Skandal mostowy w Mszanie dobrze ilustruje fachowość ekipy Tuska. Ale jest postęp. Rozmowy już nie toczą się na cmentarzu, ani benzynowej stacji, tylko w knajpie. I to jest budujące

Fot. PAP/Andrzej Grygiel
Fot. PAP/Andrzej Grygiel

Kolejny skandal na budowie mostu w Mszanie jest dość precyzyjną ilustracją sposobu zarządzania Polską przez ekipę Donalda Tuska. Wszędzie prowizorka, brak jakiegokolwiek przygotowania do realizacji tak poważnych przedsięwzięć, nieumiejętność prowadzenia przetargów, bądź też świadome prowadzenie ich w kierunku strefy przez nikogo niekontrolowanej, więc z łatwością poddającej się procesom korupcyjnym, w których wielu utrudzonych w tym dziele działaczy PO czuje się jak ryba w wodzie.

Przypadki afery hazardowej, czy posłanki Sawickiej przedstawiają sedno sprawy przejrzyście, choć Mirosław Sekuła, wygłaszający swój krętacki komentarz do pustych krzeseł i sędzia Rysiński, ignorujący podstawowe fakty oskarżenia, uczynili sporo, by ludziom w głowie zamieszać.

Nad mostem w Mszanie unosi się nie tylko organizacyjny bałagan, w którym nie wiadomo kto za co odpowiada, ale też zupełny blamaż jakichkolwiek organów kontrolnych. Przecież ten głupkowaty ping–pong pomiędzy inwestorem, czyli Generalną Dyrekcją Budowy Dróg Krajowych i Autostrad, a wykonawcą, którego zresztą inwestor sobie wybrał, to skandal na światową skalę!

Cały szlak niby gotowy, a tu jeden most wciąż w budowie, a właściwie, to prawie wybudowany, tylko nie wiadomo, czy aby nie przyjdzie go wkrótce rozebrać. Minister zdolny do wszystkiego, ale jednak najbardziej do prezentowania horrendalnie drogich zegarków niejasnego pochodzenia, powiada, że sąd wyjaśni kto ma rację!

Wiemy jak długo trwa wyjaśnianie w Polsce racji tą drogą, znamy też opinie o sposobie ustalania tych racji. Istnieje więc szansa, że prosty most, choć – zdaje się – dość skomplikowanie zaprojektowany, rozłoży całą inwestycję na długi czas. O ile dobrze rozpoznałem sprawę, szukając podobnych przypadków w innych państwach, jesteśmy tu absolutnym prekursorem. Minister Nowak mógłby uczyć nieodpowiedzialności i postawy ignoranta na każdym uniwersytecie. Wystarczyłoby tylko przedstawienie zawodowych osiągnięć.

Aby do końca zademonstrować obowiązujące w PO wzorce rozwiązywania spraw, wiceminister infrastruktury, zastępca Sławomira Nowaka pojechał na spotkanie z wykonawcami budowy do knajpy, a przedstawicieli GDBDKiA zostawił gdzieś w baraku, choć tam właśnie na niego czekano. Przy restauracyjnym stoliku znalazło się także miejsce dla jednego z posłów PO, ale gdy towarzystwo zostało nakryte przez intruzów, rozpierzchło się w popłochu. Ale jednak jest postęp. To już nie cmentarz, nie benzynowa stacja, ale knajpa. I premier ten dowód postępu powinien wykorzystać w trzecim expose.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.