Zwiefka, Krzywonos, Kamiński, Wenta, Zulu-Gula - zaplecze intelektu Donalda Tuska wybiera się do Strasburga. Nadmiar wybitnych może zaszkodzić…

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Grzegorz Jakubowski
PAP/Grzegorz Jakubowski

Popatrzyłem na zastęp Donalda Tuska wybierający się w europejskie posły i od razu mina zrzedła. No, no, żarty się skończyły, a schodów jeszcze nie widać. Na razie wciąż jest wesoło, choć tu Protasiewiczowi wysunął się wiecheć z lakierków, gdzie indziej postawiono Kamińskiego Michała na pierwsze miejsce, a mistrzem ceremonii poprzedzającej pobieranie grosiwa z unijnej kasy mianowano Zwiefkę. Tadeusza. Można przypuszczać, że wkrótce będziemy świadkami wielu podobnych jeszcze bachanaliów z finałem podobnym do oryginalnego.

Kamiński z pewnością rozpocznie w najbliższych dniach prawdziwą orgię ku czci nowego pana, co oczywiście musi oznaczać równoległe obrzydzanie postaci poprzedniego. Gdyby Kamiński był inteligentny, to chcąc najbardziej zaszkodzić Jarosławowi Kaczyńskiemu oznajmiłby krótko – popatrzcie, on postawił kiedyś na takiego jak ja, powierzył mi dużo bardzo ważnych zadań, w ogóle nie zauważył we mnie świni, ani sprzedajnego osiłka. Jakże to o nim świadczy…

O pani Krzywonos trudno napisać coś bardziej przenikliwego niż zdania, które sama wygłosiła na swój temat. Zamierza bowiem nie robić w PE niczego innego niż dotychczas, chce tylko czynić to lepiej. Ktoś kiedyś, pewnie jeszcze za Gomułki, wymyślił znacznie ambitniejszą wersję – lepiej, taniej, szybciej. Ale nie czepiajmy się tej kandydatki zbyt uszczypliwie, w końcu głosowanie w parlamencie zawsze przebiega pod dyktando esemesa, nadanego przez jakiegoś grasiopodobnego specjalistę od układów scalonych wspólną michą. Osobiste wysiłki myślowe nie są tam w ogóle potrzebne, więc wszystko jest zgodne linią partii, która potrafi zgromadzić aż tak potężną gromadkę talentów i charakterów.

Zwiefka, Wenta, Krzywonos, Kamiński, Zulu-Gula – czegoż chcieć więcej? Jednak można. Składam tą drogą osobisty postulat, by Zulu – Gula występował na wszelkich europejskich forach i jeszcze w innych miejscach, dokąd potrzeba wielkiej polityki go zaniesie, w szatach wypróbowanych przez niego latami. Czasami może nawet strój pożyczać swym partyjnym kolegom, by i oni mieli swoje pięć minut w prawdziwej Europie. Główny szef także mógłby się czasem przebrać. Byłby jeszcze bardziej rozpoznawalny, bo slogan „ więcej Europy w Europie” został już całkowicie zapomniany, a nawet potajemnie przed Tuskiem zamieniony na „więcej estymy dla Putina w Europie”. Chyba, że się mylę. Chyba, że zostało to jednak z Tuskiem uzgodnione. Wtedy przepraszam bardzo. Najuprzejmiej przepraszam. Pana premiera i jego dziarską w myślowych turniejach drużynę. Najuprzejmiej.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych