Polityk zmuszony sięgać po zapewnienia, że tym razem wykona co obiecuje, jest bliższy upadkowi niż się wydaje

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

- To było skrzyżowanie księgowego Gomułki z obiecującym wszystko Gierkiem - skomentował wystąpienie Donalda Tuska jeden ze znajomych, dobrze pamiętający obie epoki. Moje skojarzenie było inne: przypomniały mi się rozmowy "Podsłuchane pod drzwiami" - satyryczna rubryka Łukasza Warzechy w "Uważam Rze", gdzie opisuje jak mogą wyglądać pijarowskie pogwarki w Kancelarii Premiera. Najnowsze expose napisano, można przypuszczać, stawiając proste pytania - co możemy jeszcze bezkarnie obiecać? Odpowiedź brzmiała zapewne - wszystko, nikt nas przecież nie rozliczy.

No bo kto zapyta premiera z Platformy obiecującego roczne urlopy macierzyńskie w ramach dzietnościowej rewolucji dlaczego właśnie obciął radykalnie i tak liche ulgi na dzieci?

Kto szefa rządu deklarującego "całkowite rozwiązanie kwestii dostępu do żłobków i przedszkoli" w roku 2015 dociśnie pytanie o kilkudziesięcioprocentowy wzrost opłat w przedszkolach - w roku dopiero co zaczętym?

Kto Donalda Tuska planującego nowe obwodnice przyciśnie o katastrofalny stopień wykonania planów sprzed lat pięciu?

Kto liderowi PO kreślącemu wizję rozwoju przemysłu zbrojeniowego, że za jego rządów zlikwidowano niemal marynarkę wojenną, a stocznie zlikwidowano całkowicie?

Któż znajdzie czas by nowe literackie cudeńko cyfryzacyjne ministra Boniego skonfrontować ze stanem realizacji równie pięknie napisanej księgi sprzed lat kilku pt. "Polska 2030"?

Na pewno nikt w największych mediach. Rządzenie bez pamięci słów wcześniej wypowiedzianych to marzenie każdego polityka, w zdrowej demokracji trudne do spełnienia. Ale w naszej demokracji, przy takich mediach jakie mamy, Tusk jest bliski tego stanu. Może rzucić dowolną obietnicę, każda zostanie potraktowana w TV tak samo poważnie.

W tym kontekście było to przemówienie niezwykle smutne. Donald Tusk zdaje się wierzyć w siłę swojego PR i nadal uważa, że niczego robić nie trzeba, bo liczy się tylko wygląd, bieganie i wrażenie. Wierzy, że jego teza iż polityki państwowej nie ma, bo sprawy toczą się same, jest aktualna. Sądzę, że się myli. Tąpnięcie sondażowe PO ostatnich tygodni to wynik utraty wiary Polaków w skuteczność premiera. Tego zaś nie odzyskuje się obietnicami.

Jedno przynajmniej powiedział uczciwie, dobitnie: to co obiecujemy, postaramy się wykonać.

Zabrzmiało to jak deklaracja, że tym razem mówi na serio. Polityk zmuszony sięgać po takie zapewnienia jest bliższy upadkowi niż komukolwiek się wydaje.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych