Sytuację w zarządzie Kolei Śląskich na dzisiaj można opisać tak: prezesem został facet od śmieci, który od roku bez był bez pracy, oprócz niego spółką kieruje kobieta z apteki i druga pani, która nigdy nie była w zarządzie jakiejkolwiek firmy.
Natomiast w radzie nadzorczej spółki jest dwóch biegłych księgowych i panią od rozwodów...O ogólnopolskiej kompromitacji pt. Koleje Śląskie dziennikarze donoszą już od prawie roku, i nic na to nie wskazuje, żeby serial dziwnych zdarzeń się skończył. Za doprowadzenie do paraliżu komunikacyjnego ze stanowiskiem marszałka województwa śląskiego w styczniu pożegnał się Adam Matusiewicz, prominentny polityk Platformy Obywatelskiej, który kilka tygodni temu został usunięty z szeregów „partii miłości”.
Matusiewicz, który zapewne chciał spełnić marzenie większości chłopców, aby zostać kolejarzem, wyleciał, bo prezesem Kolei Śląskich uczynił swego znajomego – Marka Woracha. Tenże pociągami może i jeździł, ale jako pasażer. Człowiek z psychicznymi problemami uwiódł marszałka wizją kolei, ale „zapomniał” wyznać swoje grzeszki. Otóż Worach nie powiedział w momencie powoływania na stanowisko prezesa Kolei Śląskich, że ma sprawę karną, w której jest oskarżony o działanie na szkodę Kopex Leasing Service. Firma tą kierował w latach 2001-2002. Zresztą został już za to skazany.
Koleje Śląskie należą do samorządu woj. śląskiego. W grudniu ubiegłego roku przewoźnik przejął obsługę całości regionalnych kolejowych przewozów pasażerskich, co wywołało chaos na torach i zakończyło się dymisją zarządu spółki oraz marszałka województwa. Po tych problemach spółka najpierw unormowała kursowanie pociągów, a następnie, wobec szybkiego narastania strat, w kolejnych miesiącach zaczęła wprowadzać program naprawczy. Matusiewicz zaś przekonał się, iż klucz towarzyski w obsadzie stanowisk nie zawsze się sprawdza. Teraz wszystko na to wskazuje, że o Kolejach Śląskich usłyszymy jeszcze nie raz i nie dwa. I to nie tylko z racji postępowania CBA. Oficerowie tej służby od miesięcy wnikliwie analizują umowy kolejowej spółki (a przy okazji także Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów SA) i… szukają milionów, które z firmy wyparowały.
Rada Nadzorcza KS rozwiązała właśnie kolejną zagadkę pt. konkurs na prezesa zarządu spółki. Poprzedni unieważniono, bo jego zwycięzca z branży kolejowej miał legitymację niewłaściwej partii. Jak tłumaczył marszałek województwa Mirosław Sekuła:
Konkurs na prezesa Kolei Śląskich został przeprowadzony i rada nadzorcza wskazała kandydata na prezesa. Niestety jej członkowie nie porozumieli się z kandydatem co do sposobu i warunków jego zatrudnienia. Umowy nie zawarto. Konkurs został unieważniony, rozpisano nowy.
Nowy konkurs wygrał Piotr Bramorski, który w latach 2008-2012 kierował m.in. Bytomskim Przedsiębiorstwem Komunalnym, spółką komunalną Bytomia. Pokonał 11 konkurentów. Nowy prezes zasłynął tym, że pracował w wielu firmach. Z wykształcenia jest ekonomistą, specjalistą w zakresie zarządzania przedsiębiorstwami oraz ich finansami. Ostatnio prowadził własną działalność gospodarczą.
Dzisiaj sytuację w zarządzie Kolei Śląskich na dzisiaj można opisać tak: jest facet od śmieci, który od roku bez był bez pracy, oprócz niego spółką kieruje kobieta z apteki i druga pani, która nigdy nie była w zarządzie jakiejkolwiek firmy. Natomiast w radzie nadzorczej spółki jest dwóch biegłych księgowych i pani od rozwodów...
Rozszyfrujmy tę zagadkę personalną. „Kobietą z apteki” pracownicy Kolei Śląskich nazywają wiceprezes Renatę Szczygieł, ekonomistkę, która pracowała w spółkach Itero Katowice i Itero-Silfarm - jako główna księgowa i dyrektor ds. controllingu, a w latach 2006-2008 na stanowisku członka zarządu. W 2011-2013 była główną księgową i pełnomocnikiem zarządu spółki Bauer Solar Productions.
„Druga pani” - to Renata Rogowska, była szefowa śląskiego zakładu Przewozów Regionalnych. - Na pewno ją państwo znają. Przez długi czas była dyrektorem tutejszego zakładu Przewozów Regionalnych – tak Adam Matusiewicz opisywał nową wiceprezes na konferencji po odwołaniu M. Woracha. W radzie nadzorczej śląskiej spółki są faktycznie dwaj biegli rewidenci – to Przewodnicząca Rady Nadzorczej Ewa Chorowska-Kasperlik oraz członek rady – Adam Stach, działacz PSL oraz były wicemarszałek województwa.
„Pani od rozwodów” to wiceprzewodnicząca rady nadzorczej Kolei Śląskich, adwokat Stanisława Janota z Zabrza.
Ostatnio portal bytomski.pl pisał, że prezes Bramorski poszedł na zwolnienie lekarskie dwa tygodnie po tym, jak nowym prezydentem został Damian Bartyla, który zastąpił odwołanego w referendum Piotra Koja (PO). Później przez niespełna rok korzystał ze zwolnienia na opiekę nad chorym dzieckiem oraz urlopu wychowawczego i wypoczynkowego. W tym czasie nie można mu było wręczyć wypowiedzenia i pobierał pensję lub zasiłek chorobowy.
Portal bytomski.pl donosił:
W BPK były prezes nadal formalnie był zatrudniony do 31 sierpnia bieżącego roku. Nie można go było zwolnić, gdyż wciąż przebywał na zwolnieniach lekarskich z przerwą na urlop wypoczynkowy. Z tego tytułu pobierał swoją pensję bądź zasiłek chorobowy, które do małych nie należały. Od rzecznika BPK dowiedzieliśmy się, że pensja (będąca podstawą naliczenia zasiłku chorobowego), którą pobierał prezes, wynosiła 5,5 krotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. I tak przez niemal rok. W tym czasie prezes nie przepracował ani jednego dnia! Warto jeszcze dodać, że czwartym kwartale 2012 roku przeciętne miesięczne wynagrodzeni w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 3875,35 zł brutto.
Czy można postawić tezę, że nową posadę Bramorski zawdzięcza m.in. Piotrowi Kojowi, który jest doradcą obecnego marszałka województwa? Mogło tak być. Obaj dobrze się znają. Bramorski był pełnomocnikiem prezydenta Koja ds. realizacji jednego z projektów. Z kolei Koj jest doradcą marszałka Mirosława Sekuły (także PO). Pomaga w przygotowaniach obchodów Roku Augusta Hlonda. Nowy szef KŚ ma naprawić sytuację w spółce, świadczącej usługi kolejowe w regionie. Czy da radę? Złośliwie można powiedzieć, że skoro mógł Worach…
----------------------------------------------------------------
Kup książkę wSklepiku.pl!
"Kolej w prowincjach poznańskiej i śląskiej – mechanizmy powstawania i funkcjonowania do 1914"
Książka "Kolej w prowincjach poznańskiej i śląskiej – mechanizmy powstawania i funkcjonowania do 1914 roku" ukazuje nieznane dotąd problemy administracyjne, zjawiska społeczne oraz architektoniczno-inżynieryjne wpływające na funkcjonowanie kolei w okresie jej najintensywniejszego rozwoju, przypadającego na XIX wiek.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/168756-koleje-slaskie-kolejami-kompromitacji-spolka-kieruje-facet-od-smieci-kobieta-z-apteki-i-druga-pani-bez-doswiadczenia