Józef Bąk daje czadu czyli niedaleko pada jabłko od jabłoni. W robieniu ludziom wody z mózgu Tusk junior jest równie dobry jak ojciec

fot. PAP/Adam Warżawa
fot. PAP/Adam Warżawa

Obudziło mnie dziwne uczucie. Coś jakby rozchodzący się całym ciele niepokój, że jednak mnie to dopadło. To musiało być to. To dręczące przekonanie, że nie jest tak, jak mi mówią, że jest. A więc jednak. Jestem najwyraźniej zwolennikiem teorii spiskowych.

Okazało się, że syn premiera współpracował z firmą OLT Express, która tak się jakoś niefortunnie złożyło dla Tuska juniora, zbankrutowała w nie do końca jasnych okolicznościach. Tusk junior, podobnie zresztą jak zawsze Tusk senior, nie ma sobie nic do zarzucenia. Nie powinien nas nawet niepokoić ten fakt, że syn premiera współpracując z OLT Express korzystał z pseudonimu Józef Bąk. Tusk junior wszystko wyjaśnia:

„Zwolennicy teorii spiskowych z pewnością znajdą i tu pożywkę. Np. materiały do OLT wysyłałem z prywatnego maila, który założyłem 15 lat temu. Wtedy, jeszcze jako dzieciak, dla jaj, jako imię i nazwisko w ustawieniach skrzynki wpisałem "Józef Bąk". Zaraz ktoś więc pewnie uzna, że to tajny kryptonim i nie będzie dla niego ważne, że we wszystkich mailach podpisywałem się z imienia i nazwiska.”

No rzeczywiście tylko jakiś patałach mógłby próbować się doszukać w tych jasnych i przejrzystych zasadach współpracy znamion czegoś podejrzanego. Czy może być jaśniejsza sytuacja niż syn premiera kraju współpracujący z podejrzaną, oskarżaną o funkcjonowanie na zasadach piramidy lub pranie brudnych pieniędzy firmą, używający w tych relacjach „dla jaj” ksywki Józef Bąk? Albo Tusk junior robi z nas kretynów, albo po prostu ktoś próbuje delikatnie rozbroić tykającą bombę. Zresztą jedno i drugie wcale się nie wyklucza.

W robieniu Polakom wody z mózgu Donald Tusk osiągnął mistrzostwo. Gdyby na olimpiadzie była taka konkurencja sportowa, szef rządu mógłby z powodzeniem walczyć o miejsce na podium. Najwyraźniej nie daleko pada jabłko od jabłoni. Bo żeby w jednym wywiadzie zawrzeć taką ilość bredni, trzeba mieć solidną zaprawę. Dowiadujemy się np. od Tuska juniora, jaka była rekcja ojca gdy dowiedział się o pracy syna na lotnisku:

„Nie powiem, że był zachwycony”.

Urocze. W OLT syn premiera tyrał jak wół:

"Kilka razy siedziałem do białego rana i dłubałem w Excelu i PowerPoint."

Fachowiec prawdziwy. Ma to we krwi najwyraźniej. Za serce ściskają także tłumaczenia Tuska juniora co zrobił, gdy Amber Gold, czyli właściciel OLT zaczął mieć problemy.

"Prosiłem OLT o rozluźnienie umowy… Kolejnych faktur już po prostu nie wystawiałem. Łącznie wystawiłem trzy faktury. Za ostatnią, z połowy czerwca, zapłacili tydzień temu."…"Pierwszy raz w życiu byłem autentycznie wkurzony, że dostałem przelew. Stało się dla mnie oczywiste, że w sytuacji, w której OLT nie ma na nic pieniędzy, ktoś to wykorzysta przeciwko mnie”.

No któż by śmiał? Po takim zalewie szczerości? Powiedzcie Państwo sami: żeby doszukiwać się podejrzanych związków czy układów w przypadku tak kryształowych ludzi, trzeba mieć po prostu złą wolę. Prawda?

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.