Śledźmy proces wytoczony gazetom przez syna Donalda Tuska. Konsekwencje dla wolności prasy mogą być bardzo poważne

Wieść o wystawieniu Romana Giertycha jako adwokata premierowskiego syna są rozpatrywane najczęściej w kontekście zawrotnych ambicji politycznych dawnego lidera LPR, gdzieś na obrzeżach obozu Platformy. Do tego wypadnie jeszcze wrócić. Ale najpierw refleksja ważniejsza.

Postawienie na Giertycha to także stawka na określony scenariusz. Tusk przestaje się dystansować od syna, a on od ojca – to oczywiste, że tak kosztownego i tak politycznego adwokata wytypował król dla księcia. Ponieważ Giertych uwielbia medialne komentarze, także polityczne, to oznacza także próbę rozegrania całego starcia w konwencji spektaklu. Co to przyniesie światu mediów?

Ano jest to czytelny sygnał dla wydawców: „Wprost”, „Faktu” i „Super Expressu”. Muszą się zmierzyć z dwoma wyzwaniami: starciem z obozem władzy i perspektywą ewentualnej porażki sądowej, co przy kapryśności naszych sądów i zręczności Giertycha nie jest niemożliwe.

Dołóżmy do tego nastawienie Tuska. Ten pieszczoch mediów, chyba największy w XX-leciu, jest wciąż przekonany, że  dziennikarze na niego dybią,  a on sam jest ofiarą. Lubi jednak oddawać: teksty "Super Expressu", chyba najbardziej niezależnego z tych trzech tytułów, napiętnował nawet z sejmowej trybuny.

A to może oznaczać nie tylko słowa wypowiadane z daleka. Wiem, co mówię, kiedy pracowałem w „Dzienniku” politycy PO wiele razy wywierali naciski na niemieckiego wydawcę – i to na różnych poziomach: warszawskiej centrali, niemieckiej centrali, a nawet… jeszcze wyżej.

Co to znaczy wyżej? Na przykład to, że Tusk poskarżył się kiedyś na "Dziennik" - gazetę Axela Springera kanclerz Angeli Merkel. Piszę o tym w dzisiejszo-jutrzejszym felietonie dla „Rzeczpospolitej” i rp.pl.

Tak będzie zapewne i tym razem. Wydawca „Super Expressu” polskie Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe Stanisława Bębenka może się okazać podatny na naciski. Również wydawca „Wprost” Michał Lisiecki, który kupił to pismo nie bez wsparcia strumienia reklam kierowanego tam przez rząd, będzie słuchał uważnie zastrzeżeń tegoż rządu. Wreszcie koncern szwajcarsko-niemiecki, spadkobierca Axel Springer, też chce żyć dobrze z PO.

Naczelni nie mogą więc spać spokojnie. Chyba najbardziej niespokojnie zadziorny Sławomir Jastrzębowski, który nie raz zalazł PO za skórę.

Drugi wymiar historii, personalny udział samego Giertycha, też jest chyba czymś więcej niż tylko epizodem. Słychać, że przy tej okazji Tusk  zaczął nadstawiać ucho na nie tylko prawne porady byłego ministra edukacji. Wcześniej miał on dostęp tylko do szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Teraz do samego premiera.

Naturalnie, dzisiejsza zapowiedź Tuska, że nie oznacza to akcesu superambitnego adwokata do obozu rządowego, jest prawdziwa. Ewoluująca w lewo Platforma raczej Giertycha nie wchłonie, a na pewno każe mu czekać w wieloletnim czyśćcu. Wystarczą jednak nieformalne kontakty. Giertych jest na przykład niezrównany w pomysłach na drażnienie i kompromitowanie Kaczyńskiego. Poprzez niego może to również robić jego przyjaciel Michał Kamiński.

Jest to tym istotniejsze, że w ostatnich latach z otoczenia Tuska zniknęli prawdziwy politycy. Dwór stanowią w tej chwili takie postaci jak Paweł Graś, Tomasz Arabski czy Igor Ostachowicz, do niedawna także Ewa Kopacz. Wierni, ale których słowa w planowaniu politycznych strategii ważą niewiele. Nawet bardziej od nich doświadczony solista Jan Krzysztof Bielecki jest raczej ekonomicznym ekspertem niż politycznym doradcą. Choć to on pracuje teraz nad expose Tuska i zmianami w rządzie.

Jak długo potrwa flirt Tuska z Giertychem, nie wiadomo. Może tydzień, a może kilka lat. Mecenas pokonał jednak właśnie kolejny szczebel. Ministrem wbrew obawom pomrukującej gniewnie „Gazety Wyborczej” nie zostanie. Ale będzie próbował tworzyć polityczne fakty.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych