Powód niepokoju TVP – kultura studentów. A kultura niektórych profesorów, wielu dziennikarzy?

Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Powód niepokoju TVP – kultura studentów. A kultura niektórych profesorów, wielu dziennikarzy? W TVP2 podjęto temat kiepskiego wychowania studentów, którzy ośmielają się mówić do swych profesorów i wykładowców per ty, obżerają się podczas wykładów kanapkami, frytkami, popijając colą, nie mówią dzień dobry, ubierają się na zajęcia byle jak lub dziwacznie, używają języka niestosownego do okoliczności. Ech, temat na kilkanaście odcinków…

Szukano przyczyn tych dzisiejszych przypadłości, ale główna nie została nawet tknięta. Przecież studenci zachowują się zgodnie z dzisiejszymi, akceptowanymi przez wielu profesorów standardami. Luz, dowcipy mizerne i jeszcze mizerniejsze, często wulgarne. Niektóre uczelnie mało się różnią od telewizyjnych studiów, w których prymitywne docinki, aroganckie dyskusje biorą górę nad wyszukaną formą rozmowy, nikt nie podpiera się podczas dysput autorytetami najprawdziwszymi, sprawdzonymi i do niedawna niezbędnymi.

Jaki tam Tatarkiewicz, jaki Wyka, jaki Parandowski, Grzybowski, Wolter, Haber, Poczobut – Odlanicki, Gieysztor, Białostocki i setki im podobnych. Dziś standardy wyznacza zupełnie inny zestaw nazwisk. Pal diabli Wojewódzkich, Wiśniewskich, Kuźniarów, Blumsztajnów, którzy pie…., a nie rodzą, pal ich wszystkich diabli. Ale istnieje coś jeszcze gorszego, bo utytułowanego.

Co ma sądzić student o swych nawykach, swej przyszłości słuchając takich profesorów, jak Niesiołowski, Hartman, Krzemiński? A ich mniej znani, z racji rzadszych publicznych występów, koledzy? Ich osiągnięcia w dziedzinie rozwoju języka, kultury każdego dnia wpisują się w system szkolnictwa wyższego, dopuszczający aktywność pośród akademickiej profesury obywateli z pewną wiedzą, ale też chamskimi nawykami, sposobem rozmowy nadającymi się raczej do furmańskiej knajpy niż do akademickiej stołówki.

I to jest pewnie jedna z głównych przyczyn niedomagań, o których próbowano dziś rozmawiać w TVP. I jeszcze coś, jako drobniusieńki dodatek.

Już, przynajmniej kilka lat temu, pewien znajomy profesor opowiadał mi, jak został potraktowany przez rektora uczelni, prywatnej. Po oddaleniu studenta, który niczego nie umiał, po zwróceniu mu także uwagi na jego buńczuczne zachowanie, pan rektor udzielił reprymendy. Profesorowi. Zgadnijcie, za co? Zagadka jest prosta, więc liczę, że każdy odpowie prawidłowo.

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.