bankrutujących banków i budżetów najbardziej zadłużonych krajów poszło 2.5 bln euro. To nieco więcej niż wyniósł koszt zjednoczenia Niemiec (2 bln euro) i nieco mniej niż koszt wojen w Afganistanie i Iraku (3.23 bln euro).

Formalnie rzecz biorąc, nie były to pieniądze wydane bezpowrotnie, lecz pożyczone i teoretycznie wszystkie powinny zostać odzyskane

— podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.

Jak zaznacza gazeta, sytuacja jest jednak bardziej skomplikowana, co pokazuje przykład Irlandii, gdzie spłacanie długu potrwa wiele lat, nie mówiąc już o Grecji, gdzie dwie tury pożyczek przekroczyły wartość PKB.

O ile pieniądze przekazywane przez Europejski Bank Centralny były po prostu drukowane, to na Europejski Instrument Stabilizacji Finansowej (EFSF) i Europejski Mechanizm Stabilizacyjny (ESM) trzeba było już wyłożyć realną gotówkę, co dla niektórych państw było sporym obciążeniem. Tymczasem te pieniądze, które mogłyby zostać wydane w inny sposób, wrócą do nich nieprędko

— podkreśla „DGP”.

I dodaje:

Generalnie w skali całej Europy pozbywanie się akcji upaństwowionych banków idzie znacznie wolniej, niż zakładano. I nie ma wielkiej różnicy, czy chodzi o kraje, których sytuacja finansowa jest stabilna, jak Niemcy (Commerzbank) czy Holandia (ABN Amro), czy też mocno dotknięte przez kryzys, jak Hiszpania (Bankia).

Gazeta zwraca również uwagę na koszty inne niż finansowe.

Kryzys okazał się bardzo kosztowny dla polityków, którym przyszło przez ten czas sprawować władzę. Jak do tej pory w co najmniej 11 państwach Unii (Chorwacja, Cypr, Francja, Hiszpania, Irlandia, Portugalia, Słowenia, Wielka Brytania, Grecja, Węgry, Włochy) rządzący politycy stracili stanowiska z powodu wydarzeń związanych z kryzysem, przy czym w trzech ostatnich do zmiany przywództwa doszło nawet więcej niż raz. A ponieważ oszczędności i spłacanie długów będą jeszcze trwać, nie ma wątpliwości, że ta lista się jeszcze wydłuży

— pisze „DGP”.

A Donald Tusk jak trwał, tak trwa…

JUB/DGP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.