Na zdjęciu: Palmiry, miejsce egzekucji tysięcy Polaków, dokonywanych przez Niemców od grudnia 1939 roku do lipca 1941. Z filmu "Nasze matki, nasi ojcowie" widz nie dowie się ani słowa o tej i setkach makabrycznych zbrodni niemieckich dokonanych na Polakach. Zamiast tego Niemcy, autorzy Zagłady narodu żydowskiego, pouczają nas, że byliśmy... antysemitami.
***
Perfidia tego obrazu nie ma sobie równych. Jest takie stare polskie słowo, dziś rzadko używane, które najlepiej oddaję istotę niemieckiego filmu "Nasze matki, nasi ojcowie": nikczemność. Na naszych oczach dokonuje się makabryczne przewartościowanie. Oto sprawcy II Wojny Światowej, barbarzyńcy i mordercy niespotykani w dziejach Europy nabierają cech ludzkich, zaczynają budzić sympatię, zażywają bohaterskiej pośmiertnej sławy. Główni bohaterowie, choć unurzani po łokcie we krwi, to ludzie, którym widz kibicuje do końca. To niesie konsekwencje - zdjęcie żołnierza w niemieckim mundurze z okresu hitlerowskiego zostaje w ten sposób odczarowane, otwiera się ścieżka kolejnych pogłębień, pozytywnych skojarzeń.
A ich ofiary? Polacy są przedstawieni w tym filmie zgodnie z kanonami propagandy nazistowskiej, jako podludzie pozbawieni wyższych uczuć, prymitywni, brudni, tworzący bandy leśne zajmujące się rozbójnictwem. Stają się w oczach wciągniętej w komiksową opowieść filmową publiki brudną dziczą, zainteresowaną złotymi zębami z trupów niemieckich, kiszoną kapustą, świniami do zeżarcia i przede wszystkim - Żydami. Mordowanie tych Żydów to w czasie wojny był w oczach autorów filmu główny cel Polaków. Ba, Polski, bo akcja w dużej mierze dzieje się w jakiejś "Polsce", choć były to wszystko tereny okupowane przez Niemców.
Ta odpowiedzialność jest zresztą rozkładana bardzo świadomie. Ukraińcy z radością dołączają się do mordów na Żydach, ukraińskie dzieci heilują niemieckim żołnierzom, nawet amerykański oficer już po wojnie przyjmuje niemieckiego zbrodniarza do nowej administracji. Wszyscy są współodpowiedzialni, a sami Niemcy - tylko trochę. Jeśli już za coś to za to, że nie ociągnęli "ostatecznego zwycięstwa" i może za łatwo w nie uwierzyli. Tylko to mają sobie do zarzucenia, co wielokrotnie pojawia się w filmie.
Ale cóż się dziwić - oni wszyscy, jak już pisałem po pierwszym odcinku, tacy wrażliwi. Owszem, mordują, palą, wieszają, rozstrzeliwują - ale zawsze z wyrzutami sumienia. Nazizm jest czymś wobec nich zewnętrznym, zbrodnie są im narzucone, nakazane. Zaś sama wojna rozpoczęła się dopiero w roku 1941, wraz z atakiem na ZSRR. Wcześniej Berlin kwitł, cieszył się szczęściem, a niemieccy żołnierze "sprawdzali się" w Warszawie i okolicach.
Co tam robili? Kto prowadził ciężarówki z polską inteligencją do Palmir, kto prowadził przesłuchania na Pawiaku, kto prowadził rozdzielanie rasowe dzieci by zasiliły germańskie plemię? Nie wiadomo. Krasnoludki jakieś. A co z gazowaniem ludzi, z maszynerią Zagłady? Nikt nikogo w tym filmie nie gazuje, pociągi z Żydami pędzą gdzieś tam do Polski, na zatracenia, ale co się z nimi dzieje nikt nie wie. I nikt się z filmu nie dowie.
Można się tylko domyślać. Jak sugerował w TVP niemiecki "konsultant historyczny" filmu, dla niego Armia Krajowa to organizacja mająca niewiele cech dobrych, za co mocny rys morderczy. Wielki szacunek winniśmy profesorowi Szewachowi Weissowi, że odważnie i mądrze się tej kłamliwej narracji historycznej przeciwstawił. Dużo lepiej niż część polskich gości, która gubiąc się w szczegółach, nie potrafiła prosto wypowiedzieć polskiej racji. Inaczej - prawdy.
Niestety, po tym filmie musimy sobie jasno powiedzieć - mogą z nami i z naszą historią zrobić wszystko. Oni czyli wielcy tego świata. Najbogatsze państwo Europy - Niemcy. Świadomi swojej potęgi, gotowi psychicznie by puentować operację pisania historii na nowo, uwolnienia się od brzemienia wiecznej hańby. Finałem tego będzie to co już jakiś czas temu przewidział publicysta "Sieci" Maciej Pawlicki - zmiana opowieści także o przyczynach II Wojny Światowej.
CZYTAJ: "Idę o zakład, że w ciągu 10 lat kwestia przyczyn II wojny będzie oświetlona na nowo"
Władimir Putin podaje tu zresztą przyjazną dłoń - na Westerplatte dowodził całkiem niedawno iż Traktat Wersalski był tak niesprawiedliwy iż zawierał w sobie ziarno konfliktu. Tak, Polska za jakiś czas będzie winna i temu.
Musimy sobie też jasno powiedzieć, że hucznie prowadzony dialog polsko-niemiecki jest całkowitym nieporozumieniem, jakąś hucpą. W rzeczywistości to działanie osłonowe dla reinterpretacji historii XX wieku. Buta z jaką niemieccy przedstawiciele dyskusji w TVP mówili iż oni mają mieć prawo do swojej wizji, jak bez żenady stwierdzali iż jeszcze nie dorośli do szacunku dla Armii Krajowej, jest tu jasną wskazówką. Podobnie jak mająca nam osłodzić kłamstwa emisja jakiegoś filmu dokumentalnego. To nie jest standard poważnej rozmowy, tak się okłamuje kraje słabe, kolonialne, z infantylnymi elitami.
I wreszcie, musimy sobie zdawać sprawę, że kiedy Niemcy, doskonale zorganizowani, z silnymi mediami publicznymi i poważnymi mediami prywatnymi, ze świadomą polityką państwową, przystępują do tej fundamentalnej rozgrywki historycznej, my w bardzo niewielkim stopniu możemy liczyć na nasze państwo. Mamy niepoważnego premiera, który chyba w ogóle nie rozumie o czym mówimy, mamy prezydenta, który milczy gdy powinien zabrać głos, a przemawiając w Auschwitz jak ognia unika słowa "Niemcy", mamy wreszcie świadomie osłabiane media publiczne i prywatne głównie w rękach niemieckich. Mamy także całe grono stypendystów, wychowanków i utrzymanków niemieckich fundacji, którzy uchodzą za ekspertów od dialogu między naszymi narodami, ale nie potrafią lub nie chcą obronić podstawowej polskiej prawdy.
Czego natomiast nie mamy? Nie mamy śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który, jestem pewien, dziś by nie potrafił milczeć. Nie mamy śp. prof. Janusza Kurtyki, który stojąc na czele Instytutu Pamięci Narodowej zadbałby o odpowiednią, profesjonalną i jednocześnie zdecydowaną, reakcję. Nie mamy dziesiątków ludzi, którzy budowaliby wspólnie presję na państwo polskie, jego instytucje i muzea, by odpowiedzieć. W takich momentach widać jakie straty ponieśliśmy w Smoleńsku, jak bardzo nieprzyjaciołom Polski i Polaków była ta tragedia po drodze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/160140-polacy-sa-przedstawieni-w-tym-filmie-zgodnie-z-kanonami-propagandy-nazistowskiej-jako-prymitywni-i-brudni-podludzie-pozbawieni-wyzszych-uczuc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.