A więc to "nasza wina", że Niemcy w czasie wojny wznieśli się na niewyobrażalny przez wieki poziom barbarzyństwa i zezwierzęcenia?

Tablica na jednej z warszawskich kamienic. Fot. Polityce.pl
Tablica na jednej z warszawskich kamienic. Fot. Polityce.pl

"Gazeta Wyborcza" nigdy nas specjalnie nie lubiła. Ale to co dzieje się w ostatnich dniach to już wściekła nagonka. Uruchomiono język nienawiści i pogardy. Mnożą się zwykłe obelgi, potwarze, kłamstwa. Można odnieść wrażenie, że oto jakaś potęga medialna wyrosła. Owszem, wyniki portalu wPolityce.pl oraz portali wNas.pl i wGospodarce.pl rosną. Powstał dwutygodnik papierowy "wSieci". W sumie to media liczące się, silne, stabilne i niemożliwe do kupienia przez jakiegoś przedsiębiorcę prowadzącego na innym polu interesy z państwem. Ale przecież są i inne media niezależne: "Uważam Rze", "Gazeta Polska" z "Codzienną" i "Niezależną", Radiownet. A jednak - uderzają ostatnio tylko w nas. Dlaczego?

Dochodzę do wniosku, że chodzi o uwagę jaką poświęcamy filmowi "Pokłosie". Spokojnie, krok po kroku wykazujemy wielkie kłamstwo jakie stoi za tym przedsięwzięciem. Wskazujemy na kompromitujące wpadki twórców i aktorów. Nawołujemy do pamiętania o kontekście wydarzeń - wypędzeniu polskiej inteligencji, starostów, policjantów, wreszcie o pierwszej okupacji sowieckiej, która konflikty narodowościowe zaogniła, dołożyła nowe żale. Opisujemy też spektakularną klapę jaką zrobił film Pasikowskiego, tak artystyczną, jak frekwencyjną.

To się nie może podobać. Wszystko wskazuje bowiem, że i ta próba przypisania Polakom win niemieckich wobec Żydów, dopisania Polaków do listy narodów zbrodniczych, uczynienia z ofiar barbarzyństwa sprawców, nie uda się. W każdym razie w kraju. Na Zachodzie przecież wszystko dawno widzą dokładnie tak jak chce "Wyborcza". Teraz celem jest by i Polacy przyjęli zakłamaną wersję historii.

O co tu chodzi podpowiada zamieszczony w weekendowej "GW" wywiad z Robertem Rogalskim, aktorem, odtwórcą roli Malinowskiego w "Pokłosiu" zatytułowany "Bo to nasza wina". Mamy rozumieć, że Niemcy najechali na Polskę, barbarzyńsko zaczęli mordować Żydów, ale wina jest nasza, Polaków? Tak, tak dokładnie twierdzi pan Rogalski.

W swojej opowieści, zresztą poruszającej, opowiada jednak nie o żadnej polskiej winie, ale o niemieckim zwyrodnieniu. Czytamy wspomnienie z Siedlec, z czasu gdy Niemcy likwidowali getto:

Byłem, proszę pana, pomocnikiem murarza, pracowałem na lampie kolejowej, kiedy ich prowadzili przez miasto. Stały wagony, wysypane wapnem niegaszonym, załadowano ich, biednych, zwyczajnych ludzi, ohyda. (...) Pojechali do Treblinki.

Dalej spotkany na rampie, pozostawiony przez Niemców do sprzątania po tym ohydnym wstępie do masakry, kolega Rogalskiego, Szymek Różowykwiat, opowiada mu:

No więc wpadli do nich nocą, byli już spakowani. Pan Różowykwiat coś powiedział, to go zastrzelili. Potem Heńka, Szymkowego brata. Potem mamę Szymka. A najmłodszego brata esesman  chwycił za nóżkę, rozkręcił i głową o ścianę. Zabił.

Wstrząsające. Ale kto to zrobił? Łotysze na żołdzie niemieckim. Jaka w tym Polaków wina? Bo nie pomogli. Zapewne, mogliśmy zrobić więcej. Ale kto zrobił więcej? Co działo się we Francji, gdzie nie było kary śmierci za pomoc Żydom? Poczytajcie jak państwo francuskie samo rejestrowało Żydów i słało pociągi do Treblinki. Państwo polskie, w żadnej formie, nigdy się czymś takim nie zhańbiło.

W całym tekście ani razu nie pada w kontekście sprawstwa zbrodni słowo "Niemcy". Nie ma, nie istnieje. Ci oprawcy, którzy to zorganizowali, nie mieli narodowości. Mają ją natomiast Polacy. Coś niepojętego! Ba,  to "nasza wina", że Niemcy wznieśli się na niewyobrażalny przez wieki poziom barbarzyństwa i zezwierzęcenia!

Gdyby naszym dziadkom powiedzieć, że kilkadziesiąt zaledwie lat po wojnie to Polakom przypisze się winę za Holocaust, nie uwierzyliby. A jednak, to się dzieje na naszych oczach.

Hojnie za odnarodowienie nazizmu, za przerobienie go z ich własnego dzieła na jakieś "europejskie doświadczenie" płacą szczodrze Niemcy poprzez rozmaite fundacje. Dorzucają się do fałszowania historii i Rosjanie, łożący hojnie na produkcję "Pokłosia". Jednocześnie próbuje się pacyfikować wszystkich, którzy nie chcą dać zgody na fałszowanie historii. Ale choćby wymyślili sto kolejnych wyzwisk, milczeć nie możemy. Nie mamy prawa ze względu na szacunek do ofiar. Zakłamywanie z takich czy innych powodów prawdy o ich śmierci, uczynienie z nich przedmiotu ohydnego handlu pamięcią, byłoby niegodne.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych