Jedna przestroga i pięć powodów dla których władza traci poparcie. Weekendowa piątka Michała Karnowskiego

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Jerzy Wasiukiewicz
Rys. Jerzy Wasiukiewicz

Czy to już przełom? Czy potęga Platformy została złamana? Nie, jeszcze za wcześnie na tak jednoznaczną odpowiedź. Medialne, polityczne, biznesowe i manipulacyjne zasoby rządzącej nami partii władzy wciąż są ogromne. Co więcej, nie ma w tym obozie żadnych hamulców przed ich użyciem. Ludzie sprawujący urzędy w Polsce mają realne powody by bać się zmiany rządu. Wiedzą przecież co robili, jakie decyzje podejmowali i jakie tajne negocjacje toczyli, zdają sobie sprawę ile materiału obciążającego kryje się w rządowych archiwach. A wszyscy przecież na europejskie stanowiska się nie załapią, wszystkim Berlin i Moskwa nie zapewnią immunitetów przez sprawiedliwością krajową.

Prowokacja służb specjalnych, jakaś duża pułapka zastawiona na opozycję jest zatem całkiem prawdopodobna. Są tam ludzie mający w tym duże doświadczenie. Operacja "trotylowa", przeprowadzona w podobnym momencie kiedy PO traciła a PiS zyskiwał, powinna być dla opozycji przestrogą przed zbytnim optymizmem.

Jednak, po tych zastrzeżeniach, wypada stwierdzić, że przełom jest możliwy. Można bowiem wyodrębnić kilka czynników, które na niego pracują. Wskażę pięć moim zdaniem najważniejszych.

1. Wojna buldogów pod dywanem. Grupy biznesowo-lobbystyczne walczą właśnie o resztki majątku narodowego na którym można by jeszcze zarobić. Jak daleko to zaszło widać najlepiej na przykładzie Azotów gdzie ludzie bliscy władzy nie mają żadnych oporów przed grą z rosyjskim kapitałem, śmiertelnie niebezpiecznym dla naszej niezależności energetycznej. Wiedzą to doskonale, a jednak ryzykują. Dlaczego? Bo kasa przyciąga mocniej. Czują, że to ostatni moment, nie cofną się przed niczym. W mediach widzimy zapewne tylko daleki odblask tych wojen, a i tak mamy wrażenie, że walka tam idzie na noże. Tak pęka spoistość systemu.

2. Te wojny przekładają się na media. Przykładem może być pewien wydawca, który do tej pory z jednej strony był finansowany przez postkomunistyczny i rosyjski kapitał, a z drugiej pełnymi garściami brał pieniądze od rządowych spółek. I wszystko szło pięknie do momentu gdy interesu obu źródeł finansowania zaczęły się ścierać. Zmuszony został zapewne do zaatakowania jednego z ministrów ekipy Tuska, mógł być to odwet za inne uderzenie w Kwaśniewskiego. W efekcie jednak ów wydawca natychmiast stracił finansowe wsparcie władzy, a mówimy o milionach. Takie procesy można dziś dostrzec i w innych mediach co znacznie osłabia monopol medialny władzy.

3. Media niezależne, rosnące w siłę, też robią swoje. Są one bardzo różne, ale wszystkie poszerzają sferę wolności słowa. Rozszczelniają system w którym nieistotne informacje mogły być bezkarnie pompowane jakie rzekome skandale, a prawdziwe skandale przechodziły bez echa, gdzie władzy nikt nie patrzył na ręce, a opozycja była karcona za zorganizowanie manifestacji.

4. Nad wszystkim unosi się duch wielkiego bankructwa. Nikt nie wie jaki naprawdę jest stan finansów państwa, ale raczej nie ma sporu, że tragiczny. Dług na długu, marnotrawstwo ściga się o pierwszeństwo ze złodziejstwem. Dotyka to już zwykłych ludzi, w portfelach naprawdę chudo. A władza ma na to jedną receptę: każe się radować pod czekoladowym karakanem-mrówkojadem i mnoży obietnice które budzą już pusty śmiech. Jak na słynnym rysunku Andrzeja Krauzego: przychodzą dzieci do Tusk i pytają "gdzie nasze laptopy?".

To zderzenie osobistej sytuacji milionów Polaków, którzy może nie cierpią nędzy, ale żyje się im coraz ciężej z prymitywną propagandą sukcesu (TVN powtarza tu wszystkie błędy gierkowszczyzny), jest trudne do zniesienia. Ostatnio pojawił się nawet niezwykle bezczelny ton (choćby w wypowiedziach posłanki Joanny Fabisiak) zarzucający Polakom krótką pamięć i niewdzięczność. Bo przecież tyle zrobiono... Efektem jest odrzucenie tak oderwanej od życia władzy i jej mediów.

5. Apostazja narodowa i religijna establishmentu. Społeczni i medialni koalicjanci władzy porzucili już pozory walki o rzekomą lepszą polskość i strawniejszy dla nich Kościół. Na bohaterów narodowych i księży otwarcie leją kubły obrzydliwych perwersji wysnutych z ich wulgarnych snów. Nie dla wszystkich ma to znaczenie, ale dla wielu - tak. Fakt, że robią to ludzie, których Tusk finansuje rzeką pieniędzy z naszych podatków, że wspierają to usadowieni w mediach ludzie Bronisława Komorowskiego, niektórych jednak obudził. Sam znam kilka takich osób.

 

Każdy z Czytelników pewnie mógłby dodać inne czynniki. Ale wymieniając je pamiętajmy o tym co napisałem na początki - zasoby tej władzy są dalekie od wyczerpania.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych