Niepotrzebnie pan premier tak się cieszy, że właśnie przeszedł do historii. Już od dawna w niej solidnie siedzi

Premier Donald Tusk wychodzi z samolotu na wojskowym lotnisku Okęcie, 8 bm. po powrocie z Brukseli. Fot. PAP/Leszek Szymański
Premier Donald Tusk wychodzi z samolotu na wojskowym lotnisku Okęcie, 8 bm. po powrocie z Brukseli. Fot. PAP/Leszek Szymański

Pan premier ogłosił:

Załatwione!

Pan minister Sikorski dodał:

Historyczna chwila.

A potem znowu pan premier obwieścił:

Inni patrzyli na nas z respektem

I dodał:

Nie sądzę, żebym jeszcze kiedyś w przyszłości miał okazję coś tak wielkiego dla Polski zrobić.

Konstrukcja tego ostatniego zdania jest niesamowita. Oto pan premier uznaje, że zrobił "coś wielkiego" i bez zawstydzenia sam siebie wynosi na orbitę historyczną.

Ale co do dalszej części zdania, to zgadzam się z panem premierem, i to z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że żywoty jego propagandowych akcji są coraz krótsze, a pochwały muszą być coraz bardziej absurdalnie rozdęte. To zwiastuje, jak i wiele innych sygnałów, bliski koniec tej władzy. Po drugie zaś, wcześniejszy dorobek pana premiera sytuuje go już dzisiaj tak wysoko, że ciężko będzie go przebić największymi kolejnymi osiągnięciami.

Nikt nie dorówna temu co pan premier zrobił przed 10 kwietnia 2010 roku i potem, w okresie tej tragedii posmoleńskiej. Zdeptane w błocie ciała przedstawicieli polskiej elity narodowej, z prezydentem na czele, i oddanie śledztwa w ręce specjalistów z KGB to wyczyn naprawdę wyjątkowy. Przyszłe pokolenia będą o tym z pewnością pamiętać.

Także niemal pełna likwidacja przemysłu, w tym stoczni, i niezwykłe rozwinięcie przemysłu wysyłania młodzieży za granicę, to osiągnięcie historyczne, porównywalne tylko z czasami dla Polaków najgorszymi. Jest szansa, że i LOT ze swoją długą historią wkrótce zniknie. To będzie dopiero coś!

Tylko ograniczenie miejsca nie pozwala mi rozwinąć w tym miejscu całej listy sukcesów pana premiera. Od oddania Śląska w ręce ludzi, którzy szydzą z jego polskości, przez plany likwidacji nauczania historii ojczystej w szkołach, oferowanie Niemcom by sobie tam wzięli z polskiej suwerenności ile im trzeba, po zadłużenie kraju o którym - możemy być pewni - jeszcze nasze wnuki będą pamiętać. I spłacać.

Także niepotrzebnie pan premier tak się cieszy, że właśnie przeszedł do historii. Już od dawna w niej solidnie siedzi. I to za sprawy dużo poważniejsze niż negocjacje unijne, których sztuczna dramaturgia jest już trudna do zniesienia.

PS. A tak przy okazji - po co jeszcze władzy media i eksperci? To niepojęte jak bezkrytycznie sprzedawana jest rządowa narracja o sukcesie. Wszelkie wątpliwości ucinają i wyszydzają. Nikt nie pyta o szczegóły, o rolnictwo, o kryteria wydawania pieniędzy. Nikt. Cieszcie się i basta. Ale zapewniam, że tak wPolityce.pl jak i w tygodniku "w Sieci" rozbierzemy to na części pierwsze, krok po kroku, i napiszemy jak jest naprawdę.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.