„Alternatywa dla Niemiec” czy dla… Europy? Nowa partia w RFN wywołała niepokój nie tylko we własnym kraju

Fot. PAP / EPA
Fot. PAP / EPA

Żarty się skończyły. Tak w każdym razie uważa premier Hesji Volkner Bouffier z CDU, który wezwał koleżanki i kolegów z partii Angeli Merkel, aby potraktowali „Alternatywę dla Niemiec” (AfD) jako „poważną siłę polityczną”.

W weekend obradowało w Berlinie aż półtora tysiąca członków tego nowego ugrupowania. Przyjechało ich tylu, że prócz Sali Balowej w Hotelu Intercontinenal organizatorzy musieli nagłośnić i udostępnić im dodatkowe pomieszczenia. Na czele AfD stanął wykładowca makroekonomii z Uniwersytetu w Hamburgu, prof. Bernd Lucke, który po 33 latach przynależności do CDU zwrócił legitymację i wystartuje ze swą „nową siłą” we wrześniowych wyborach do Bundestagu. Jej głównym celem jest przywrócenie w Niemczech Deutsche Mark, a także zwiększenie kompetencji niemieckiego parlamentu oraz uproszczenie systemu podatkowego.

Jeśli oprzeć się na sondażach, około 25 proc. Niemców „wyobraża sobie oddanie głosu na AfD”, czyli mniej więcej tylu, ilu nie pogodziło się z istnieniem unijnej waluty, oraz tylu, na ile głosów mogą dziś liczyć np. … socjaldemokraci z SPD. Według najnowszych badań, rządzący unici z CDU/CSU cieszą się poparciem 41 proc. społeczeństwa, ich koalicyjni partnerzy balansują na 5 proc. progu wyborczym, na SPD chce głosować tylko 26 proc. wyborców, na Zielonych 14 proc., a na postkomunistów z Lewicy 7 proc. obywateli (dane instytutu Emnid). Reasumując, obawy wielkich partii w RFN nie są bezpodstawne, albowiem „Alternatywa dla Niemiec” wyrasta na drugą, obok socjaldemokratów, największą siłę polityczną w RFN.

Czy rzeczywiście oznacza to początek końca euro? Wyciąganie takiego wniosku z faktu powołania AfD i przyjęcia przez nią programu wyborczego byłoby przedwczesne i nieuzasadnione. Nawet, jeśli tej nowej partii uda jej się wejść do Bundestagu z - czego się spodziewa - „dwucyfrowym wynikiem”, miałaby w parlamencie za mało posłów do przeforsowania swych postulatów.

Naszym podstawowym warunkiem przy tworzeniu koalicji rządowej z jakąś inną partią byłoby zniesienie euro, a takiej możliwości obecnie nie widzę,

przyznaje sam Bernd Lucke. Dla niego liczy się dziś przede wszystkim przełamanie „tabu” istniejącego wokół samej idei wystąpienia Niemiec ze strefy euro. Jednakże, wziąwszy pod uwagę złe nastroje w jej innych krajach, w tym w tych szczególnie pogrążonych w kryzysie finansowym i gospodarczym, sytuacja może się zmienić.

Jeśli Niemcy wystąpią z euro, praktycznie będzie to oznaczało koniec wspólnej waluty,

zauważa premier Hiszpanii Mariano Rajoy.

Według „Professorenpartei”, jak potocznie nazywana jest w Niemczech AfD z uwagi na relatywnie dużą liczbę jej członków i zwolenników z tytułami naukowym, prędzej czy później eurostrefa się rozpadnie, co według jej lidera nie oznacza bynajmniej „załamania się jedności Europy”, za którą on, Lucke się opowiada. Przeciwnie, będzie to:

powrót do demokratycznych korzeni, do ponownego upodmiotowienia parlamentów narodowych, a więc do europejskiej przynależności narodów z ich własnego, świadomego wyboru, a nie wynikającej z brukselskiego dyktatu,

komentuje lider AfD. W ciągu ostatnich trzech miesięcy szeregi jego ugrupowania wzrosły do 7,5 tys. członków. Zaniepokojony tym ruchem poczuł się nawet były minister spaw zagranicznych RFN Hans-Dietrich Genscher. Ten dziś 86 letni polityk liberalnej partii FDP poczuł się w obowiązku zaapelowania do rodaków, w gościnnym komentarzu na łamach tygodnika „Focus”:

Europa stoi na rozdrożu, ci, którzy otwarcie lub skrycie wieszczą koniec unii walutowej, igrają z całym wielkim dziełem jednoczenia i stawiają pod znakiem zapytania historyczne osiągnięcia europejskiej jedności po drugiej wojnie światowej. Dla Europy nie ma żadnej odpowiedzialnej alternatywy,

napisał Genscher. Członkowie „Alternatywy dla Niemiec”, którą firmują były szef federalnego związku niemieckich przemysłowców BDI prof. Hans-Olaf Henkel, były szef Instytutu Badań nad Gospodarką prof. Ulrich Blum i wiele innych znanych i poważanych postaci w RFN, odrzucają podobną argumentację. Tak czy owak, spór o euro wkroczył na salony niemieckiej polityki i jedno jest już pewne: za sprawą AfD wspólna waluta będzie jednym z głównych tematów rozpoczynającej się właśnie kampanii wyborczej. Pozostaje tylko pytanie, czy „Alternatywa dla Niemiec” nie okaże się z czasem alternatywą… dla Europy?

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.