Chłopcy Mordechaja Anielewicza byli bohaterami i należy im się pamięć, sympatia i szacunek. Ale trudno się zgodzić na ofertę: im martyrologia, nam drwiny

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wikipedia
fot. wikipedia

Tak odbieram decyzję o nagłośnieniu, ba przeprowadzeniu małej kampanii, ośmieszenia żołnierzy Szarych Szeregów akurat przed tą rocznicą. Rocznicą powstania w getcie. Uczczoną dziś w organie Adama Michnika stosowną okładką i artykułami. Naturalnie nie ma jednego centrum, które coś takiego planuje, które zarządza emocjami. Jest ciąg odruchów, kalkulacji i słabości. Także naszych słabości.

Przez poprzedni tydzień czytaliśmy o mniemaniach doktor Elżbiety Janickiej, osoby która walkę o rozgłos rozpoczęła niedawno teorią, że Warszawiacy budowali podwórkowe kapliczki aby dziękować za wywiezienie żydowskich sąsiadów do obozów śmierci. Już to jedno intelektualne „osiągnięcie” powinno wystarczyć aby nikt jej nie cytował. Stało się wręcz przeciwnie.

Na Zachodzie nagminnie myli się dwa powstania. Warszawskiego nie ma. Jest tylko to wywołane przez doprowadzoną do ostateczności garstkę Żydów. Teraz my mamy mieć wbite do głowy dwa skojarzenia. Getto to heroizm. Warszawa - jakieś idiotyczne panoptikum: tak mamy odczuwać.

Żeby było jasne. Podziwiam bojowców Żydowskiej Organizacji Bojowej i innych grup walczących w getcie. Uważam, że decyzja o godnej śmierci  wpisuje się w wielką historię obrony człowieczeństwa. Mogę też zrozumieć, dlaczego oni i ich rodacy miewali żal do polskiej większości. Oni mieli do tego akurat prawo, nawet jeśli były to w niektórych przypadkach odczucia subiektywne. Czasem niesprawiedliwe. A czasem nie.

Pani Janicka nie ukrywa jednak, że zmierza do podmianki. Trzeba zniszczyć, rozkuć, podważyć, polską pamięć, rzekomo oficjalną, zbiurokratyzowaną, i zastąpić tą, która jest również rzekomo stłamszona: żydowską.

Powody, dla których sympatyzują z tym odruchem inni, są różne. Jedni postrzegają polską kulturę jako militarystyczną, patriarchalną, rycerską. W Żydach dostrzegają za to uciśnione ofiary. Tylko słabość ma być warta solidarności i identyfikacji.

Drudzy, trzeba to sobie szczerze powiedzieć, po prostu nie lubią Polaków jako takich. Za to tamtą tradycję, między innymi powstania w getcie, odbierają jako zgodną z nową polityczną poprawnością. Nie mają pojęcia, że depcząc po tym, co jest święte dla własnego narodu (albo dla narodu większości wśród którego czują się gośćmi), wychowują nihilistów. A ci w przyszłości nie uszanują niczego.

O tych i innych niebezpieczeństwach piszę w najbliższym numerze „Sieci”. To okładkowy materiał. Piszę także o niebezpieczeństwie może najgorszym, że sami się wyzbędziemy wrażliwości. Przeczytajcie.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych