To był dziwny tydzień. Wszyscy się dziwili. Tusk się dziwił, że Sikorski prosił baronessę Ashton o pomoc w sprawie wraku. Potem Tusk się dziwił, że Rosjanie na takie prośby reagują zdziwieniem, a Kaczyński się dziwił, że Tusk się dziwi. Ale po kolei.
Minister Sikorski poprosił o pomoc w sprawie wraku Tu 154 szefową unijnej dyplomacji Catherine Ashton. Oczywiście lepiej późno niż wcale i dobrze, że już dwa i pół roku po katastrofie smoleńskiej minister Sikorski się zorientował, że Rosjanie tego wraku nie zwrócą, chyba, że przetopiony na metalowe kubki. Zastanawiam się tylko czy nieaktualne są już słowa ministra o tym, że tylko państwa słabe i upadłe mogą zwracać się o pomoc do czynników zewnętrznych, czy może minister coś zrozumiał…
***
Za to ręce od proszenia o pomoc kogokolwiek umywa Donald Tusk. Powiedział, że nie zamierza rozmawiać z Ashton na temat zwrotu wraku Tu-154M przez Rosjan. Pytany czy kwestia zwrotu polskiego wraku powinna być podnoszona podczas grudniowego szczytu UE-Rosja, Donald Tusk stwierdził, że nie ma zdania w tej sprawie. A kto ma mieć? Kaczor Donald lub Myszka Miki?
***
Premier Tusk miał za to zdanie w innej sprawie. Stwierdził, że stanowisko rosyjskie w kwestii zwrotu wraku bywa wyrażane w sposób niepotrzebnie arogancki, ponieważ tak naprawdę przedłużający się pobyt wraku Tu-154 stawia w dwuznacznej sytuację Rosję. W dwuznacznej czyli jakiej? Premier podejrzewa zamach?
***
Zupełnie inaczej ocenia zaangażowanie Rosjan w wyjaśnienie katastrofy Jerzy Miller. Ten sam Miller, którego komisja nie zająknęła się o żadnym trotylu, chwalił Rosjan za „wkład i zaangażowanie” w śledztwie.
Gdyby nie to, że Rosjanie przekazali nam kopie czarnych skrzynek, to pewnie polski raport w ogóle by nie powstał
- mówił w TOK FM Miller.
Na szczęście Miller nie dziękował Rosjanom, że zdecydowali się oddać ciała. Musiałby wtedy wspomnieć, że nie wszystkie były w trumnach ze swoimi nazwiskami.
***
W minionym tygodniu premier wypuścił dwa wzruszające klipy ze swoim udziałem. Ten pierwszy był o jedności i byciu razem w Święta. No i w tym klipie, gdy głos Tuska mówi, że umiemy razem wygrywać, widać Stadion Narodowy. I wyszło na to, że to całe Euro to my jednak wygraliśmy, a nasz Stadion Narodowy to powód do dumy. I to jest objaw zaniku instynktu samozachowawczego w PO, bo nad czym jak nad czym, ale nad Stadionem Narodowym, ta władza powinna zasunąć dach milczenia.
***
Był też drugi klip. Taki, w którym pan premier wspomina stan wojenny. Że żona, że dziecko, że stracił pokój, itd. Internauci byli czujni i wytknęli szefowi rządu, że sam kiedyś mówił, iż w wieczór ogłoszenia stanu wojennego pił. Widać, że PR zawodzi coraz bardziej. Grunt, że lemingi miały uciechę.
***
Bardzo pięknie uczcił też rocznicę stanu wojennego Bronisław Komorowski. Posiedział z młodzieżą w celi na Białołęce. Młodzież pytała, prezydent odpowiadał. I byłoby bardzo fajnie gdyby jeden z uczestników spotkania nie zdradził jak wyglądało spontaniczne zadawanie pytań: „Dostałem pytanie, miałem je zadać, to zadałem”. I nie wiadomo kto podbił serca Polaków bardziej, prezydent, który sobie posiedział czy ten chłopak, który sobie zadał.
***
Wiele uciechy przyniosła też wielu osobom wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który akurat w stanie wojennym sobie nie posiedział. Prezes PiS stwierdził, że miał w tamtym czasie gorzej od więzionych opozycjonistów. Prezes jak coś powie, to już powie. O instynkcie samozachowawczym prezesa można powiedzieć dokładnie to samo, co dwie notki wyżej.
***
Niezła jazda była z Kolejami Śląskimi. Maszyniści nie wiedzieli gdzie jadą, pasażerowie nie mieli pojęcia gdzie dotrą, a wszystko działo się w siarczystym mrozie. Te Koleje Śląskie, to taki miś na miarę możliwości naszej władzy.
***
Na szczęście Sławomir Nowak stwierdził, że on to by takiego człowieka jak prezes Kolei Śląskich u siebie nie zatrudnił. No raczej. Wystarczy, że jest tam już Nowak we własnej osobie.
***
Michał Kamiński (kiedyś PiS) ostro aplikuje w łaski Tuska. Powiedział, że
jeżeli Jarosław Kaczyński i jego partia uważają, że Polska nie jest suwerenna, to oni są kolaborantami. Bo oni uczestniczą w tym systemie, siedzą w Sejmie i biorą pieniądze z budżetu. Trzeba być konsekwentnym. Jeżeli odrzucamy to państwo i uważamy, że jest niesuwerenne, to nie bierzemy udziału w instytucjach tego państwa.
No właśnie panie europośle. Bądźmy konsekwentni i jeśli chcemy teraz do PO, to oddajmy dietę, którą nam w europarlamencie zafundowało PiS.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/146665-miszmasz-na-sobote-czyli-o-tym-co-do-wraku-tu-154m-ma-kaczor-donald-oraz-o-braku-instynktu-samozachowawczego-u-niektorych-politykow