Piotr Zaremba: Z czego cieszy się "Wyborcza" po usunięciu Karnowskiego. Z tego co zawsze i o co naprawdę chodzi w tej sprawie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Radiowa Trójka zrezygnowała z rozmów politycznych prowadzonych - dwa razy w tygodniu -  przez Michała Karnowskiego.
Bohater tego zdarzenia uznaje prawo dyrektor Magdy Jethon do podjęcia takiej decyzji, choć też wskazuje, że niektórym wolno więcej. Dla radiowca spóźnienie się choćby o dwie minuty jest tym, czym dla sapera trafienie na minę. Nie ma prawa być przemęczony, w gorszej formie, nawet jeśli jest.

Nie pisałbym o tym w ogóle, gdyby nie bardzo duży, jak na to zdarzenie, tekst na stronie Gazety Wyborczej.
Na odcinek rzucono Katarzynę Wiśniewską, o której sądziłem, że jest komentatorką od spraw kościelnych, ale która nagle staje się specjalistką od radiowych plotek. Poznajemy cały background: Karnowskiego nie mógł znieść Wojciech Mann, więc wychodził podczas prowadzonych przez niego rozmów, a zespól kwitował nieobecność Michała piosenką "Freedom" George'a Michaela.

Walka sympatycznego skądinąd pana Manna o publiczny i pluralistyczny charakter publicznego radia znana jest od dziesięcioleci - wszak tyle trwają jego związki z tą instytucją. A umiłowanie wolności w wykonaniu zespołu Trójki zawsze było potężne. także wtedy, gdy zaledwie parę lat temu, nie tylko dyrektorzy, ale nawet szefowie poszczególnych redakcji byli tam wyznaczani przez partie. Naturalnie partie właściwe: SLD czy Unia Wolności.

Radość "Wyborczej", że tak się skończyła kilkuletnia przygoda Karnowskiego z Trójką, każe sądzić, że nie chodzi tu o historię dziennikarza, który zaspał. Zwłaszcza, że każde napięcie między tym dziennikarzem, a najdrobniejszym redaktorem Trójki były przed Wyborczą relacjonowanie w sążnistych tekstach. Większych niż teksty o stosunkach w koalicji PO-PSL. Tak samo uporczywie podkopywano kiedyś Krzysztofa Skowrońskiego. Nie był sterowalny przez Czerską.

Nie tak dawno całkiem podobna historia z zarwaniem programu przydarzyła się znanemu dziennikarzowi prowadzącemu audycje w Tok Fm. Nie pamiętam aby ktoś wtedy badał w Wyborczej jego relacje z zespołem. Aby gromadzono plotki i anonimowe wypowiedzi. Prawdę mówiąc nie pamiętam aby Wyborcza się tym w ogóle zajęła.

Naturalnie każda gazeta zajmuje się czym chce. Pytanie tylko, skąd taki triumf w tym akurat przypadku? Czy nie chodzi o to, że to już jeden z ostatnich dziennikarzy - podkreślam, że nie ostatni -  którzy w radiu publicznym prowadzili audycje nie pod platformerski strychulec. Przy czym  nie chodzi tu o stronnicze traktowanie gości, tego nikt Michałowi nie zarzucił, a politycy Platformy przychodzili do niego bez przykrości. Chodzi o to, że zadawał pytania nie oglądając się na polityczną poprawność. Na przykład chciał się czasem czegoś dowiedzieć o stanie smoleńskiego śledztwa. Albo uznawał skądinąd oczywistą, ale nie w Polsce tezę, że warto rozliczać nie tylko opozycję, ale również rządzących.

O to chodziło i Wyborcza nawet nie udaje, że jest inaczej. Uwag, że Karnowski jest zbyt wyrazisty, nie będę komentował - żyję w kraju, gdzie w zasadzie jedyny poważny program polityczny w publicznej telewizji prowadzi naczelny politycznie zaangażowanego i bardzo wojowniczego lewicowo-liberalnego tygodnika. W tej historii nie chodzi o to, że dziennikarz radiowy nie powinien spać za długo. Morał jest inny i zresztą bardzo smutny.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych