Jak solo, to solo. Wygląda na to, że nie będzie to potyczka przy szachownicy, czy bitwa na papierowe okręty. Zapowiada się raczej regularne mordobicie

fot. PAP/Rafał Guz
fot. PAP/Rafał Guz

Premier D. Tusk podobno chce na „solo”. Proszę bardzo, tyle, że może to być dla naszego, podwórkowego koguciego watażki solo z zawodnikiem wagi super-ciężkiej Władimirem P., a wtedy nie pomoże nawet zaproszony na konwencję PO, inny Władimir K. No, bo jak solo, to solo.

I wygląda na to, że nie będzie to potyczka przy szachownicy, czy bitwa na papierowe okręty. Zapowiada się raczej regularne mordobicie. Zanim prawdziwego orła wywinie polski eksport żywności i nie tylko, kierowany na Wschód, z tzw. „glebą” może się zapoznać Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie, bo widać już bardzo wyraźnie, że notowane na niej liczne ukraińskie spółki ledwie chwieją się na nogach, co zresztą nie było takie trudne do przewidzenia.

Za chwilę może się zacząć zataczać po kolejnych ciosach walutowych spekulantów i lichwiarzy polski złoty. Statystycznie i propagandowo pompowane polskie PKB również może zaryć nosem w podwórkowej piaskownicy z powodu draki na Ukrainie. Przechwałek i pogróżek bez pokrycia i bez głębszego rozeznania w terenie, polskich polityków z rządzącego dziś obozu pomału wszyscy mają już dość. Może się więc wkrótce okazać, że rządząca nad Wisłą PO zafunduje nam wszystkim, nie tyle szlachetną, znaną cywilizowanemu światu i opartą na znanych regułach, rycerską potyczkę, ale raczej bijatykę z użyciem niebezpiecznych narzędzi oraz ciosów i kopniaków wymierzonych z za węgła i zza pleców.

Coraz bardziej, niestety wygląda na to, że Wschodnia Ukraina, podobnie jak i wcześniej Krym, dla nowej - starej Ukrainy może okazać się stracona. Żeby mieć mir i uznanie na własnym, politycznym podwórku, trzeba mieć determinację i podjąć walkę, czasem trzeba wybierać między konfrontacją, a hańbą. Słabych nikt nie wspiera i nie szanuje, gromkie pokrzykiwania nie zapewnią sukcesu.

I tak jak zadyma na wschodnim podwórku dała przejściowo kilka sondażowych punktów, rządowym chuderlakom z ekipy premiera D. Tuska, tak teraz coraz cichsze PO-łajanki i kolejne przechwałki mogą równie błyskawicznie odebrać tę chwilową pewność siebie naszego, podwórkowego watażki. Lepiej ku uciesze i szyderstwom TVN-24 i Biznes i Świat, pogładzić krowę, niż wytargać za uszy niedźwiedzia, próbując dać mu lekcję savoir-vivre, lepiej się nie pojedynkować o wątpliwy honor kolejnej „Jagny” z PO, a zająć się bankrutującym Janosikiem z Mazowsza.

Na przysłowiowe solo, lepiej nie wychodzić w przymałych i pijących butach - spadających coraz bardziej dochodów podatkowych do budżetu i z rękami w kieszeniach milionów coraz uboższych i bezrobotnych Polaków. Zwłaszcza gdy potencjalny przeciwnik ma głęboko gdzieś sędziowski skład z Brukseli, a z niektórymi wręcz arbitrami ma już ustawiony wynik tej walki. Tym bardziej, że nasz koleżka z odległego podwórka obiecał już wcześniej, coraz bardziej wygłodniałemu niedźwiedziowi, że w drugiej kadencji będzie bardziej elastyczny.

Wydaje się, że nasz podwórkowy watażka, który swe poczucie siły czerpał dotychczas, wyłącznie z obijania i poniewierania, jak sam to określił „dzieci specjalnej troski” - wpadł w pułapkę zastawioną przez samego siebie. Może się też okazać wkrótce, że mimo iż zrobiło się potężne zbiegowisko i zamieszanie, to bezradna „ciotka Angela”, będąca sama w coraz większym kłopocie i strachu, może ogłosić remis, w tym pojedynku. Pojedynku, który może się okazać, szczególnie dla nas bardzo kosztowny, nie tylko prestiżowo, ale przede wszystkim ekonomicznie. Jeśli pojawią się pierwsze siniaki, a zwłaszcza pierwsze krople krwi, może się zacząć prawdziwie paniczna ucieczka, europejskich i rynkowych gapiów, zarówno ze środkowo-europejskiego podwórka, jak i zwłaszcza naszego polskiego.

Nie wszyscy tak bowiem cenią podwórkowy honor, jak swe czekowe książeczki i bankowe zyski. Wtedy na placu boju możemy zostać sami, a dotychczasowe hasła unijnej solidarności bardzo szybko może zastąpić hasło, ratuj się kto może. Dyziowi Marzycielowi w konfrontacji z głodnym misiem „Misiek K.” niewiele pomoże. Na solo z niebezpiecznym niedźwiedziem może wychodzić jedynie prawdziwy gajowy Marucha z potężną dwururką.

Janusz Szewczak Główny Ekonomista SKOK

——————————————————————————————————

Do nabycia wSklepiku.pl: „Leksykon współczesnych międzynarodowych stosunków politycznych”

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.