Dwie informacje, dwie tragedie. Z sojuszami w tle i z haniebnym tchórzostwem rządu

fot. PAP / G. Jakubowski
fot. PAP / G. Jakubowski

Ukazały się dziś dwie bardzo ważne informacje. Pozornie mają mało ze sobą wspólnego, ale gdy przyjrzeć się im lepiej, wspólnego pola jest dość. Pochodzą z „Rzeczpospolitej”.

Pierwsza z artykułu Tadeusza A. Kisielewskiego, który jest coraz pewniejszy, że za śmiercią w pobliżu Gibraltaru stoją siły nieczyste z Kremla, przy niemej akceptacji Londynu i Waszyngtonu. Dr Kisielewski bada okoliczności śmierci gen. Sikorskiego od wielu lat, napisał na ten temat kilka książek i coraz mocniej przybliżają one tezę o sowieckiej zbrodni. Nie tylko dlatego, że zawsze, gdzie pojawiał się sowiecko – brytyjski agent Kim Philby, pachniało awanturą z wyrafinowanym morderstwem w tle. Także niespotykane milczenie Brytyjczyków na temat, trwające już 70 lat. Wszystkie dokumenty wciąż leżą w sejfach MI- 5 i MI- 6. Kiedyś obiecywano, ż zostaną ujawnione po 50 latach, potem po 60- ciu. Mija właśnie 70. rocznica, a o wyciągnięciu z brytyjskich pancernych kniei czegokolwiek, co dotyczy katastrofy gibraltarskiej wciąż cisza. Czyli na pewno jest tam coś, co należy trzymać z dala od ludzi, zwłaszcza od Polaków, bo wówczas naprawdę dowiedzieliby się oni jak wyglądały ówczesne sojusze, ówczesne obłudy i ówczesne zbrodnie, dzięki krętactwom ukrywane. Takiego wniosku nikt nie może podważyć.

To jedno. Teraz drugie – ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Stephen Mull jasno, precyzyjnie i bez najmniejszego wahania powiada, że NATO nie uczestniczyło w pomocy Polsce przy ustalaniu przyczyn tragedii smoleńskiej, bo polski rząd z taką prośbą nie wystąpił. Po jaką cholerę więc do tej organizacji należymy? By ustalać wszystko z Putinem? Wiedzieliśmy o tym draństwie, bo inaczej trudno zachowanie rządu nazwać, ale teraz mamy wszystko czarne na białym. Do NATO trzeba telefonować, gdy Tusk lub Komorowski przelatywać będzie nad którymś z państw tego sojuszu na jakiś międzynarodowy piknik. Gdy ginie prezydent RP z małżonką, kilku polskich generałów, więc także generałów NATO i pełny samolot polskich dostojników – dzisiejszym zarządcom Polski NATO nie jest potrzebne do niczego. Wystarczy przyjazny telefon na Kreml.

Patrząc w przeszłość - nie bardzo wiadomo, czy jakiekolwiek informacje z Waszyngtonu byśmy otrzymali, ale polski rząd nawet najmniejszego trudu w tej sprawie sobie nie zadał. Amerykanie mają jasną odpowiedź – czego chcecie? Nie prosiliście o nic, więc otrzymaliście także nic. Warto zauważyć, że amerykański ambasador opowiedział o tym wszystkim w dniu amerykańskiego święta. I zabrzmiało to ważne zdanie, jakby ktoś opowiadał o ubiegłorocznym, zmarnowanym urlopie, albo o niewyjaśnionym nieurodzaju śliwek w jakimś zakątku świata. Szczerość za szczerość.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych