Sporu o ACTA ciąg dalszy. Łukaszu, Żakowski jest logiczny, ty - nie. Odpowiedź Zaremby na polemikę Warzechy

PAP/Paweł Supernak
PAP/Paweł Supernak

Szanowny Łukaszu

Cieszę się, że nie jesteś  za całkowitym skasowaniem praw autorskich. Zapewniasz mnie, że  nie jest za tym również Robert Gwiazdowski . Zacytuję wszakże jedno zdanie jego felietonu w „Rzeczpospolitej”: „Prawa autorskie to wymysł cenzorów”. Rzecz niby dotyczy historycznej genezy tych praw, ale w całym jego tekście brak choćby jednego niuansu, który pozwalałby wierzyć, że jakaś forma ochrona własności intelektualnej jest potrzebna.

Ty również popełniłeś wielki hymn przeciw prawom autorskim. Teraz cofasz się leciutko. I odnosząc się do realiów XVIII-wiecznego świata muzyki, zgadzasz się dobrotliwie aby Bach czy Haendel dostali za swoje utwory godziwe wynagrodzenie.

Rzecz w tym, że fakt jednorazowej zapłaty za pracę nie wynika z praw autorskich, tylko z ogólnej logiki wolnego rynku. Prawa autorskie polegają na tym, że po jednorazowym wykonaniu zamówienia masz potem nadal do swojego utworu większe prawa niż inni.

Prosty przykład: wydajesz książkę, okazuje się poczytna, rozchodzi się cały nakład. Czy godzisz się na sytuację, że zaraz potem do akcji wchodzi inny wydawca, powiedzmy z większymi niż twój pieniędzmi i wydaje twoją książkę w dużo większym nakładzie, a ty nie masz już z tego ani grosza? Mnie taka sytuacja wydaje się głęboko niesprawiedliwa. To jest spór o zasady. I fakt, że na ochronę praw autorskich ludzie wpadli stosunkowo niedawno, mnie nie peszy. Bo i ochrona innych form własności zmieniała się na przestrzeni wieków, co nie znaczy, że chciałbym się wprowadzać do Twego mieszkania z okrzykiem: grab zagrabione!

Naturalnie jestem gotów, do czego wzywa Janusz Korwin-Mikke, do dyskusji o czasie i formach własności. Wydaje mi się absurdalne tak jak i tobie, że żąda się od zakładów fryzjerskich opłat na ZAIKS za włączone radio z muzyką – wystarczyłyby drobne opłaty uiszczane przez samą stację radiową. Ale powiedzmy sobie szczerze, nie o to chodzi w sporze o prawa własności w Internecie.

Nie chodzi też o dzieła dawnych twórców. Przeciwnie o to, czy można zawiesić tam film, który dopiero co wszedł na ekrany. Jacek Żakowski użył, a potem wszyscy powtórzyli, metaforę z książkami w bibliotece za których udostępnianie autorom się nie płaci.

Ale z uwagi na powszechność Internetu, w porównaniu z bibliotekami, ta metafora ma niewielki sens. Przychodzi mi raczej na myśl sytuacja odwrotna. Co by było, gdyby autor dostawał pieniądze tylko za egzemplarze pożyczane w bibliotekach (analogia z pokazywaniem filmu w kinach), podczas gdy większość nakładu rozdawano by bezpłatnie na ulicach? Też uznalibyśmy to za absurd. Tyle że wobec Internetu próbujemy stosować zupełnie inne kryteria.

Do pewnego stopnia nawet i słusznie, bo formy korzystania z Internetu dopiero się kształtują.

Dlatego ja też jestem za maksymalną wyrozumiałością, na przykład wobec portali społecznościowych, i już choćby z tego tytułu ACTA mi się nie podoba. Ale trzeba dopuścić myśl, że może niecały Internet, ale jego część będzie się  komercjalizować. Nie czyjeś prywatne strony, ale usługi o wysokiej jakości tam oferowane zaczną podlegać, już podlegają, prawom rynku. A tam gdzie jest rynek, tam powinny być reguły. Może nieco inne niż w mediach tradycyjnych, ale jakieś.

Nie dlatego wypominałem Tobie czy Gwiazdowskiemu wspólny chór z Żakowskim, że uważam wszystko co on pisze za pozbawione sensu czy warte jedynie bojkotowania. Sam się z nim czasem zgadzam. Po prostu Żakowski, Środa czy anarchiści podważają prawo własności zgodnie z logiką własnych poglądów. Ne tej samej zasadzie mogą zaproponować, już proponowali zresztą, stuprocentowy podatek spadkowy, a w przyszłości może po prostu wywłaszczenie grubych ryb.

Wy przemawiacie za to niezgodnie z logiką swoich przekonań. Naturalnie chciwość wielkich koncernów powinna być trzymana w ryzach. Ale przecież nie zgodnie z hasłem: skoro oni dyktują zbyt wysokie ceny, my nie pozwolimy im upominać się o swoje. To jest filozofia: grab zagrabione. Zgodnie z tą filozofią Mackie Majcher śpiewał w „Operze za trzy grosze” Brechta o drobnym rzezimieszku, który może bezkarnie kraść, bo przecież wielkie banki robią to skuteczniej i na większą skalę. A młodzi ludzie w Londynie wynosili niedawno rzeczy ze sklepów, bo nie było ich na nie ponoć stać.

Nieprzypadkowo przywołałem także Janusza Palikota, kolejnego waszego sojusznika. Oczywiście możecie się z nim zgadzać z całkiem innych pobudek. Ale warto by się w paru zdaniach chociaż odnieść do jego założenia: Polacy są za biedni aby przestrzegać prawa. Piratowanie jest dźwignią postępu i modernizacji. W tym jest nawet jakaś logika. Tylko twierdzę, że to część tej samej „pedagogiki”, która kazała mu napuszczać Dominika Tarasa na krzyż na Krakowskim Przedmieściu. Byle jak najmniej zasad. Reguły mamy w d…

Jeszcze raz powtórzę: jestem gotów debatować o szczegółach, ale nie o zasadzie praw autorskich. A przeciw ACTA jestem także z powodu kapturowej metody aplikowania nam tak brzemiennej w skutki umowy. Tyle, że ludziom upajającym się wizjami „wolnego” i „społecznego” Internetu zwrócę uwagę na jeszcze jedno.

Jeśli zniknie świat profesjonalnych zawodowych dziennikarzy, takich tajemnic rząd będzie miał coraz więcej a nie coraz mniej. Już dziś media tradycyjne ulegają erozji: „Rzeczpospolita” zwalnia na potęgę ludzi. To oznacza, że nikt Tuskowi nie będzie patrzył na ręce. Blogerzy pisujący po godzinach mogą być najbłyskotliwszymi analitykami, ale w sferze wykrywania faktów są – powtarzam to za Czarkiem Gmyzem – z reguły spóźnieni. Nie taka jest zresztą ich misja.

Polemikę ze mną podjął także Wiktor Mokot, ale nie wyszedł poza wniosek, że zestawianie Warzechy z Żakowskim jest chwytem poniżej pasa, a Żakowski też może mieć rację. Mam wrażenie, że to już za pierwszym razem tłumaczyłem, ale jeśli nie dość wyraźnie, tłumaczę raz jeszcze o co mi w tym zestawieniu chodzi.

Pan Mokot pyta też retorycznie, czy pismo „Rzeczy wspólne” jest lewackie. Jeśli bezrefleksyjnie, na złość obecnej władzy, pochwalałoby piractwo, byłoby lewackie, niezależnie od wywieszonego sztandaru. Skądinąd jednak nigdy takich tekstów w „Rzeczach Wspólnych” nie zauważyłem.

 

 

 

 

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.