Syria. W przededniu III wojny światowej."Żyjemy tu i teraz. Trzeba nam poświęcenia, odwagi i mądrości, aby uchronić się przed zagrożeniami tego świata"

fot.wikipedia
fot.wikipedia

Na starość człowiek robi się chyba bardziej sentymentalny, wzrusza się z byle powodu. Staje się również dociekliwszy, szuka analogii i recept na przyszłość w ocenie zdarzeń z przeszłości...

Może to kwestia zbyt dużej ilości wolnego czasu na refleksje (wnuki mniej absorbują niż dzieci), może większego bagażu doświadczeń...

1 wrzesień 1939; ta data powinna być ważna dla wszystkich Polaków, skłaniać do myślenia, analiz, dociekania przyczyn... Czy jest?...

Zastanawiam się, jak czuli się ludzie w II Rzeczpospolitej pod koniec sierpnia 1939 roku. Czy wierzyli w wybuch wojny? Jeśli nawet, to czy spodziewali się wojny totalnej? Chyba nie; wojny toczono do tej pory głównie na frontach – w bunkrach, okopach, transzejach, na polach bitewnych, z pokładów okrętów nad i podwodnych. Nikt z Polaków nawet nie przypuszczał, nie mógł znać tajnej dyrektywy Hitlera, który 22 sierpnia na odprawie wyższych dowódców wojskowych powiedział:

„...Bez litości zabijać wszystkich mężczyzn, kobiety i dzieci polskiego pochodzenia i polskiej mowy... Tylko w ten sposób zdobędziemy przestrzeń życiową, której potrzebujemy. Polskę wyludni się i osiedli Niemcami...”

Po Rosjanach można było spodziewać się wszystkiego; przerabialiśmy to z carską Rosją i bolszewikami w 1920... Ale Niemcy? Niemcy kojarzyły się wszystkim z cywilizacją, dobrą organizacją pracy, kulturą, nauką i postępem technicznym. Taki naród nie powinien dać się zwariować, nie wypadało mu popierać szaleńca-zbrodniarza i z entuzjazmem realizować jego chorych,  ludobójczych planów.

A jednak...

Dziś prognozujemy z poczuciem pewności siebie: wojna nikomu nie jest na rękę; dlatego jej nie będzie...

Wmawiamy sobie, że jeśli nie mamy armii zdolnej do obrony kraju i wszyscy o tym wiedzą – nikomu nie zagrażamy. Po co więc ktokolwiek miałby na nas napadać? Obserwujemy Syrię i cały ten zgiełk – jak film wojenny; bezpiecznie, w wygodnych fotelach, z drinkiem w ręku... Tak samo przyglądano się Polsce w 1939r. z perspektywy USA, Australii, Argentyny... Czy nawet Francji lub Anglii... Ich życie toczyło się dalej; premiery filmowe, bale, rauty, wesela, chrzciny, pogrzeby (ze starości, rzecz jasna)... Nuda, nuda, nuda...

Wychodzę na plażę w Gdyni; upał, relaks, maniana...

Zupełnie jak w tamtym wrześniu ‘39.

I tylko tatuaży na opalonych ciałach zdecydowanie więcej... Smoki, węże, maoryskie wzory, tajemne, runiczne napisy... Prawdziwe działa sztuki!

Zamykam oczy; w wyobraźni widzę abażury z ludzkiej skóry, preparowane w Auschwitz na zamówienie „koneserów” z III Rzeszy... Na nich – marynarskie kotwice, egzotyczne kobry, wyszczerzone kły tygrysie... Otrząsam się z koszmaru... Brrr... To chore... To nieprawda, tak być nie mogło, to nieprawdopodobne, nieludzkie...

Wracam do domu, włączam wiadomości... Popalone chemicznym świństwem ciałka małych syryjskich dzieci, chłopców, mężczyzn, kobiet... To też nieprawda? To niemożliwe? Ludzie nie są już tak okrutni, okrucieństwo definitywnie zresetowano w XXI wieku?

Żyjemy tu i teraz. Trzeba nam poświęcenia, odwagi i mądrości, aby uchronić się przed zagrożeniami tego świata. I na pewno nie są nimi nietolerancja dla „tęczowych” chłopców, udręczonych feministek czy wyzwolonych z okowów swej płci transwestytów.

Tu chodzi o coś więcej...

 

Lech Makowiecki

 

P.S. Z tomiku PRO PUBLICO BONO

http://www.weltbild.pl/Pro-publico-bono_p100126489.html?p_action=3207060146#longDescr

polecam śmieszny wierszyk; miał być tele-nowelką z morałem. Ponieważ jednak w TVP go nie chcą, zapewne przerobię go wkrótce na jakiś rap czy hip-hop i wrzucę za darmo na You Tube...

TATUAŻ

Spierali się raz chłopcy nad piwkiem, przy barze,

Którego najpiękniejsze zdobią tatuaże.

Prężą torsy, bicepsy – aż nabrzmiały żyły.

Falują pięknie hasła, rysunki ożyły...

Pierwszy z nich bark odsłania... Na nim łeb tygrysi.

Drugi – sercem ze strzałą –  upamiętnia Krysię.

Trzeciemu wąż oplata ramiona i szyję

Dusząc go,  niby pyton (dziw, że facet żyje).

Czwarty sam sobie igłą HaWuDePe zrobił.

Piątego –  w poprzek pleców –  akt kobiecy zdobi.

„White Power” eksponuje szósty (łysy dziwak).

Z piersi siódmego okręt żaglowy wypływa.

Ósmy pagony nosi (chyba generała?).

Dziewiąty – jak Maorys – nie ma skrawka ciała,

Którego by nie zdobił malunek uroczy...

(Zostały mu nietknięte tylko białka oczu!)

W barze trwa spór zawzięty, z którego się śmieje,

Gienia –  ta, co za ladą w kufle piwo leje.

(Dobrze wie, że gdy dekolt pochyli nad stołem

Wszyscy na jej różyczkę gapią się pospołu...)

Dysputa się zaostrza... Słychać krzyki dziarskie:

„Mój jest trendy”! „Mój lepszy”! „Mój jest debeściarski”!

Gdy już rejwach się podniósł, jak w stadzie niedźwiedzi,

Powstał siwy staruszek, co przy oknie siedział

I bez słowa podwinął aż do łokcia rękaw...

Zapadła cisza nagła. Czułem, że wymiękam.

Starzec wyszedł bez słowa, głaszcząc w zamyśleniu

Kilka cyfr wydziarganych na swym przedramieniu...

Tu bufetowa Gienia łzę otarła skrycie:

„Macie problem, chłopaki? Wiecie, co to życie?

Znam go. Był w partyzantce. I Auschwitz zaliczył...

Idźcie do domu, chłopcy. Dość. Ta cisza krzyczy”...

Z cyklu – znalezione w sieci – ballada „Quo vadis, Polonia?”

z płyty „Katyń 1940”; też na wrześniowy temat:

http://www.youtube.com/watch?v=hfKkB0y9dLQ

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.