Odpowiedzialność za burdy w Warszawie ponosi przede wszystkim policja. Ale nie tylko…

Fot.  PAP/Paweł Supernak
Fot. PAP/Paweł Supernak

I stało się, co stać się musiało. Kilkuset wandali zdołało zakłócić nasze narodowe święto. Kto nie był w Warszawie, ten mógł zobaczyć na ekranach telewizorów gorszące sceny - bijatyki i niszczenie mienia. Nie ma co owijać w bawełnę, winę za to ponosi przede wszystkim policja, która swą własną nieporadność przypieczętowała formalną prośbą do ratusza o… rozwiązanie pochodu narodowców.

Nie mam zamiaru nikogo bronić, relatywizować tego, co się stało poprzez rozliczne przykłady podobnych zdarzeń zza Odry, z Francji, Wielkiej Brytanii i skądkolwiek. Wielokrotnie byłem świadkiem nawet kilkudniowych masowych bitew lewackiej czy neonazistowskiej chuliganerii, tzw. pacyfistów czy ekologów na marginesie różnorakich świąt, rocznic, imprez i konferencji, począwszy od szczytów G-8 (najbardziej rozwiniętych państw świata i Rosji), NATO, Konferencji Bezpieczeństwa, 1 Maja, czy szczytów klimatycznych. I tym razem, podczas obchodów naszego Narodowego Święta Niepodległości takie niebezpieczeństwo istniało, albowiem są i będą grupy łobuzów, którzy traktują masowe imprezy, w tym również sportowe, jako pretekst do bójek, wybijania szyb, podpalania aut i niszczenia wszystkiego, co wpadnie im w ręce.

Jak można było pozostawić bez należytego zabezpieczenia przez funkcjonariuszy Ambasady Federacji Rosyjskiej, leżącej na trasie przemarszu tzw. narodowców? Jak można było nie przydzielić ochrony przed budynkiem Antify? Spychanie tych zadań i, w konsekwencji zaistniałych wydarzeń, zrzucanie winy na służby porządkowe organizatorów pochodu jest wręcz absurdalne - te mogą co najwyżej wspomagać mundurowych przy zapewnianiu bezpieczeństwa, a nie pełnić rolę komendy głównej i wyręczać funkcjonariuszy.

Czy na dowódczych piętrach policji polecą za to głowy? Bez wątpienia, powinny, albowiem odpowiedzialność za burdy na ulicach Warszawy ponoszą przede wszystkim jej dowódcy, ale nie tylko…

W ekscesach w Warszawie pokaźny wkład mają również media. Na kanałach TVP, TVN czy Polsatu 11 listopada już od rana różnoracy goście i komentatorzy lali łzy nad skonfliktowanym polskim narodem, jak to nie potrafimy wspólnie obchodzić rocznicy odzyskania niepodległości, co uzupełniały wywiady i rady ekspertów wykładających, co należy np. robić podczas zamieszek, a czego nie, że nie wolno trzeć oczu w razie użycia przez policję gazu łzawiącego itd. itp…

Studyjne dywagacje przeplatały relacje przyczajonych i żądnych sensacji reporterów, informujących najpierw, że „jeszcze się nie zaczęło”, a potem, że „już doszło do pierwszych przepychanek”…

Tak, na mediach, w tym przypadku telewizji, także spoczywa odpowiedzialność za ekscesy z 11 listopada, z czego w ich zarządach widać nikt nie zdaje sobie sprawy. Informowanie - tak, lecz nie podsycanie atmosfery.

Niestety, telewizyjne przekazy przypominały jako żywo rozgrzewkę przed jakąś walką bokserską i tak musiały się skończyć: to oni, kilkuset wandali zaistnieli na ekranach, to oni, a nie dziesiątki tysięcy spokojnych manifestantów stali się głównymi „bohaterami” naszego – co podkreślam - wspólnie obchodzonego, choć w różnych szeregach, narodowego święta.

Różnice w poglądach politycznych istnieją, będą istniały i manifestowały się zawsze. Nie ma w tym nic złego, nic szokującego i wymagającego potępienia. Rzecz w tym jedynie, aby zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom pochodów i wieców, a także obywatelom, którzy w tym dniu chcą mieć po prostu święty spokój. Ani policja, ani medialni decydenci egzaminu z odpowiedzialności nie zdały.

 

 

------------------------------------------------------------------------

------------------------------------------------------------------------

Zachęcamy do kupna szóstego numeru miesięcznika "W Sieci historii"!

Miesięcznik

W numerze 6/2013 miesięcznika, między innymi: „Piórem, szablą, dyplomacją - jak odzyskaliśmy niepodległość?”, rozmowa z Markiem Franczakiem, synem Józefa Franczaka „Lalka” - ostatniego Żołnierza Wyklętego, Andrzej Wroński kreśli sylwetkę Piotra Wysockiego, inicjatora wywołania Powstania Listopadowego, zaś Arkadiusz Stempin pisze o domysłach na temat pochowania św. Piotra.

Do miesięcznika dołączony jest film „Trwajcie! Janusz Kurtyka, IPN 2005-2010”.

Polecamy!

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.