Gdyby tak Komorowski, Tusk, Sikorski bronili z taką zaciekłością honoru Polski... Nie, to niewyobrażalne

fot. PAP/Radek Pietruszka
fot. PAP/Radek Pietruszka

Gdyby tak Bronisław Komorowski, Donald Tusk, Radosław Sikorski i ich cały zaciąg zabrał się z taką energią i z takim entuzjazmem do obrony polskich interesów i zwalczania wrednych opinii wygłaszanych na temat Polski, jak wybiela zbrodnie UPA - obraz naszej Ojczyzny w świecie, a przede wszystkim w Unii Europejskiej byłby zupełnie inny.

Nikt nie śmiałby nakręcać i rozpowszechniać w świecie kłamliwych filmów, z których nie można się dowiedzieć, czy to Niemcy mordowali Żydów, czy też ich zagłada jest dziełem Polaków, zaledwie przy wsparciu technicznym Niemców. Nikt nie mógłby bez przerwy wypisywać, że Żydzi byli maltretowani i mordowani w polskich obozach zagłady, nikt nie śmiałby też mylić pojęcia najeźdźcy z jego ofiarą, jak też mącić w młodych głowach, nieznających historii, że los wypędzonych, to przede wszystkim dramatyczna opowieść o Niemcach, którzy – nie bardzo wiadomo z jakiej przyczyny – musieli opuścić tereny przydzielone po II wojnie przez wielkie mocarstwa Polsce.

Te sprawy rząd Tuska, prezydent i ich całe otoczenie przeważnie i uporczywie przemilczają, uważając upominanie się o prawdę w historii i o godność naszych bohaterów za coś bardzo niestosownego. Według nich Europejczykiem jest się poprzez okazywanie lizusostwa wobec Berlina, Moskwy, Paryża, natomiast wszelkie przejawy troski o dobro własnego narodu, to zaścianek, partykularyzm, a często nacjonalizm. Takich orłów intelektu, charakteru i narodowej godności wybrano! Dla nich najważniejsze, co powie na ich temat opanowana przez lewackie, a przynajmniej lewicujące młoty Europa. Powstanie Listopadowe – niewarte pamięci, Styczniowe – tym bardziej, Warszawskie – nieporozumienie.

Ich oceny ludobójczej rzezi Wołynia zasługują wyłącznie na pogardę. Można by ich argumentację jako tako zrozumieć, gdyby dzisiejsze poniżanie Polski, przede wszystkim przez Niemców i Rosjan, natrafiło na mocną kontrę Komorowskiego, Tuska i Sikorskiego.

Tymczasem, gdy na nas w Moskwie i Berlinie plują, siedzą cicho, jak myszy pod miotłą, uważając obronę polskiego honoru za zajęcie niegodne ich urzędów. Najmocniejszym wystąpieniem Sikorskiego była interwencja o emitowanie polskiej telewizji w jednym z berlińskich hoteli. Zadanie w sam raz dla gońca w polskiej ambasadzie. Wstyd. Tylko problem w tym, że ci obywatele nie bardzo wiedzą, co to słowo oznacza.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.