Zawsze wierni właściwej partii, zawsze w pierwszym szeregu dziennikarskiego pałkarstwa, pełni obrzydliwych skojarzeń i zwykłego draństwa. Patrząc, od czasu do czasu, na popisy mistrzów sprzedajnego dziennikarstwa TVN, trudno o inne oceny. Dziś kolejny powód, by upierać się przy tego rodzaju recenzji.
Justyna Pochanke, czołowe resortowe dziecię, jakżeby inaczej, zabrała się ze swym koleżeństwem do przedstawienia solidnej informacji z konferencji PiS w sprawie zapatrywań tej partii na kulturę, a ściślej na obowiązki państwa wobec kultury i sztuki. Jarosław Kaczyński dość precyzyjnie mówił o wartościach, które państwo powinno pielęgnować i finansowo wspierać, a które niekoniecznie. Jasno też zaakcentował, że wolność sztuki jest wartością fundamentalną, niepodlegającą dyskusji. Idzie tylko o to, czy państwo powinno obficie wspierać byle co, z czym właśnie teraz mamy do czynienia ponad wszelką miarę. Kaczyński dodał, że PiS nie będzie (po ewentualnym wyborczym zwycięstwie) zakazywać sztuki destrukcyjnej, ale powinna ona pozostawać w sferze prywatnej. Czyli bez nijakiego mecenatu państwa. Fundusze państwa nie powinny wspierać inicjatyw, które niszczą narodową wspólnotę.
Jasne, zrozumiałe, spójne. Kto chce niech dyskutuje, ale dyskusja w wykonaniu Pochanke i jej intelektualnych adoratorów przyjmuje taki oto obrót - w tle komentarzy pojawiają się obrazki z towarzyszem Mao – Tse – tungiem, akcje jego zbrodniczej ekipy realizujące program tzw. rewolucji kulturalnej, w wyniku której wymordowano znaczą część politycznych przeciwników.
Co prawda Pochanke nie wskazała precyzyjnie, kto tym razem wchodzi w skład bandy czworga, ale przywódcza i sprawcza rola Jarosława Kaczyńskiego pojawiła się w jej wystąpieniu ponad wszelką wątpliwość. Zdaniem najemników z TVN tylko patrzeć, jak polecą na stos książki, malowidła, a artyści, ludzie nauki, aktorzy będą masowo wywożeni na wieś, by tam, najlepiej na zaniedbanych areałach dawnych pegieerów, przywrócono im właściwe rozumienia powinności wobec narodu. Tyle zrozumieli z tego wszystkiego milusińscy z właściwego resortu.
Stary, wytarty fotel po jakimś pierwszym sekretarzu zrozumiałby więcej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/185006-do-zakutych-pal-z-tvn-nic-juz-nie-dotrze-dla-nich-program-pis-to-kopia-maotsetunga-tyle-zrozumieli-milusinscy-z-wlasciwego-resortu