Powiem szczerze - wątpię by te wybory były w stanie zmienić premiera. Jakby nie liczyć, poza jakimś cudem, Donald Tusk pozostanie szefem rządu. Pewnie słabszym, pewnie nie dotrwa do końca kadencji, ale jednak. Nadal więc pozór będzie przedkładany nad działanie, propaganda nad informację, poniżanie Polaków nad ich łączenie, Kuba Wojewódzki z flagami narodowymi w psich kupach nad elementarny szacunek dla Kościoła i polskości. Dobre imię kanclerz Merkel będzie świętością, a prawda o śmierci polskiego prezydenta i 95 przedstawicieli narodowej elity w smoleńskim błocie będzie marginalną sprawą szaleńców.
A jednak, to bardzo ważne wybory. Rozstrzygnie się w nich czy nasz kraj nadal będzie osuwać w się w rosyjsko-białoruskie rejony cywilizacyjne czy też pozostanie w strefie Zachodu, gdzie spór, prawo głosu dla wszystkich, realna debata są wartościami przynajmniej otwarcie nie negowanymi. Jedno chcę tu doprecyzować: wybór wschodni wcale nie oznacza burych kolorów. Nie. Nigdzie przywódcy nie wyglądają tak błękitnie jak w Rosji, nigdzie telewizja państwowa nie daje takiej rozrywki jak tam i na Białorusi. Rzecz jednak nie w barwach, ale w pytaniu czy inni mają prawo głosu. W Polsce tego prawa coraz mniej.
Silna opozycja to ważny wyznacznik jakości demokracji. W naszym kraju dążenia do jej zniszczenia, anihilacji są formułowane już otwarcie. Ktoś otwarcie związany z opozycją, jeśli nie jest postkomunistą, nie ma wielkich szans na dobrą pracę, żadnych na awans, a często żyje w strachu przed represjami. Po łódzkiej tragedii w tle takiego zaangażowania jest także śmierć.
Kolejne, ostatnie już, niezależne od rządu media są pacyfikowane albo stają na krawędzi przejęcia. I nic, żaden sukces ekonomiczny, żadne supersprawne zarządzanie nie jest gwarancją. Optymistyczne jest to, że powstaje w to miejsce sieć obywatelskich organizacji i portali, które, choć dyskryminowane na przykład w dostępie do ryku reklamowego, pozwalają się ludziom niezależnym i niepokornym komunikować. Akceptacja tej sytuacji na stałe oznacza jednak zgodę na wypchnięcie połowy narodu z przestrzeni publicznej i z dostępu do instytucji finansowanych wszak przez wszystkich podatników.
Wbrew wszystkiemu, zwłaszcza frontowi medialnemu o którym nie chce się już nawet pisać, bo wstyd iż człowiek nazywa się dziennikarzem, mamy jeszcze realny wybór. Jeszcze. Jeśli jednak pozwolimy by ludzie dążący do unicestwienia demokracji, niezależnie od tego ile słów na jej cześć wyrzucają z siebie, jak się chwalą w życiorysach zasługami, zwyciężyli, to kolejnej szansy nie będzie. Już w całym kraju wyborcy masowo zaczną stawiać dwa krzyżyki. I tak się złoży, że będą to wyborcy niezadowoleni z władzy. Ale nikt o tym się nie dowie - media sprzęgnięte z władzą będą zajęte ściganiem ostatnich nie nawróconych opozycjonistów. Nie po to jednak by pozbawić ich wolności. Nie. Wystarczy, że pozbawią ich godności, wyszydzą, pozbawią pracy. Wątpliwa to jednak pociecha.
Pozwolimy na to?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/119921-michal-karnowski-stawka-tych-wyborow-to-wolnosc-albo-dalsze-osuwanie-sie-w-rejony-bialoruskie-albo-demokracja