Premier Tusk stanowi zagrożenie dla państwa. I to poważne. Nie czyta raportów służb specjalnych. Podobno nie wystarcza mu czasu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP
Fot. PAP

Premier Tusk stanowi zagrożenie dla państwa. I to poważne. Nie czyta raportów służb specjalnych. Podobno nie wystarcza mu czasu.

Sugestia, że mogłem mieć tajne dane i uprzedzałem syna, jest, delikatnie mówiąc, niemądra, a nawet nieprzyzwoita

– mówił w sierpniu pan premier twierdząc, że odradzał synowi współpracę z OLT Express. To z mediów Donald Tusk miał wiedzieć, że Marcin Plichta, to osoba o marnej reputacji. Jednak dziś już wiemy, że od 24 maja na biurku szefa rządu był raport ABW o Amber Gold, a z synem rozmawiał w czerwcu. Szef rządu bronił się, że nie może czytać wszystkich raportów, bo dostaje ich na biurko bardzo dużo. Jednak na czytanie gazetek i wyłapywanie z nich newsów o AG czas się znalazł?

Rzeczywiście Donald Tusk ma chyba jakiś problem z czytaniem. Przy okazji afery hazardowej też nie miał czasu przeczytać notatki CBA. 14 września 2009 roku ówczesny szef Biura, Mariusz Kamiński chciał rozmawiać z Donaldem Tuskiem o przecieku w związku z aferą hazardową. Doszło do spotkania, ale rozmowy o przecieku nie było, bo Tusk stwierdził, że nie przeczytał notatki przekazanej przez Kamińskiego do kancelarii premiera kilka dni wcześniej.

Trudno się więc dziwić, że skoro stosunek szefa rządu do oficjalnych dokumentów jest tak luźny, to podobny stosunek do dokumentów mają podwładni premiera. Na przykład w MSZ zlekceważono notatkę sporządzoną na początku marca 2010 roku przez ambasadora polski w Moskwie i przekazaną do resortu. Ambasador Bahr stwierdzał w tym dokumencie, że nie ma warunków do przyjmowania samolotów z najważniejszymi osobami w państwie na lotnisku w Smoleńsku. Mówiąc inaczej: 5 tygodni przed katastrofą, przedstawiciel polskiego państwa poinformował drogą oficjalną polskie władze, że nie powinno dojść do lądowania na tamtym lotnisku. No ale kto by się tam przejmował?

Wypada zapytać za co obywatele płacą szefowi rządu, jak nie za czytanie tajnych raportów, w których jest mowa o bezpieczeństwie państwa? Skoro premier ich nie czyta, to po co służby te raporty przygotowują? Może lepiej byłoby rozpędzić je na cztery wiatry. Będzie tanie państwo. Czy bezpieczne? Nie bardzo. Ale czy państwo bezpieczne jest teraz, kiedy premier nie ma czasu na czytanie bzdur rzucanych mu na biurko?

 

 

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych