Hipokryzja przedstawicieli rządzącej Platformy sięga zenitu. Zaplanowane wydatki na MON nie są realizowane

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Michał Walczak
Fot. PAP/Michał Walczak

W ostatni poniedziałek prezydent Bronisław Komorowski w obecności szefa MON Tomasza Siemoniaka i ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, otworzył 21. Salon Przemysłu Obronnego (MSPO)w Kielcach.

Wygłaszając inauguracyjne przemówienie Komorowski stwierdził między innymi, „że skutecznie jako państwo, jako salon przemysłu obronnego, walczymy ze zjawiskami kryzysowymi w gospodarce”.

Mówił także, „że każdy kryzys jest źródłem wątpliwości, mniejszych możliwości finansowych ale jest także wielkim wyzwaniem dla szukania optymalnych rozwiązań, najtańszych ale też najskuteczniejszych systemów obrony”.

Z kolei minister Siemoniak zadeklarował, „że jego resort widzi w polskim przemyśle bardzo istotny obszar, który tworzy nowe miejsca pracy i innowacje oraz zapewnia dopływ podatków do budżetu państwa”. Szef resortu obrony zapewniał, „że będzie starał się tak działać, aby pieniądze wydawane na obronność, tworzyły jak najwięcej wartości w Polsce”.

Z kolei rozradowany minister Sikorski stwierdził, „serce rośnie, że z każdym rokiem targi są większe, z każdym rokiem poważniejsze i jak rozumiem z każdym rokiem większa ilość transakcji”.

Cytuję te wypowiedzi prezydenta Komorowskiego i dwóch ministrów rządu Donalda Tuska w świetle podjętej przed dwoma tygodniami nowelizacji ustawy budżetowej na 2013 rok.

Rezultatem tej nowelizacji jest cięcie wydatków na obronność w wysokości blisko 3,2 mld zł, a w tzw. ustawie okołobudżetowej nowelizuje się tę o finansowaniu sił zbrojnych RP, w której zawieszono wskaźnik nakładów na wojsko wynoszący 1,95% PKB z roku poprzedzającego rok budżetowy.

Wprawdzie prezydent Komorowski podczas niedawnych obchodów Święta Wojska Polskiego, stwierdził że ubolewa iż cięcia w wydatkach na armię, mają sięgnąć w nowelizacji budżetu aż 3,2 mld zł, ale jeżeli będą one jednorazowe to nie ma katastrofy.

Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że wydatki MON w 2013 roku zostały zaplanowane w wysokości ponad 31 mld zł, ale wydatki na nowe uzbrojenie to kwota około 10 mld zł i wspomniane cięcia w zasadzie w całości będą dotyczyły tych właśnie wydatków.

Co więcej - mówiąc najoględniej prezydent mimo, że powinien się kwestią finansowania Sił Zbrojnych wyjątkowo interesować, nie ma pojęcia co się z tym finansowaniem w ostatnich paru latach dzieje albo też świadomie wprowadza w błąd opinię publiczną.

Pierwsza poważna redukcja wydatków na wojsko została dokonana w 2008 roku i wyniosła aż 5 mld zł. Protestował wtedy bardzo mocno ś.p. prezydent Lech Kaczyński, ale rząd Tuska nigdy protestami poprzedniego prezydenta się niestety nie przejmował.

W następnych latach było trochę lepiej, ale w żadnym roku zaplanowane wydatki w ustawowej wysokości nie były niestety realizowane. Na przykład w 2012 roku, który przecież gospodarczo nie był taki zły, nie wydano na wojsko kwoty blisko 1,5 mld zł.

Pytany przeze mnie na komisji finansów publicznych wiceminister z MON o przyczyny tego stanu rzeczy, mówił o nierozstrzygniętych przetargach, ale skądinąd wiadomo, że redukcji dokonał minister Rostowski, chcąc pochwalić się przed rynkami finansowymi niższym deficytem budżetowym, niż ten zaplanowany.

W czasie więc blisko 6 letnich rządów Donalda Tuska, na finansowanie armii przeznaczono o ponad 10 mld zł mniej niż wynikało to z ustawy o finansowaniu sił zbrojnych i te cięcia wydatków w dużej mierze pochodziły z części przeznaczonej na modernizację armii.

Sumarycznie wynoszące ponad 10 mld zł cięcia wydatków, oznaczają taką sytuację jakby w ciągu 6 ostatnich lat w jednym roku na modernizację armii nie wydano ani złotówki i szkoda, że prezydent Komorowski o tym nie wie albo tylko udaje, że nie wie.

W świetle tych danych finansowych pochodzących ze sprawozdań z wykonania budżetów MON z ostatnich 5 lat i nowelizacji tegorocznego budżetu, słowa wypowiedziane w poniedziałek na otwarciu MSPO w Kielcach przez prezydenta Komorowskiego i ministrów Siemoniaka i Sikorskiego, to po prostu szczyt hipokryzji.

W tej sytuacji przedstawiciele przedsiębiorstw polskiego przemysłu zbrojeniowego jak i dowódcy wojskowi, musieli się chyba mocno powstrzymywać, żeby nie wygwizdać tych hipokrytów, jak to zrobili rolnicy po mszy na Jasnej Górze w czasie wystąpienia ministra rolnictwa Stanisława Kalemby, który z kolei przekonywał ich o dobrodziejstwach rządu Tuska dla wsi i rolnictwa.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych