No nie opłaca się, proszę państwa, nie opłaca się ta Polska. Dziwne było nasze państwo dotychczas, chore. A schorzenie ciągnie się od samego początku, od zarania nowoczesności, od roku 1918. Źle liczono i nie potrafiono zarządzać, liczyć, kalkulować. Nie wiedziano na czym polega postęp, rozwój i europejskość. Błąd szedł za pomyłką, katastrofa goniła tragedię. Dopiero obecny rząd, który przejdzie do historii, przywraca właściwe rzeczy proporcje. I tak:
1. Z niezrozumiałych powodów sądzono przez lata, że nauczanie języka polskiego i historii, poważne, solidne i obszerne, to coś ważnego. Sądzono tak jeszcze w czasach gdy szkoły kończył historyk Donald Tusk. Dziś jednak, dzięki pani Katarzynie Hall i jej następczyni pani Krystynie Szumilas, za zgodą i z poparciem władz najjaśniejszej, nauczanie owo się likwiduje. Ach, jakie oszczędności! Racjonalizujemy państwo skutecznie.
2. Jakimś szaleństwem było utrzymywanie marynarki wojennej w II Rzeczpospolitej, budowa Gdyni, potem przemysłu stoczniowego. Polska duma, nasza ambicja była przez lata błędnie kierowana ku morzu. Na szczęście rząd pana Tuska absurd ten wykrył i zlikwidował. Nie będzie polskiej marynarki wojennej, nie ma polskiego przemysłu stoczniowego, a może i porty da się zlikwidować. A bo to niemieckie złe? Nie można skorzystać?
3. Chyba nienormalni byli ci nasi przodkowie, którzy polskim bohaterom stawiali pomniki, a niszczyli pamiątki obcych okupacji. No i w efekcie zaroiło się od znaków pamięci w naszych miastach. Ale już dość! Od teraz budujemy tylko wesołe i kolorowe fontanny, jak ta w Warszawie za grube miliony złotych, konserwujemy pomniki okupantów, stawiamy im nowe, jak ten w Ossowie. A gdy komuś przyjdą do głowy głupie pomysły stawiania nowych, np. ofiarom smoleńskiej tragedii, wysyłamy straż miejską.
4. Trudno dziś pojąć determinację poprzednich pokoleń w dążeniu do samodzielności i suwerenności. Jeszcze całkiem niedawno budował na tym swój program prezydent Lech Kaczyński, ale poleciał nieopatrznie samolotem do Rosji, wraz z dużą częścią elity państwowej, i już niczego nie buduje. Tymczasem można przecież pojechać do Berlina i tam złożyć atrybuty suwerenności. Ach, jakie oklaski się dostaje, jak salony się cieszą, jak tanio to wychodzi. Tak, proste rozwiązania najtrudniej dostrzec, ale rząd obecny, wzrok ma sokoli.
5. Skąd się brał szacunek Polaków do Kościoła, który w czasach bez państwa był ostoją polskości? Trudno dostrzec, ale zbyt kosztowne to było. Jakieś niedzisiejsze. Tyle tysięcy księży... A przecież można pieniądze te wydać na lepsze cele, np. na Owsiaka, który tyle publicznego grosza potrzebuje by potem zebrać mniej więcej tyle samo ile na niego wydano. No więc trzeba uderzyć w Kościół finansowo, a to co się zarobi, oddać Owsiakowi i "Krytyce Politycznej", która hojnie finansowana przez państwo ciąg dalszy rewolucji przygotuje sama. Nie ma to jak oszczędności!
Itp, itd. Lista jest oczywiście niekompletna i nie zamknięta. Gdy ma się zdolną ekipę, a pan premier ma, żaden pomysł nie jest poza zasięgiem wyobraźni. Wszystko da się zrobić by państwo polskie było jeszcze tańsze. A może i w ogóle przestało kosztować?
Na zdjęciu: Ilustrowany Kurier Codzienny, 1933 rok
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/127721-weekendowa-piatka-michala-karnowskiego-tak-wladza-w-postepowym-marszu-zrywa-z-przesadami-przodkow-naszych