Inżynier dusz. Prof. Jan Kantyka, ideolog komunizmu, dziś ostrzega przed powrotem systemów totalitarnych

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Dziennik Zachodni nr 171 z 21-22.07.1984 r.
Dziennik Zachodni nr 171 z 21-22.07.1984 r.

Właściwie nikogo już nie dziwi, że ideolog który większość swojego naukowego żywota poświęcił wspieraniu i obronie komunizmu, dziś ostrzega przed powrotem systemów totalitarnych i nadal uczy studentów dziennikarstwa. To jakiś ponury żart.

Jan Kantyka w czasach PRL był długoletnim członkiem Komitetu Redakcyjnego kwartalnika KC PZPR „Z Pola Walki”, w którym publikowano artykuły na temat historii polskiego i międzynarodowego ruchu robotniczego i komunistycznego. Gładko przechodził przez zawirowania w nauce i polityce.

Obecnie jest pracownikiem Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego [http://www.dziennikarstwo.us.edu.pl/Kantyka.html]. Uczy studentów.

Oto poglądy prof. Jana Kantyki z lat 80. XX wieku, ówczesnego Dziekana Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego – artykuł „Obiektywne spojrzenie na przebytą drogę” (Dziennik Zachodni nr 171, wydanie weekendowe z 21-22 lipca 1984 r.).

To hołd Kantyki złożony partyjnej nomenklaturze i aparatowi PZPR z okazji 40. rocznicy Manifestu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, czyli Święta 22 lipca. Profesor Kantyka trzy i pół roku po wprowadzeniu stanu wojennego wyznawał:

Przede wszystkim mamy państwo jednonarodowe, w granicach etnicznych, jest to związane z powrotem na ziemie piastowskie, które potrafiliśmy zasiedlić, zagospodarować, stworzyć jednolity narodowy organizm. [...]Trzeba także pamiętać o jeszcze jednym, iż znajdujemy się stale w trakcie rewolucji socjalistycznej. Niektóre sprawy rozwiązano jak powiedzieliśmy w zakresie oświaty i zmiany struktury gospodarczej. [...] Uwidoczniło się to szczególnie w okresie tzw. Kryzysów, kiedy nie zawsze dominowały argumenty, a bardzo często emocje.

Czyli ofiary czerwca '56, Grudnia'70 czy zastrzeleni górnicy kopalni Wujek w 1981 roku były jedynie efektem „emocji”... Dalej jest coraz ciekawiej, bo Kantyka pisze niemalże na kolanach:

Trwa rewolucja, mamy nową klasę robotniczą, ona w kraju dominuje i od niej wiele zależy, lecz powinniśmy zdawać sobie sprawę, iż zdecydowana jej większość ma rodowód jednopokoleniowy z wyjątkiem naszego regionu i paru innych ośrodków. Do przemysłu przyszli ludzie z różnymi nawykami, a więc i tutaj występują pewne bariery, A inteligencja? Także jest prawie zupełnie nowa.[...] W tej wypowiedzi nie może zabraknąć osobistej refleksji. Przez prawie całe dorosłe życie uczestniczyłem w życiu społeczno-politycznym, stąd też każde święto lipcowe sumujące dorobek kraju stanowiło okazję sumowania moich osobistych osiągnięć. Jeżeli je mam, to związane są z Polską Ludową.


Rewizja poglądów ideologa

Prof. dr hab. Jan Kantyka jest recenzentem książki „Człowiek wobec totalitaryzmów” pod red. Alicji Bartuś, wydanej ostatnio przez Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu.  Na ostatniej stronie okładki zamieszczono bardzo ciekawy fragment z recenzji prof. Kantyki, w którym nawołuje on do przeciwstawiania się totalitaryzmowi. To bardzo zabawne, biorąc pod uwagę, że Jan Kantyka obok prof. Henryka Rechowicza był jednym z głównych ideologów marksistowsko-leninowskiej wizji świata na Uniwersytecie Śląskim.

O zbrodniach ludobójstwa nie wolno zapominać, należy o nich mówić i je dokumentować, by z lekcji historii młode pokolenie wyciągało właściwe wnioski. Z uznaniem trzeba przyjąć prace zamieszczone w tej publikacji, które mówią o takich wydarzeniach w XX w. […] Trzeba nieustannie mobilizować społeczeństwa i polityków do skutecznego przeciwstawiania się ideologii, które zrodziły systemy totalitarne.

Właściwie nikogo już nie dziwi, że ideolog który większość swojego naukowego żywota poświęcił wspieraniu i obronie komunizmu, dziś ostrzega przed powrotem systemów totalitarnych, to jakiś ponury żart.

Nie udało mi się niestety dotrzeć do bestsellera, którego redaktorem jest Jan Kantyka -  panegiryka na cześć UB i SB: „W pierwszym szeregu. 30 lat organów bezpieczeństwa i porządku w województwie katowickim”, red. Jan Kantyka, Katowice 1974. Ciekawe, czy wśród autorów są esbecy – absolwenci Wydziału Nauk Społecznych...

Nie chciałem czytać agitki, wychwalającej UB, zatytułowanej „Na tropie „Bartka”, „Mściciela” i „Zemsty - z dziejów walki o utrwalenie władzy ludowej” wyd. w Katowicach w 1984 r. Opracowanie J. Kantyki zostało oparte głównie na materiałach znajdujących się w posiadaniu Służby Bezpieczeństwa, jednostronnych i demonizujących działania „band”. To dyskwalifikuje autora jako naukowca, który w ten sposób został propagandystą.

„Żołnierze wyklęci” to zbrodniarze

Historyk Jan Kantyka w książce z 1984 roku pisze o zbrodniach, jakich partyzanci dopuszczali się na przedstawicielach władzy ludowej. Kantyka przedstawiał esbecką wersje wydarzeń. IPN prowadzi śledztwo w sprawie zbrodni popełnionej na Henryku Flame „Bartku” oraz żołnierzach jego oddziału. Do dzisiaj nie wiadomo, gdzie są pochowani.

W wyznaczonych miejscach i o ustalonej godzinie pojawiły się wojskowe samochody, które zabrały uzbrojonych „leśnych chłopców” i udały się na zachód. Podróż była krótka i bez przygód. Ku całkowitemu zaskoczeniu poszczególne grupy „wylądowały” w wyznaczonych miejscach, gdzie bez walki rozbrojono wszystkich. W ostatniej chwili zorientował się w sytuacji „Bartek” i zdołał zbiec. Mimo to akcję należy uznać za udaną, gdyż bez strat w ręce władz dostało się ok. 200 dobrze uzbrojonych członków groźnych band. Wszyscy stanęli przed sądem, otrzymali wyroki skracane przez kolejne amnestie.

W rzeczywistości nikt z aresztowanych nie stanął przed sądem: wszyscy zostali zamordowani. Flame, który nie jechał żadnym z transportów, do amnestii pozostał w lesie. Ujawnił się - i zginął w 1947 r., zastrzelony przez funkcjonariusza MO. W trakcie śledztwa w latach 90. znaleziono dokument sporządzony w 1962 r. w oparciu o materiały z 1946 r.

Jedną z najbardziej udanych kombinacji operacyjnych organów Bezpieczeństwa Publicznego w celu zlikwidowania bandy NSZ „Bartka” było wprowadzenie w sierpniu 1946 r. pracowników organów w środowisko sztabu Obszaru NSZ w Gliwicach. (...) W wyniku udanej kombinacji zlikwidowanych zostało przez organa Bezpieczeństwa Publicznego ok. 200 członków NSZ (...).

Jak widać dla naukowca totalitaryzmem był (jest) tylko nazizm, natomiast komunizm to przejaw „sprawiedliwej inżynierii społecznej”.

Gościnny dla esbeków

W swoim artykule w „Gazecie Polskiej” Przemysław Miśkiewicz oraz Przemysław Harczuk kilka lat temu tak opisywali postawę prof. Kantyki w latach 80.:

Na niektórych wydziałach bezpieka nie miała bezpośredniego wpływu na decyzje dziekanów, ale zawsze mogła liczyć na przychylność władz rektorskich. Tak mimo przyznanego przez dziekana powtarzania roku musiał pożegnać się ze studiami student prawa Mariusz Lazar, któremu prorektor Głombik cofnął dziekańską decyzję. Innym skreślonym przez rektora był Marek Żelazny z NZS, który już po trzech dniach dostał bilet do odbycia trzyletniej służby wojskowej w Marynarce Wojennej. Z kolei dziekan WNS Jan Kantyka namawiał wykładowców, aby oblewali niewygodnych politycznie studentów oraz bez zażenowania pozwalał na przesłuchiwanie studentów przez funkcjonariuszy SB w swoim gabinecie.

Postawę prof. Kantyki potwierdza Raport Senackiej Komisji Historycznej UŚ za rok 2007-2008: „W okresie po stanie wojennym dziekan Wydziału Nauk Społecznych prof. Jan Kantyka wezwał do swego gabinetu studentów: Adama Jawora i Macieja Wojciechowskiego, gdzie zostali przesłuchani przez oficera SB, kapitana Bąka. Ten sam dziekan z inspiracji SB podjął starania o „neutralizację” i usunięcie studenta Jana Jurkiewicza, zwłaszcza, że część kadry opierała się naciskom władz Uczelni, by zaostrzyć wobec Jurkiewicza i kilku innych działaczy NZS rygory egzaminacyjne.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych