„Postępy” eutanazji. Belgia chce przekroczyć kolejną granicę pozwalając na uśmiercanie dzieci

fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

W Belgii rozważa się możliwość legalizacji eutanazji wobec dwóch grup, wobec których jej do tej pory nie według ustawy przynajmniej nie stosowano: dzieci i ludzi z demencją. Inicjatorami są politycy rządzącej lewicy ale również lekarze – początek całemu procesowi dał list kilkunastu pediatrów. Belgia to obok Holandii jeden z pierwszych krajów europejskich, który przełamał to tabu w swoim prawie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Belgia przesuwa granice w dyskusji o eutanazji

 

W  sprawie eutanazji nie sposób się ograniczać do prostych formułek. Trzeba podjąć pełną dyskusję, bo inaczej tak zwana druga strona ją wygra na samym początku odwołując się do najpotężniejszej i najbardziej skutecznej broni: współczucia. Co więcej, będzie to broń do pewnego stopnia wynikająca z samej istoty zjawiska. Rzeczywiście mamy do czynienia z pojedynczymi, ale najbardziej nagłaśnianymi, przypadkami, kiedy to ludzkie cierpienie jest nie do zniesienia, a wola własnej śmierci autentyczna i przemożna.

Zarazem już pierwszy polski przypadek, który na moment nadał treść debacie o eutanazji u nas, pokazuje, jak łatwo tu o uproszczenia i decyzje pochopne. W roku 2007 sparaliżowany Janusz Świtaj ze Śląska zażądał dla siebie prawa do tak zwanej godnej śmierci od sądu. Stało się to dla pisma „Dziennik” okazją nie tylko do zainteresowania się jego losem, ale o do gromkiego wezwania do „rozpoczęcia dyskusji na temat eutanazji”. Byłem wtedy w środku tej gazety i byłem jednym z tych, którzy takie stanowisko kontestowali. Namówiłem Jana Rokitę, też komentatora „Dziennika”,  do napisania komentarza przypominającego, że jedynie zasada świętości życia jest bezpiecznym bastionem naszej cywilizacji. Sam popełniłem podobny tekst. Wspólnymi siłami wygasiliśmy wtedy tę pasję własnej gazety.
W sześć lat później Janusz Świtaj wyposażony przez fundację Anny Dymnej w stosowny sprzęt ułatwiający mu życie, studiuje na Uniwersytecie Śląskim. Nie tylko pomógł sobie, ale pomaga innym. Znalazł cel w życiu, choć zapewne jest to życie dużo trudniejsze niż każdego z nas. Nie dziwię się jego ówczesnym myślom, nie dziwię się nastawieniu jego rodziny, która widzi cierpienie bliskiego człowieka. Ale czym innym są odruchy jednostek, czym innym stworzenie systemu. A legalizacja eutanazji oznacza stworzenie systemu, w którym lekarze ze specjalistów od ratowania życia mają się stać specjalistami od zadawania czy w każdym razie ułatwiania śmierci.

Mogę sobie wyobrazić sytuację, kiedy to sąd jednostkowo i w drodze wyjątku stosuje wobec kogoś, kto pomógł umrzeć bliskiej osobie, nadzwyczajne złagodzenie kary (taka możliwość zawsze istnieje w obecnym prawie). Nie akceptuję sytuacji zachęcania do takich decyzji przez odpowiednie prawne rozwiązania, bo gdyby one istniały, Janusz Świtaj być może by dziś nie żył.

Nie uspokajajmy się jednak tym, że od nas te dylematy są daleko. Przypadek z 2008 roku pokazuje, że temat może wrócić każdej chwili. Wystarczy znaleźć odpowiednio dramatyczną historię. Kto dziś pamięta, że w ślad za „Dziennikiem”, którego kierownictwo powodowało się moim zdaniem przede wszystkim chęcią zyskania rozgłosu, także premier Tusk wypowiedział zdawkową formułkę o „konieczności dyskusji”?  Szybko się z tego wycofał, bo nie było społecznego klimatu. A gdyby się pojawił?
Przykład z Belgii pokazuje zarazem, że nie chodzi tylko o samą zasadę. Że jak się raz wejdzie na tę drogę, nie ma od niej odwrotu, i przekraczane będą kolejne granice. Niszczone kolejne bezpieczniki. Skoro współczujemy dorosłym, dlaczego mamy nie współczuć dzieciom? Ale czy dzieci mogą podejmować w pełni świadome decyzje? Od jakiego wieku? To jest tak naprawdę ruch w stronę pozbywania się jednych członków rodziny z woli innych. Nawet jeśli pierwszy przypadek będzie dramatyczny i „bezdyskusyjny”.

Tym bardziej dotyczy to osób z demencją. Gdzie tu można mówić o świadomy akcie woli? To jest droga do tego aby dyskusję o samobójstwie przy pomocy państwa przekształcić w debatę o pierwszym wyłomie w zakazie zabójstwa. A przecież niezależnie od przerażenia związanego z samym precedensem, nie da się opisać każdego przypadku w ogólnej suchej normie prawa. Dziś powodem będzie coś bezdyskusyjnie dramatycznego. Jutro brak komfortu kogoś, kto chce przyśpieszyć odejście starych rodziców.

To bardzo charakterystyczne, ale w Belgii nowy pomysł kwestionuje tamtejsza chadecja, która nie oponowała mocno przeciw poprzedniej ustawie. Dziś poniewczasie jej politycy widzą, w którą stronę podąża ten marsz. Ale tym bardziej smutna i zarazem groteskowa była ich wcześniejsza postawa.
Nie ma we mnie histerii tych konserwatystów, którzy uważają, że wszystko co mamy dzisiaj, jest gorsze od tego co było kiedyś. Nowoczesne społeczeństwa dobiły się także rzeczywistego postępu: ochrona dzieci przed przemocą (przy wszystkich ideologicznych przegięciach) czy równouprawnienie kobiet (znów przy przegięciach) to rzeczy, które uważam za słuszne. To samo sądzę na przykład o coraz gorliwszej ochronie zwierząt. Jeśli jesteśmy lepsi, chronimy innych.

Zarazem jednak przyświecać nam zaczyna tak toporna i prymitywna zasada gonitwy za szczęściem, że sami zaprzepaszczamy swoje osiągnięcia.  Jedną ręką komuś pomagamy, drugą, budujemy podwaliny pod zadawanie innym krzywdy. Naturalnie pod szczytnymi hasłami. Ale jutro, pojutrze one znikną, zostawiając miejsce dla zwykłego egoizmu, wygodnictwa, ba, brutalności.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.